«» w
«» w
sposob zwiastowany jest etyczny wymiar nawiedzenia. Podczas prawdziwe przedstawienie pozostaje możliwością pozoru, pode,? gdy świat, na który natyka się myślenie, nic nie może przeciw wol nemu myśleniu, które potrafi dokonać wewnętrznej odmowy, schronić się w sobie, pozostać właśnie wolnym myśleniem wobec prawdy i istnieć .pierwotnie’ jako początek tego, co otrzymuje, zapanować pamięcią nad tym, co je poprzedza; podczas gdy wolne myślenie pozostaje .Tym-Samym*, twarz narzuca mi się tak, że nie mogę być głuchy na jej wezwanie, ani o niej zapomnieć - to znaczy tak, że nie mogę przestać uważać się za odpowiedzialnego za jej niedolę. Świadomość
traci swoje pierwsze miejsce.
Obecność twarzy znaczy więc pewien niepodważalny porządek - pewne przykazanie - które zatrzymuje dyspozycyjność świadomości. Świadomość zostaje zakwestionowana przez twarz. Zakwestionowanie nie sprowadza się do świadomości tego zakwestionowania. Absolutnie inne nie odbija się w świadomości. Opiera się jej do tego stopnia, że nawet jego opór nie obraca się w treść świadomości. Nawiedzenie polega na wstrząśnięciu samym egoizmem Ja, twarz zbija z tropu nakierowaną na nią intencjonalność.
Chodzi o zakwestionowanie świadomości, a nie o świadomość zakwestionowania. Ja traci swą suwerenną zgodność z sobą, swą identyfikację, w której świadomość powraca tryumfalnie do siebie samej, by na sobie samej spocząć. Wobec wymagania Innego, Ja porzuca ten spoczynek i nie jest znów dumną świadomością tego porzucenia. Każde zadowolenie z siebie niszczyłoby prawość etycznego ruchu.
Lecz zakwestionowanie tej dzikiej i naiwnej wolności, pewnej swego schronienia w sobie, nie sprowadza się do tego negatywnego ruchu. Zakwestionowanie siebie jest właśnie przyjęciem absolutnie innego. Epifania absolutnie innego jest twarzą, w której Inny wzywa mnie i daje mi rozkaz mocą swej nagości, mocą swojej nędzy. Jego obecność domaga się odpowiedzi. Ja nie tylko uświadamia sobie tę konieczność odpowiedzi, jakby chodziło o powinność czy obowiązek, o którym miałoby decydować. Jest ono w samym swym ustanowieniu (sa positiorĄ na wskroś odpowiedzialnością, czyli diakonią, jak w 53 rozdziale Księgi Izajasza.
Być Ja znaczy od tej chwili nie móc uchylić się od odpowiedział-ności. Ten nadmiar bycia, ta przesada, która nazywa się byciem Ja urn wyskok sobośc, w byciu spełnia się jako nabrzmienie odpowie^ dzmlnosc*. Zakwestionowanie Ja przez Innego sprawia, że stefc się
v * Drugim człowiekiem w nieporównywalny i jedyny sposob. soUdamy > materia jest solidarna z bryłą, której część
^^albo jak’narząd z organizmem, w którym pełni on swoją - tutaj solidarność jest odpowiedzialnością, jakby cała bu-^astworzenia spoczywała na moich barkach. Jedyność Ja to fakt, d°3ct nie może odpowiadać na moim miejscu. Odpowiedzialność,
Kora opróżnia Ja z jego imperializmu i jego egoizmu - nawet jeśli jest to egoizm zbawienia - nie przekształca go w moment uniwersalnego porządku. Potwierdza gp w jegp sobości, w jego funkcji podpory wszechświata.
Odkrywać w Ja taką orientację, to utożsamić Ja z moralnością.
Ja jest nieskończenie odpowiedzialne przed Innym. Inny, który wywołuje w świadomości ten ruch etyczny i który zakłóca czyste sumienie Tego-Samego pokrywającego się ze sobą samym, zawiera pewien nadmiar, nieadekwatny do intencjonalności. Tym właśnie jest Pragnienie. płonąć innym ogniem niż potrzeba, którą gasi nasycenie, myśleć poza tym, co się myśli. Z powodu tego medającego się zasymilować nadmiaru, z powodu tego ponad, nazwaliśmy relację, która wiąże Ja z Innym - Ideą Nieskończoności.
Idea nieskończoności jest Pragnieniem. Paradoksalnie polega ona na myśleniu więcej niż to, co jest myślane, zachowując je jednak w jego bezmiarze, w jego niewspółmiemości z myśleniem, na wchodzeniu w relację z nieuchwytnym, zapewniając mu jego status nieuchwytnego. Nieskończoność nie jest więc korę latem idei nieskończoności, jakby idea była intencjonalnością wypełniającą się w swym przedmiocie. Cud nieskończonego w skończonym jest zburzeniem intencjonalności, zburzeniem tego łaknienia świata: w przeciwieństwie do nasycenia, które koi intencjonalność, nieskończoność zbija z tropu swą ideę. Ja w relacji z Nieskończonością jest niemożnością zatrzymania swego marszu naprzód, niemożnością opuszczenia swego posterunku, według wyrażenia Platona z Fedona, jest to, dosłownie, brak czasu, aby się odwrócić. Właśnie tym jest nastawienie, którego nie da się sprowadzić do kategorii. Nie móc uchylić się od odpowiedzialności, nie mieć wewnętrznej kryjówki, gdzie powraca się w siebie, kroczyć naprzód, nie troszcząc się o siebie. Wzrost wymagań w stosunku do siebie: im bardziej stawiam czoło moim powinnościom (responsabiłiteś\, tym bardziej jestem odpowiedzialny. Możność utworzona z niemocy - oto zakwestionowanie świadomości i jej wejście do układu relacji, które nie mają nic wspólnego z odsłanianiem.