Swoją krwią obmył nasze grzechy: grzech pierworodny i wszystkie inne. —- Mama wskazała na krzyż. — Patrzcie, oto obraz Pana Jezusa cierpiącego. Jak okropny musi być grzech, skoro Pan Jezus musiał tyle cierpieć! I wy zawsze, gdy jesteście niegrzeczni, sprawiacie ból Panu Jezusowi. Dziś też zrobiliście Mu przykrość przez nieposłuszeństwo tatusiowi. Przeproście Go po cichu za to.
Mama zgasiła światło.
Księżyc jasno oświetlał krzyż. Piotr leżał cicho i patrzył na twarz Pana Jezusa. Jaka ona była smutna!
— Dziś zasmuciłem Cię, kochany Jezu — modlił się Piotr. — Byłem nieposłuszny. Dlatego tata jest smutny, i Ty też. Ale nie chcę już tego więcej robić. Chcę być posłuszny. I nie chcę też kłamać ani zamieniać auta Heńkowi.
Potem usnął spokojnie.
Następnego dnia była niedziela. Gdy dzieci przyszły do pokoju, tata stał przy oknie tyłem do drzwi. Mama krajała chleb na stole. Cała trójka stała zakłopotana i prosiła oczami mamę o pomoc.
— Tato, Piotr i Heniek chcą ci coś powiedzieć! — zaczęła mama.
Ojciec się odwrócił. Heniek był cały czerwony na twarzy i z zakłopotania zawiązywał sobie sznurowadło od buta. Nie mógł prosto patrzeć. Ale Piotr zaczął odważnie, tak jak przyrzekł Panu Jezusowi:
— My... my już nie zrobimy tego więcej... tato... na pewno nie.
— Daj mi rękę, Piotrze... ty także, Heniu!
Heniek zbliżył się nieśmiało.
— I ja też już więcej tego nie zrobię. Daruj mi, wujku... — wyjąkał po cichu.
Jąk to dobrze, że przeprosili ojca.
Nigdy jeszcze tak nie smakował im chleb z masłem na śniadanie jak dzisiaj. A ojciec był już pogodny.
(wg E. Gósker)
23