Prof. dr hab,
ANDRZEJ
CHWALBA
Uniwersytet
Jagielloński
Proszę państwa, przede wszystkim bardzo dziękuję inicjatorom, czyli Muzeum Historii Polski, za zorganizowanie konferencji.
Rok 1980 jako cezura w jakimś stopniu mnie przekonuje. Możliwe stało się podjęcie nowych tematów, udostępnione zostały nowe źródła, zwłaszcza archiwalia. Uważam jednak, że cezurą zasadniczego przełomu był rok 1989. Dopiero wtedy historycy mogli ruszyć w świat i uczestniczyć w międzynarodowych konferencjach, pojawiły się stypendia, granty, fundacje, później Internet itd. Nowe środki komunikacji sprawiły, co zrozumiałe, że staliśmy się częścią świata i mogliśmy światu coś zaproponować, m.in. w zakresie metodologii. Rozumiem, że dyscyplina czasowa nie pozwoliła panom profesorom szczegółowo omówić kwestii metodologicznych, ale sądzę, że należy im się dokładniej przyjrzeć.
Mam pytanie do prof. Epszteina. Co to znaczy, że w Polsce nie dokonał się przełom metodologiczny? Istnieje grupa znakomitych metodologów: Pomorski, Zamorski, Stobiecki, Domańska, Wrzosek. IWorzą oni europejską czołówkę. Problem polega na tym, że ich bardzo cenne ustalenia i propozycje metodologiczne nie są szerzej znane i uznane przez historyków.
W efekcie nowe pomysły interpretacyjne, sposoby narracji, nowe narzędzia badawcze i instrumenty poznania nie są dostatecznie wykorzystywane w polskiej historiografii.
Bardzo istotna jest komparatystyka, o której mówił prof. Janowski. Trudno oceniać polską historię i polskie losy bez porównań, zestawień, kontekstu. I to jest kolejne wielkie wyzwanie.
Bardzo ciekawy jest też problem styku kultury i polityki. Mianowicie specjaliści od kultury, polityki, społeczeństwa czy gospodarki mówią własnym językiem, co powoduje hermetyczność narracji. Szansą jest szukanie tego, co łączy poszczególne narracje, a tym samym specjalizacje. Dlatego ^ z nadzieją należy powitać ustalenia badaczy, m.in. ze Stanów Zjednoczo- —