62 NIEZHAWSWHCT ©
ze str. 29
_A W Nieznanym Świecie nr 11 z ub.r. pan Jerzy Kałuckl opowiedział zdarzenie, gdy komputer sam pogrubił mu fragment tekstu po włączeniu zapisywania. Myślę, że w grę wchodzą trzy wyjaśnienia: niezamierzona czynność autora tekstu, błąd programu komputerowego oraz działanie innej osoby (w tym np. Boga).
Niezamierzona czynność autora jest wyjaśnieniem najmniej prawdopodobnym, ale teoretycznie możliwym. Piszący, przypadkowo i nie zdając sobie z tego sprawy, zaznaczył kilka akapitów (wystarczy ruch myszą przy naciśniętym jej lewym klawiszu), a następnie przed zaakceptowaniem zapisania tekstu niechcący kliknął przycisk pogrubiania lub uaktywnił tę funkcję kombinacją klawiszy Ctrl+B. Kolejne czynności, jakie wykonał użytkownik edytora tekstu, można było prześledzić przed zamknięciem pliku, korzystając opcji cofania poleceń.
Miałem kiedyś podobny przypadek -w pewnym momencie fragment tekstu zmienił kolor na czerwony. Wrażenie było niesamowite, ale później przypomniałem sobie, że jakiś czas temu sam dałem w tych zdaniach czerwoną czcionkę. Później z niej zrezygnowałem, zmieniając kolor na czarny, program do pisania przypomniał sobie jednak o tej operacji, gdy kasowałem tekst, który znajdował się za niegdyś czerwonym fragmentem.
Druga i według mnie najbardziej prawdopodobna przyczyna opisanego przez pana Kałuckiego zdarzenia to błąd edytora tekstu. Jak wiadomo, programy komputerowe nie są doskonałe i czasami wykonują operacje inne niż te, których żąda użytkownik. Ilustracją jest np. zachowanie wyszukiwarki na stronie www.biblia.net.pl. Po wpisaniu w nią słowa sprawiedliwość i naciśnięciu Enter wyświetla się długa lista wersetów z poszukiwanym słowem oraz kilka takich, które nie powinny się tam pojawić, ponieważ go nie zawierają. Błąd ten stale się powtarza.
Jeśli chodzi o działanie osoby trzeciej, chcę odwołać się do następującego przykładu: pod koniec ubiegłego roku mój komputer zawiesił się po włączeniu. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że wcześniej uruchamiałem go setki razy i nigdy nie zaciął się, wczytując Windows. Tego dnia musiałem pilnie napisać i wydrukować, a następnie zawieźć do pracodawcy dokumenty aplikacyjne. Zostało mi na to dosłownie kilka godzin, ponieważ był już ostatni dzień ich składania. Nic dziwnego, że awarię komputera uznałem za zapowiedź kłopotów w staraniu się o tę pracę. I rzeczywiście - po ponownym uruchomieniu komputera nie mogłem znaleźć ogłoszenia, na które miałem odpowiadać. Okazało się, że portal Gazeta Praca z niewiadomych powodów usunął je, chociaż nie minął jeszcze termin jego ważności. Musiałem się nieźle natrudzić, aby znaleźć anons na innej stronie internetowej.
Tymczasem czas biegł nieubłaganie. W drukarce skończył się tusz (ale o tym wiedziałem już kilka dni wcześniej) i siostra dostarczyła mi go w ostatniej chwili. W rezultacie dokumenty złożyłem na pół godziny przed zamknięciem urzędu.
Inna związana z komputerem historia wydarzyła się jesienią 2005 r. 23 października, gdy odbywała się II tura wyborów prezydenckich, administrator internetowego serwisu Słowo Dnia przypadkowo wysłał swoim subskrybentom (ok. 10 tysiącom osób) następujący fragment z Księgi Psalmów: On {Bóg - przyp. M.M.) miłuje prawo i sprawiedliwość: ziemia jest pełna łaskawości Pańskiej. I zrobiło się z tego proroctwo, ponieważ wybory rzeczywiście wygrał kandydat PiS-u, chociaż sondaże wskazywały na zwycięstwo Tuska. Nic też nie wyszło z planowanej koalicji PO-PiS. Prawo i Sprawiedliwość samodzielnie objęło władzę, tworząc rząd mniejszościowy.
Jeszcze tego samego dnia, reagując na krytykę internautów, zabrała głos osoba odpowiedzialna za wysyłkę owych wersetów, informując, że fragment Pisma Św. na 23 października został wybrany z dużym wyprzedzeniem, bez śledzenia kalendarza wyborczego. Ja zaś ustaliłem, iż prawdopodobieństwo wybrania takiego cytatu jest bardzo nikłe, ponieważ wyrażenie prawo i sprawiedliwość występuje w Biblii tylko 7 razy, a zdanie On miłuje prawo i sprawiedliwość - zaledwie raz.
Czy przedstawione tutaj historie, łącznie z tym, co przydarzyło się pan- Kałuckiemu, to tylko przypadek, czy też przejaw działania kogoś ze świata niematerialnego? Nie jestem w stanie tego rozstrzygnąć. Ktoś jednak powiedział, że istnieją dwa rodzaje cudów (a więc zapewne i znaków). Pierwszym jest zjawisko lub zdarzenie obiektywnie nadprzyrodzone, którego może dokonać tylko Bóg. Drugi niekoniecznie pozostaje poza zasięgiem możliwości człowieka, ale robi na nas wrażenie, zadziwia, zachwyca. W tym drugim przypadku cudem okazuje się coś, co człowiek uznaje za cud; czyli swego rodzaju cud subiektywny.
Korzystajmy więc z tych dotknięć Nieznanego w naszym życiu.
Mariusz Malec Lublin
Mieszkam’w Melbourne i jestem stałym czytelnikiem waszego bardzo interesującego pisma. W nr. 12 z ubr. ukazał się artykuł Pułapki Morza Diabelskiego (Basen Filipiński) Walerija Nieczyporenki. Czytamy w nim m.in. W maju 2002 roku /.../na północ od Penghu rozpadł się na cztery części samolot linii lotniczych China Airlines lecący do Hongkongu. Zginęli wszyscy, którzy byli na pokładzie maszyny - w sumie 225 osób.
Według najnowszych dokumentów katastrofa samolotu Boeing 474 200 nie była tajemnicza. Doprowadziły do niej: lekceważący i niedbały remont, a później cykliczne przeglądy, co stwierdziła mieszana komisja chińsko-amerykańska (NTSB-ASC).
A przyczyny były następujące: 22 lata wcześniej jako nowy, półroczny samolot
Boeing miał „małą” kolizję w czasie startu czy lądowania - ogonem przetarł się po pasie startowym, co spowodowało zarysowania tej części kadłuba. NTSB zaleciła wycięcie całego uszkodzonego fragmentu, bo rysy były zbyt głębokie, i zamontowanie nowego. Chińskie władze zignorowały te wskazówki, nitując nałożone na zniszczonym poszyciu dodatkowe płyty. W księgach wymijająco odnotowano, że później, po 4 miesiącach dokona się prawidłowej reperacji, co oczywiście zaniedbano. Mimo iż zabezpieczenia nie pokryły całej powierzchni uszkodzeń, kolejne przeglądy okresowe były robione pobieżnie, a po wielu latach od incydentu zignorowano widoczne w tylnej części podwójnego poszycia zacieki. Przez 22 lata serwisu (co daje około 20 tysięcy lądowań i startów) pęknięcia pod dodatkową blachą na ogonie, gdzie składowane jest paliwo, powiększały się jak pajęczyna, by w końcowej fazie osiągnąć 2,4 metra. Zacieki na łączeniach inspektorzy tłumaczyli... nikotyną z papierosów (przez 7 lat w samolocie palono tytoń).
Dopiero CINEFLIXN International wprowadził międzynarodowe generalne przepisy o szczegółowej inspekcji wszystkich samolotów, które weszły w życie 2 listopada 2002 r. Feralny Boeing miał już wyznaczony na marzec 2003 r. termin inspekcji, niestety, nie doczekał go.
Obecne technologie pozwalają na prześwietlanie ultradźwiękami i wykrywanie wszystkich uszkodzeń i pęknięć w kadłubach samolotów. „, » „ , ,
Edmund Konkol
Melbourne
- * . Przeczytałam na portalu Wirtualna Polska artykuł Moniki Doroszkiewicz Orto-reksja — obsesja zdrowego jedzenia (http:// kobieta.wp.pl gid 11859737, img, 11859777, kat,26263,galeriazdjecie.html?T [page]=l). Wynika z niego, że osoba, która patrzy na jakość swojego pożywienia, jest chora psychicznie! Kogoś, kto świadomie rezygnuje w diecie z mięsa, cukru czy konserwantów, porównuje się do chorego na anoreksję lub bulimię. Autorka uważa to zjawisko za niebezpieczne społecznie...
Zauważyłam, że Wirtualna Polska zamieszcza coraz więcej tego rodzaju prowokacji społecznych. Niedawno czytałam np., jak niebezpieczne są suplementy diety! Po lekturze Nieznanego Świata, a także Marcela Messinga przykro mi patrzeć, jak akcja filmu Eąuilibrium staje się w naszym kraju rzeczywistością. Obyśmy nie doczekali czasów, kiedy ludziom zaczną prześwietlać wydatki i - jeśli okaże się, że są oni winni kupowania zdrowiej żywności, a przez to niebezpieczni dla władzy (bo czasem powiedzą coś niezgodnego z normami koncernów mięsno-1 farmaceutycznych) - owe niebezpieczne jed-1 nostki zaczną wsadzać do oddziałów zamk-1 niętych i poddawać państwowej „terapii”.
Cieszę się, że Nieznany Świat jest jak] głos wołającego na pustyni i stawia zdecydowany opór tego typu propagandowym
bzdurom. ,
Weronika I
(Nazwisko i adres znane redakcji str. 72 <M