skanowanie0004

skanowanie0004



192 I. Przestępczość profesjonalna

grupki działały niezależnie, ale ich uczestnicy bardzo często znali się co najmniej z widzenia, niekiedy też z imienia („ale mi się nazajutrz spowiedzieli").

Im towarzystwo powoływane w zeznaniach było liczniejsze, tym związki pomiędzy jego poszczególnymi członkami były słabsze. Wielu nie miało ze sobą bezpośredniego kontaktu, jednak wielu stykało się ze sobą w różnych kombinacjach personalnych, co wytwarzało pośrednią więź między mniejszymi, ściślej związanymi ze sobą grupkami. W zeznaniach osób sądzonych w zupełnie niezależnych od siebie procesach, często w odstępie roku lub nawet kilku lat, pojawiają się te same osoby - złodzieje, rozbójnicy, paserzy, meliniarze. W dużym towarzystwie obok związków osobistych między poszczególnymi jego członkami, istniały związki pośrednie, w rodzaju: towarzysz mojego towarzysza. Jeśli w zeznaniach kilku pozornie nieznających się osób występują przynajmniej częściowo ci sami łotrzykowie, w rozmaitych zestawieniach personalnych, wówczas powstaje nić łącząca samych oskarżonych oraz inne osoby powoływane w ich zeznaniach. Tworzy się krąg, niekiedy dość obszerny, obejmujący zbiorowość mniej lub więcej ze sobą powiązaną. Ludzie ci wiele o sobie wiedzieli, znali swój wygląd i sposób noszenia się, niekiedy gospodę, w której mieszkali1. Docierały do nich wieści o sukcesach i porażkach: „uciekł z więzienia”, „rozbił kupców w lesie", „obwieszony". Często nie pamiętali swoich imion czy przezwisk, jednak w pewnym stopniu znali się i uważali za „swoich". Wspominany już Jan Strycharz, którego sądzono w Poznaniu w 1599 r., zeznał: „Nauczyli go kraść frantowie od trzech lat [...] a jest ich tu kilka, których by poznał, z których jeden jest Osęka z Lublina, w szarej delii i w szarym żupanie, żółto zarósł, który jest wielki złodziej bo w Lublinie wyjął był z kieszeni z chustą trzysta czerwonych złotych, a był też drugi z nim, którego to Osękę bito szablą, iż był chciał komuś z kieszeni pieniądze wyjąć. Jest też drugi, co go tuta na biskupie bito, co był Żydowi z kieszeni pieniądze wyjął. Trzeci jest Jakub Wolski, ale jeszcze tu był nie przyszedł, bo był pozostał w drodze. Czwarty jest Maciejek (Matyszka), co mu tuta uszy beło urżniono, a chodzi po strychowsku w szarym płaszczu. Piąty Stasik Podczeski żak, a jest wysoki. Szósty Urban z Lublina, brodaty, w długim kożuchu, a zowią go po szlachecku. Siódmy też jest Staś Parchatka, którzy to złodzieje są jedni u Bożymęczyny, a drudzy na Sródce, jedno nie wie jako je zowią"2.

W 1603 r., również w Poznaniu, Melchior Łamańczyk tak zeznał: „W takowym towarzystwie co to kradną belo by ieich [d]o 50 [...]• Tych towarzystwa nie wie imienia, ale by ie poznał, bo ieich Maćków syn jemu pokazowa! każdego, którzy w jarmarki rozchodzą się, a potem się tu zaś zgromadzają"3. Tak pojmowane duże towarzystwo nie było powiązane terytorialnie: zapewne nie zdarzało się, by równocześnie wszystkie osoby zaliczane do takiej luźnej zbiorowości przebywały równocześnie w jednym mieście. Wracali jednak ze swoich wędrówek złodziejskich czy rozbójniczych do miejsc, w których czuli się najpewniej, do znajomych melin, niezawodnych paserów i gospód, gdzie mogli spotkać swoich kamratów z towarzystwa lub choćby zasięgnąć o nich języka.

Wielkie towarzystwa oczywiście nie działały jako całość, z pewnością jednak stanowiły obszar rekrutacji do grup mniejszych, które przeprowadzały akcje przestępcze. Najbardziej typowy zespół, w którym dokonywano kradzieży i rabunków, składał się z 4-6 osób, działano także we dwóch łub trzech. Nawet jeśli w zeznaniu przesłuchiwany wymieniał jako swoje towarzystwo większą liczbę osób, nie oznaczało to, że działali w tak licznej grupie. W 1593 r. w Krakowie Mikołaj Sosiński „zeznał pytany sam na się i na towarzystwo swoje, z któremi na on czas zboru dobywał i burzeł i brał, iż kradł z tymże towarzystwem co mu się trafiło, a mianowicie z Szymonem Wolskim [z] Zatora z miejskim synkiem i z Koninkiem małym z Konina rodem [z] za Poznania, z Kasprem C[K]arku-cikiem, z Matiszem paśnikiem, z Czubakowskim z Horostyn, ze Stanisławem Drzymałą, Kasprem Bielikiem, z Janem paśnikiem i z Czuką”. Jednak dalej, opowiadając o swoich poszczególnych kradzieżach i rabunkach, jako ich uczestników wymieniał 2-4 osoby4. Sądzony w 1577 r. w Poznaniu Stanisław Czerski zeznał: „był przy tym, gdy Staś, co tu siedzi, ukradł Holendrowi na moście we Gdańsku 12 flor., dostało mu się z nich dziesięć albo 12 gr, bo tych złodziejów beło około 15, którzy wszyscy się tym dzielili"5. Jednak nie oznacza to, że kradli w jednej grupie, a jedynie to, że znajdowali się w Gdańsku w tym samym czasie i mieli tam ze sobą stały kontakt, a także w jakiś sposób wspólnie korzystali

1

   Opisów takich, które przesłuchiwani wyznawali przy powoływaniu swoich towarzyszy, można odnaleźć tak wiele, iż mogłyby stanowić podstawę do poznania wyglądu ludzi ówczesnego świata przestępczego: „w modrym żupanie, ubraniu zielonym, wąsik czarny”; „w szarym żupanie z rękawy białymi, wąsik mu się sypie"; „chłop młody, niski, czarnobrewy, chodzi w czerwonej żupicy”; „chodzą luźno w dełich lisi podszytych, szable ze srebrem oprawione mają, a zawsze przy sobie flor. 200 albo 300 miewają" (to oczywista przesada, być może wyraz zawiści); „Krzysztof Chyczlik ma nos odcięty zagojony, ale blizna jest przez wszystek nos, i zwali go w towarzystwie Noskiem"; „wysoki, młody, wasaty, szram przez gębę ma, mieszka w domu Czechaczkowej idąc do Ś. Wawrzyńca"; „szramowaty przez nos, wysoki"; „Jakub Jastrzębski w żupanie szarym, delia czarna lisi podszyta”.

2

   Am? I 640, f. 207v (też tamże, I 661, f. 91v-92). W badanych materiałach zapisano wiele podobnych zeznań, np. w 1561 r. w Krakowie w tekście spisanym z przesłuchania Matusa z Dobczyc zapisano: „I wyznał ten Matus swoje towarzystwo Mazura, Jędrzeja, Janusza co u cieśla rabiai, Siemonka Janek, także Rusek co go obieszono, górniczek Marcin, Janek, Skrza-tek, któremu imię Piotr. Wyznał tenże Matus na Jaskółkę, który mieszka na Stradomiu, że ukradli w Dobczycach 50 miar płótna i zastąpili im jego towarzystwo na kazimierskim moście niejaki Michałek z Rybnej, także drabik [ ] Wyznał, iż Przemek, Wirarzek [?] i niejaki Marcin, co się uczył słodownictwa [...] ukradli [...]”; AmKr., 864, f. 118. Zob. też np.: tamże, f. 146; AmKaz., K 266, f. 99.

3

   AmP, I 662, f 70-70v; sądzono z tego towarzystwa 5 złodziei, którzy ponadto powołali 12 osób; tamże, f. 68v-75.

4

   AmKr., 865, f. 81-85. Zob. też tamże, 864, f. 48-50; AmKaz., K 266, f. 162 („W Zatorze był samoczwart"), f. 256 („było ich 6 w towarzystwie"). W procesach toczonych w latach 1612-1614 w Krakowie i Kazimierzu, gdzie sądzono 5 osób, powołano ok. 45 przestępców, powiązanych ze sobą rozmaitymi więzami, jednak z zeznań wynika, iż zazwyczaj działali oni w grupach składających się z 3-4 osób (poza najściami na młynarzy, w których brała udział ich większa liczba); AmKaz., K 267, f. 19—33; AmKr., 864, f. 364-370, 372-375. Podobnie: AmP, I 638, f. 172v-174, 183-183v; tamże, 1 639, f. 184 („inszych nie wie jako ich zwano, bo ich sześć było w tym towarzystwie”); tamże, I 666, f. 6; Miechów, f. 27v-28.

5

   AmP, I 639, f. 153v-154.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanowanie0006 196 l. Przestępczość profesjonalna niewielkim, doraźnie działającym towarzystwom rozb
skanowanie0001 5 188 I. Przestępczość profesjonalna Gdyby jednak zgodzić się z oceną Andrzeja Karpiń
skanowanie0007 2 198 I. Przestępczość profesjonalna ków napadia na dwór Zieleńskiego w Barcicach1. W
skanowanie0009 2 202 I. Przestępczość profesjonalna świata przestępczego miały wielkie meliny, groma
skanowanie0015 2 214 I. Przestępczość profesjonalna wymaga uzasadniania. Sprzedaż przedmiotów uzyski
skanowanie0018 2 220 I. Przestępczość profesjonalna komory balwierczynej, gdzie sam balwierz na łóżk
12396 skanowanie0008 200 I. Przestępczość profesjonalna herszta, zwłaszcza w bandach zajmujących się
skanowanie0002 190 I. Przestępczość profesjonalna kolejną wyprawę. W wielu zeznaniach zanotowano dzi

więcej podobnych podstron