Obraz1 (29)

Obraz1 (29)



206 Em ile M. Cioran

dusza omija. Gdzieś w nas skupiła się cała samotność gatunku.

Lęk przed tym, że coś się zdarzy? Cóż jednak mogłoby się jeszcze wydarzyć?

Lęk znajduje usprawiedliwienie w ostatecznej racji istnienia. Nie lękamy się czegoś, lecz tego innego, czym jest nicość. Nie mamy żadnego powodu, by nie doświadczać go zawsze. Albowiem lęk poprzedza zawartość przedmiotu, którą przyjmuje, by urzeczywistnić się w naszej świadomości. Kiedy czegoś się lękam, lęk poprzedza to coś, co jest projekcją związku przyczynowego i innych związków bez przedmiotu. Wszyscy chcemy wiedzieć, dlaczego i skąd przychodzi do nas lęk, podczas gdy jest on jedynie oczywistością każdego codziennego działania.

Czemu ma służyć myślenie o śmierci, jeśli nie temu, by ją wysuszyć i utwardzić, uczynić zewnętrzną. Tak głęboko jesteś w niej pogrążony, że znaczenie jej tajemnicy jest już dla ciebie jedynie obojętne: jej nieskończoność traci wyraz, jej wieczność blaknie. Uczyń z odrazy do śmierci narzędzie jej osłabienia, a z lęku, który odczuwasz przed nią—okazję do absurdalnego uniesienia. Unikaj mądrości, istnieje bowiem tylko jedna: mądrość śmierci. Im jesteśmy mądrzejsi, tym bardziej patrzymy na życie przez jej pryzmat. Wygnaj ją do twych granic, by skonała wraz z nimi, a nie wraz z tobą. Czcij życie z nieskończonych przyczyn, które go nie podtrzymują, i nabierz odrazy do śmierci aż do sranie nieśmiertelności.

Wilgotne oczy, które nie spłynęły łzami, nieruchomy wzrok, który wszystko widział, uśmiech rezygnacji w obliczu cierpienia, bolesna duma w smutku, oblicze tające rozczarowania, abstrakcyjny grymas ust o pokonanej zmysłowości, wyraz wezwania i znużenia, przezroczyste dłonie, które przenikają rzeczy, bladość otwarta na inne sekrety, błądzące drżenie wspomnień.

W porównaniu z lękiem drżenie jest niezależne od warunków zewnętrznych i obiektywnie istniejącego świata. Pytanie „Dlaczego drżysz?” zmierza do znalezienia przyczyny wewnętrznej lub nie dającej się określić siły sprawczej. Jeśli lęk trudniej nam znosić bez obecności przyczyn bardziej fikcyjnych niż rzeczywistych, drżenie (to drżenie wszystkich organów...) znosimy o tyle lepiej, że jest niewytłumaczalne. To nie obecne w nim przerażenie zdobywa nad nami władzę, lecz zdumienie w obliczu uprzedniego spokoju. Drżenie jest niespełnioną inicjacją w naszą tajemnicę, umieszcza ono istotę wobec jej indywidualnego fundamentu, a nie w obliczu ostatecznej tajemnicy. Drżymy u wszystkich naszych podstaw. W głębi drżenia nie ma nic prócz jednostkowości, tak samo jak istnieje jedynie lęk przed nicością, w którą rzuca nas śmierć.

Dlaczego drżymy? Dla siebie, z powodu samego siebie. To jedyna przekonująca odpowiedź, to jedyna formuła określająca drżenie jednostki. Granice indywidualności są kruche, jednostka nie jest naturalna. Istnieje o tyle,

0    ile mogłaby nie istnieć. Jednostka drżąca... .

To proces indywiduacji pozostawił życie samemu sobie — istnieje tyle jednostek, ile procesów. Potem człowiek pogodził się z goryczą swej jedynej i wyjątkowej kondycji

1    przypomina sobie o swej nietrwałości w drżeniu...


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Obraz0 (152) 26 Em ile M. Cioran Jakaż radość z chwilowego pokonania smutku, z poczucia pustki gran
59378 Obraz5 (33) 174 Em ile M. Cioran Abstrakcyjne pasje: w delikatnych dłoniach, bladych dłoniach
19929 Obraz3 (50) 130 Em ile M. Cioran Czy nie odczuwaliście nigdy, jak czas w was się skupia, rośn
Obraz5 (33) 174 Em ile M. Cioran Abstrakcyjne pasje: w delikatnych dłoniach, bladych dłoniach, któr

więcej podobnych podstron