T
Pada...
Na skrzyżowaniu rękę podnosi milicjant, a wieczór taki grypowy i jesień na ulicach dokucza silnym wiatrem, dokucza zimnym deszczem, a tutaj samochody i tyle godzin jeszcze.
Denerwujące krople za kołnierz ciurkiem płyną.
Ech, pójść stąd i pomieszkać, chociażby przez pięć minut.
Za rogiem mieszka ciotka — nieduży ma pokoi! — herbata zaparzona, na kuchni czajnik stoi. mm kwiatami haftowane poduszki na tapczanie...
Nie można! Przecież służba!
— Ruchliwe skrzyżowanie! . .
Pada...
Na skrzyżowaniu rękę opuszcza milicjant.
Pęcznieje skóra kabury i moknie amunicja, a wilgoć się zakrada, jak na złość, właśnie teraz do wnętrza pistoletu na pewno się dobiera, na stali się panoszy nieznośnym, rdzawym grzybem...
Dlatego wzrasta.ciężar, a zmniejsza się kaliber.,.
Za rogiem małe kino -.....kaloryferów parę
i film o Beduinach i przejściu przez Saharę.
Jest sucho i słonecznie... a i bilety tanie...
Nie można! Przecież służba!
— Ruchliwe skrzyżowanie!
Pada...
I gdzie się schować wśród asfaltowych światełek?
Na czapce, z zimnych kropli otrząsa się orzełek, a jeszcze na dodatek pryskają samochody — służbowe buty mokre i w gwizdku pełno wody.
Jesienny wiatr przenika i nie przeprosi słowem...
Na milicyjnych naramiennikach dwa liście kasztanowe.
Janusz Słowikowski /lustr. Ewa Salamon