HI. Mtfnd, etyli byś mttttyĄhwi
ncj komunikacji. Dramaturgia ta polega na wyjściu poza tożsamość, na umieszczeniu *w obrębie swojej podmiotowości innego, zatem na subiektywnej metaforze (wetaphemn, czyli przenosić), na przeniesieniu tego innego w obręb własnej podmiotowości.
Czytam: „Nieskromne, upoknrzająceL.Te słowa -to rumieniec. Każda litera pali się ze wstydu" - to reakcja na Pieśń nad ptcśmatnt bezdomnej bohaterki Żeromskiego. Szir ha Szirim przeżywa do żywego Hardy ego juda Nieznany. Szolem Alejchcm opowiada o Szymku, co w Busi widzi pieśniową Oblubienicę. Jerzy Żuławski przekłada wersety na zaśpiewy. A i dziś - w innej findesiecłowej atmosferze: „pa pa" z tysiącleciem - w innej żcromszczyźnic znów śpiewamy—słyszę Twój głos, Czytelniku - Pieśń. Ałroamery kańska noblistka, Toni Morrison, tytułuje powieść o namiętności Song oj Sołomon; hołubi ja w swym programie Oprah Winfrey. Przywódca dzikich, dziś zaś klasyk, Ansęlm Kictcr, uporczywie wraca do Sulamitki w sztuce, rozdrapującej rany historii. Aktorzy Zofii Kalińskiej -widzę - ucieleśniają Pieśń na scenie, a poetka i redaktorka „Hustlcra”, Katarzyna Turaj-Kalińska, rozkazuje wręcz: „Pląsaj, Sulamitko!”
Pieśń to miejsce narodzin ambiwalcncji, mieszania ról: nie widzieć, kto mówi i kocha. Pieśń nad pieśniami podpisana wprawdzie przez autora - Salomona („Tb jest pieśń Salomona” z autorską literą lamcd) - wygłaszana jest wszak w równym stopniu przez Oblubienicę. Ow dyskurs odsłania podwójną — wedle Kristcvcj, a moim zdaniem: co najmniej podwójną — dramaturgię interioryzacji przez każde z kochanków i każde ich słowo.
Proponuję wsłuchać się, Czytelniku—a podążamy tu za tym, co w Pię-śni usłyszało ucho jufii, ale i nasze — w powtarzające pytania — jak się okaże - retoryczne: „Któż jest?”, „Kto jest ona?”, „Kimże jest ta?”. Programowo nie uzyskamy odpowiedzi. Tożsamość pozostanie niewiadomą. Gdzie znajduje się ukochany? Kim jestem? Pytania te zrównują się. „Jeśli nie wiesz”, a wedle Wulgaty, „jeśli nie znasz siebie”, „o najpiękniejsza z niewiast, pójdź za śladami trzód i paś koźlęta twe przy szałasach pasterzy” (1,8). Rezonerska pieśń chóru chciałaby ukarać niezną-jomość tożsamości, a wszak to właśnie stanowi wartość niezdecydowania, wahania, sceptycyzmu: nie wiem, kim jestem, nie wiem, kim jest
maj ukochany. Pozostaje tajemnica. Najhardziej niejasny werset utworu na końcu szóstego rozdziału staje się zrozumiały wówczas, gdy pamiętamy o n ictożsarnosciowych kategoriach Pieśni: „Nie wiedziałam sama, kim jestem’ (JJJP). Obhibit rnica daleki „samej sobie*. Stają w pamięci nic kończące się biblijne pytania „Któżes ty jest?", na które odpowiedź brzmi „Jestem”; do tej (dosłownie) kwestii* pytania powrócę w części o inspiracjach monoteizmu w „kulturze - kochającej pielęgnacji.
Zdaniem moim chociaż „Ona” Pieśni nic wie, kim jest, to wie jednak, żc jest Inna. „Śniada”, „czarniawa”, „czarna (1,5) — tak polscy tłumacze przekładają samookreślcnic Oblubienicy. W oryginale stoi w tym miejscu przy m iotn i ksd/iot2l). Sulamitka mówio sobie, iż jest obca, a przecież piękna: „Śniada jestem, lecz piękna”/Melaina cimi kpi kpie, Nigra sum sedformosa, w przekładzie angielskim, w Biblii Króla Jakuba, comely, urodziwa, ale i stosowna. W wersji Cylkowa: „Nie baczcie, żem tak śniada, żc mnie sionce opaliło” (1,6) — Oblubienica znów odsłania własną inność. „Czarna jestem, ale piękna, córki jerozolimskie, jak namioty Kc-daru . Kcdar to syn Ismacla „dzikiego”, wyjętego spod prawa, który „naprzeciwko braci swych rozbije namioty” (Rodź 16, 12). Namioty Kc-daru ucieleśniają wschodnie plemiona, obczyznę, kraj barbarzyński; przywołajmy skargę wygnańca w Psalmie 120: „Biada mi, żc jestem obcy w Mcszcch, żc mieszkam tu jak wśród namiotów Kcdaru”. Obca a w końcu zaakceptowana (jak Rut), bliska i daleka „samej sobie”, składająca się _z innych. Oblubienica - jak każdy - jest tyleż obca, co swojska. Jesteśmy bowiem - powiada Kristeva za Freudem i Heideggerem - niesamowici, tinheimlich.
Oblubienica określa samą siebie jako „Róża polna, lilia doliny” (2,1). Nieprzypadkowo Pieśń jest naładowana florą, i to szczególną - dzika i oswojoną zarazem. Balsam, nard, henna, aloes, mirra, wonna trzcina, szafran, cynamon, żywica, miód21 - w tekście skupiają się aromaty i smaki,
20 Por. znakomite wydanie w serii Anchor Bibie: Song of Songs. A New Translation nńth \ntmdnc-lion and Commentary, edited by Marvin H. Popc, Doubleday, Garden City, New Ybrk 1977, s. 321.
21W spolszczeniu Bromberga-Bytkowskiego: „Nard w nim i kasja, wonne cynamony/I kadzi-dclny wszelki krzew ceniony/Mirra i szafran, aloesu kwiecie”. Ten właśnie fragment cytuje Michalina Wisłocka. Erwin Panofsky pisze o wieży z kości słoniowej. Katc Bush śpiewa Song of Solornon, the Song of Eueryone.
83