Nie jest to skutkiem nieodpowiedniej jakości badań, lecz wynika z samego charakteru kwestii będącej przedmiotem zainteresowania. Socjologia w ogóle, a socjologia religii w szczególności, nie dysponuje instrumentarium, które pozwalałoby na określanie globalnych trendów, nie mówiąc już o ich prognozowaniu. Możliwe jest jedynie obserwowanie rozwoju pojedynczych przypadków i próby formułowania sądów odnośnie do jego dalszego przebiegu. Zachowując wszelką ostrożność można więc powiedzieć, że w granicach czysto organizacyjnych komponentów religii w społeczeństwach przemysłowych pojawił się disengagement pomiędzy przynależnością religijną a innymi rolami społecznymi. Początkowo osiągnięto to na płaszczyźnie prawnej poprzez równouprawnienie wszystkich obywateli bez względu na przynależność religijną. W następnych dziesięcioleciach zjawisko to objęło sferę społeczną: bezwyznaniowości (w sensie organizacyjnym) w dużej mierze nie towarzyszą już żadne konsekwencje. Nawet role pełnione w rodzinie w niewielkim stopniu definiuje religia. Pozostaje jednak wątpliwość, czy fakty te należy określać jako sekularyzację. Odpowiedź na to pytanie zależy przede wszystkim od rozległości historycznej perspektywy, w jakiej formułuje się problem. Jeśli uwzględnić ostatnie 400 lat, to bez wątpienia uprawnione jest mówienie o sekularyzacji, przynajmniej w stosunku do społeczeństw europejskich i ich konfesyjnej przeszłości. Ale można także z równym uzasadnieniem opowiedzieć się za tezą, że zorganizowana konfesyjność przedstawia sobą historyczny przypadek szczególny, który powstał w wyniku zetknięcia się wysoce zorganizowanej religii z faktem wykształcenia się biurokratycznego państwa terytorialnego, i że wobec tego w żadnym wypadku nie reprezentuje on historycznie „normalnej formy” religii.
Spoglądając jeszcze raz na modele, które budowano w celu wyjaśnienia ewolucji religijnej, można by bez większego wysiłku rozszerzyć ów wielokrotnie przez Bellaha wspominany aspekt organizacyjny religii. Pewne typy religii rozwijają tendencję w kierunku dużej złożoności organizacyjnej, jeśli sprzyjają temu zewnętrzne warunki. W przypadku chrześcijaństwa spełnione były oba warunki: negacja świata i nieprzyjazne początkowo otoczenie. Jak tylko taka religia, wzmocniona organizacyjnie, osiąga dominującą społecznie pozycję, wykształcone struktury bynajmniej się nie rozwiązują, lecz akomodują się się do społecznych potrzeb. Rozstrzygające znaczenie ma później to, czy uda się religijnej organizacji zintegrować jej uniwersalne pretensje z wpływem na społeczeństwo. Dzieje religii chrześcijańskiej dają się wkomponować w model ewolucyjny o tyle, o ile wzięła ona swój początek jako religia historyczna oraz w toku rozwoju nie była w stanie tak zredukować własnego życia organizacyjnego przystosowaniem się do otoczenia, aby system religijny mógł zawsze pozostawać w zgodzie ze zmianą społeczną i kulturową. Ceną za tę niezależność od otoczenia było częściowe wyłączenie z całokształtu społecznego życia.
Proces ten do dziś nie jest zakończony. Odwrót od kościelności (tzn. zorganizowanej religii w ogólnospołecznym wymiarze) niekoniecznie koresponduje z redukcją znaczenia religii w ogólności. Jest całkiem możliwe, że obserwowany od dziesięcioleci renesans mniej zorganizowanych form religii w postaci kultów i religijności nie zapośredniczonej instytucjonalnie, który daje się stwierdzić obok przybierania na sile dobrze zorganizowanych grup religijnych, stanowi oznakę powrotu do normalnej formy religii. Obecnie trend ten rozwija się w cieniu okoliczności, że przynajmniej w Europie wielkie Kościoły funkcjonują jako administratorzy civil religion, która w bardziej pluralistycznych społeczeństwach kultywowana jest raczej przez instytucje państwowe.
187