XIV. ARCHITEKTURA
Nadmiar umysłowy Strumieńskiego dążył do wypowiedzenia się w jakimś dziele sztuki. Myślał on chwilami o dziele poetycznym, ale zawsze tylko rozsnuwał własne życie i nie mógł odeń odstąpić nawet tak jak Gasztold. Zresztą w epoce życia rozstrzygającej
0 kierunku upodobań artystycznych wżył się głównie w sztuki piękne i przypisywał sobie w tej dziedzinie zdolności — zmarnowane. Także pewnego rodzaju wstyd wstrzymywał go od poezji: to było za łatwym, to robiło tylu, to wyglądało dziecinnie... Był zresztą na poetę zbyt zamożnym i za mało ambitnym (ambicja jego była tylko odruchową), nie nawykł od młodości układać swego życia do kariery duchowej
1 dążności zaimponowania całemu światu. Natomiast budowa kościoła we wsi otworzyła mu dziedzinę architektury. Tu nie potrzebował geniuszu, tu mógł być znawcą i amatorem przy pewnym nakładzie pilności w celu poznania abecadła architektury. Ale napotykał na części trudne dla siebie i niezrozumiałe i, zniechęcony, wolał umknąć na pole teoretyczne.
___ARCHITEKTURA
Mówił więc sobie, że architektura jest projekcją durzy szukającej form, nie mogącej się wyżyć, kształ-lującej sobie świat materii, a nie wcielaniem idei i</żkości lub lotności, jak pisano w estetykach. Wła-iciwie i te jego ogólniki miały genezę osobistą. Miał bowiem na myśli swój specjalny wypadek: że miłość, J.ik drzewo, napotykając zapory do rozrośnięcia się (śmierć Angeliki), szuka nowych dziwnych dróg; że ;dy człowiekowi idzie o to, żeby swój dom upiększyć, to chce on właściwie stworzyć świat dla siebie, odrębny, podobniejszy do swego wnętrza itd. — jechał na analogiach i filozofował.
1291]
Ale projekt budowy pałacu wyrósł z innych motywów, przypadkowych. Było wówczas hasłem powszechnym rozwijać przemysł i stryj Mariusz wraz ze Strumieńskim, pobawiwszy się trochę torfem, zamierzyli postawić cukrownię. Poczyniono do tego niektóre przygotowania, uruchomiono fundusze, ale potem wyłoniły się różne trudności gospodarskie, obawa przed stworzeniem gniazda socjalizmu w okolicy itp. i projekt spełzł na niczym. Może i dlatego, ze Mariusz, dusza przedsiębiorstwa, rozchorował się j wkrótce umarł. Śmierć jego wróciła Strumieńskie-rau swobodę, gdyż nad młodym Mariuszem łatwo zapanował i ugiął go pod swoje rozkazy. Teraz w sprawach praktycznych i gospodarskich uwolniony był od złośliwej kontroli i krytyki, mógł strzelać bąki, jakie mu się żywnie podobało.
Zdarzyło się, że już po ukończeniu budowy kościoła ksiądz Huk, Strumieński i pewien młody architekt, który właśnie ów kościół wybudował, rozmawiali z sobą na probostwie. Strumieński powiedział