204
tyczki starają się uciec23. W konsekwencji chcą Uc wszelkich cielesnych pragnień, aby na tej drodze skutków związanych z posiadaniem ciała, swej „kobi^1^ i z podążaniem za związanymi z tym kulturowymi wy °śc'” niami i ograniczeniami. Anorektyczne praktyki prowad efekcie do oczywistego paradoksu - tu Bordo powołuje ^ ^ swych analizach na przykłady z literatury pięknej, pracSl(* ^ i chologów, jak i na swoje zawodowe doświadczenie jako I goga. Wysiłki przyjęcia męskiej (czy raczej chłopięcej) jEj*' ; fi kacj i - aby stać się pełnowartościowymi podmiotami w s 1 łeczeństwie ceniącym męskie cechy, takie jak umysłową § mokontrolę, niezależność, wytrzymałość, sprawność fizycJ^' siłę i sprężystość ciała - prowadzą do skutków odwrotnych i zamierzonych. Anorektyczki stają się cieniami kartezjańskie&° dyskursu: słabe, bezpłciowe, ciche, niezdolne do żadnych ak tywności i koncentracji umysłowej. Chcąc stać się pełnym osobami, przeciwnie, likwidują swą podmiotowość, a autono-miczność i wolność woli, tak przez nie upragnione, okazują całkowitym złudzeniem.
Poszukując wzorem Foucaulta genealogii współczesnych poglądów na ciało, Bordo rozważa równoległy rozwój takich zaburzeń, jak histeria, agorafobia, anoreksja i bulimia, i do-chodzi do oczywistego jej zdaniem wniosku, że spośród nich anoreksja jest najbardziej niebezpieczna. Autorka zgadza się po części z Susie Orbach (jedną z pierwszych feministek analizujących te zjawiska), która interpretuje owe choroby jako rodzaj nieświadomego, feministycznego protestu przeciw kulturze, kulturze, obwiniającej kobiety za ich apetyty i potrzeby, i wymagającej od nich ciągłej transformacji ich ciał. Tę koncepcję nieświadomego protestu Bordo uzupełnia jeszcze przedstawionym przez inną teoretyczkę, Kim Chernin, odmiennym aspektem tego zaburzenia, którym jest typowe u anorektyczek i bulimiczek wycofywania się z udziału w kulturze, udziału, który potencjalnie wiódłby do powielania losów
‘ Ibidem, s. 160-161.
Kobiece ciała w męskiej kulturze
ich matek, tych, które nie były w stanie zrealizować swych życiowych planów w patriarchalnym społeczeństwie i które przelewają swe frustracje (nieświadomie) na swe córki. (Oto fragment rozmowy terapeutyczki ze swą pacjentką: „wygląda na to, że ty wymiotujesz życie swojej matki?[...] - O Boże. Tak, to jest to! Ja wymiotuję życie mojej matki”1.) Intrygującym elementem w anoreksji jest aspekt wolicjonalny. Ma tu miejsce raczej reprodukowanie niż transformowanie tego, przeciw czemu osoby dotknięte tą chorobą protestują. W miejsce zwalczania - podtrzymują zastany porządek. Bordo dostrzega przyczynę badanego zjawiska w narkotyzującej mocy (czasem prowadzącej do śmiertelnego w skutkach nałogu) przeżywanego poczucia samokontroli i autotranscendencji, czyli tych wartości, które w zachodniej kulturze zakodowane zostały jako tradycyjnie męskie i są łączone z męską „siłą ducha”.
Bulimiczki jeszcze bardziej niż anorektyczki są przykładem patologii kultury (a nie patologii organizmu czy indywidualnej osobowości) i odzwierciedleniem sprzeczności występujących w zachodnich kulturach późnego kapitalizmu. Z jednej strony - chęć pełnego zaspokajania wszelkich materialnych pragnień, pełnego „pozwalania sobie na wszystko” w czasie weekendów i wakacji (jedzenie, zakupy, alkohol, telewizja, narkotyki), z drugiej strony - dążenie do sprostania takim nakazom, jak konieczność „wzięcia się w garść”, pełna gotowość do wypełniania obowiązków w poniedziałek rano, czy szeroko rozpowszechniona norma: „szczupłe ciało to piękne ciało”. To napięcie tłumaczy bulimiczne obżarstwo i natychmiastowe wymioty, obsesyjne ćwiczenia gimnastyczne czy nadużywanie środków przeczyszczających2.
W sumie, bulimia to skutek niestabilnej, wewnętrznie sprzecznej, dwoistej presji konsumpcyjnego kapitalizmu, a anoreksja to rezultat wysiłków na rzecz zlikwidowania tej pre-
K. Chemin, The Hungry Self, Perennial Library. 1996, s. 64.
S. Bordo, Unbearable Weight, ap. cit., s. 210.