Porównując kolejne wersje tego samego utworu (np. cztery wersje Genezis z Ducha) lub kolejne porządkowanie tego samego wykładu (np. Genezis z Ducha i List do Rembowskiego) spostrzega się, że im bardziej Słowacki myśl precyzował, tym więcej tekst odpoetyczniał, miejsce proroczej wizji zajmował wykład, dochodzący miejscami do granicy nużącej dydaktyki. By znów odnaleźć się w poezji:
Zacząłem tę pieśń cicho — potem zawierucha,
Grzmot i anioł logiki porwał mego ducha
I unosił nad globu przechodnymi wały
W ogniach... I znowu w pieśni tej — duch jestem cały.
(Próby poematu filozoficznego, DW XV 148)
Późna twórczość Słowackiego była monotematyczna, poprzez dzieje świata objawiała sens istnienia (a przez sens istnienia — dzieje świata). Tworzy spójną całość, mimo że niektóre utwory pozostają w rozsypce, i w kolejnych edycjach różnie bywają łączone przez badaczy. Objaśniają się nawzajem, i choć niektóre z nich, jak Sen srebrny Salomei, Samuel Zborowski czy Król-Duch stanowią odrębne całości, to jednak jeśli ich interpretacja nie ma być zubożona, powinno się osadzać ją w kontekście całej twórczości genezyjskiej.
Ogólne prawa rozwoju ducha Słowacki ukazywał — w Genezis z Ducha, w Liście do Rembowskiego, w Dziejach Sofos i Heliona oraz w Próbach poematu filozoficznego — na przykładzie ewolucji pierwotnych form natury. Tak wyeksplikowane, przekładał dopiero na język historii człowieka; wtapiała się ona zatem w całość dziejów, w porządek ustanowiony przez Boga i ducha dla kosmosu.
Uderza rozmach, z jakim objawiał te prawa. Ze wspaniałą świadomością dziejowej roli poety — wieszcza — swojej. Słowackiego:
rozwiążę rytmy i szalone Puszczę słowa... by ludzie mogli widzieć prości Logiczne słońce... w rzeczy lecących — prędkości I mieli odtąd wiarę w ducha samo trwanie...
(jw., DW XV 144)
Objawiał je od kosmicznego prapoczątku —
Albowiem duch mój... i wszelki człowieczy Duch był na niebie przed początkiem rzeczy W Bogu i Słowem był — duchem w Słowie,
I objawienia był mocą i siłą,
A innych kształtów na niebie nie było
Prócz ducha... który był snem kształtu w Bogu.
(jw„ DW XV 97)
— do kosmicznego finału, stopienia ziemskich istot z Bogiem.
W skrótowym zarysie, po raz pierwszy zapisanym w Genezis z Ducha, Słowacki ukazał główne etapy procesu dziejowego pra-natury, przed wykształceniem się formy człowieka. U początku był kosmiczny Boski byt, całość absolutna. Przez emanację wyodrębnił się z niego duch, a raczej duchy, które zechciały istnieć odrębnie, w materialnych kształtach, widzialnie.
Zatem u genezy dziejów leżała twórcza siła ducha:- toma jego żądanie, a nie tylko z woli Boga, rozpoczęła się kosmiózna historia świata, wybuch energii prowadzący do ukształtowania się pierwszych form materialnych. Z woli ducha rozpoczęła się mozolna, pełna cierpienia ale i chwały droga ku doskonałości, której mocą sprawczą jest ustawiczna wałka między duchem a wytwarzaną przezeń materią.
Bóg-duch występuje w genezyjskim procesie historii w trzech postaciach: Bóg-absolut, duch globowy, czyli całość zeń wyodrębniona, i duchy indywidualne. W Genezis z Ducha to pierwsze pojęcie Boga, patronującego historii, ma jakby dwa znaczenia — choć oczywiście jeden to Bóg. Po pierwsze, jest on wieczystym absolutem, początkiem i końcem dziejów. Po drugie, to Pan, do którego zwraca się poeta, który podobny jest Bogu osobowemu z teistycznych koncepcji chrześcijańskich, który towarzyszy duchowi w procesie jego przemian rozwojowych. Patrzy z góry łaskawym okiem na jego wysiłki, z rzadka lecz skutecznie interweniuje: jest bardziej świadkiem niż uczestnikiem historii kosmicznej. Duch globowy jest zatem skazany na samodzielność, na samotność w drodze ku doskonałości. Modlitwą niczego nie wybłaga, tylko czyny mogą go doprowadzić do niebios. Aktywizm tej koncepcji, a także akcentowanie zarówno jednorodności z Bogiem jak i niezawisłości ducha sprawia, że Bóg Słowackiego z Genezis z Ducha bardzo się różni od koncepcji Boga zaaprobowanej przez kościół katolicki, od teologicznych ujęć kościołów chrześcijańskich.
Duch globowy jest zaś sferą pośrednią między^,J^ogącm^a duchem. indywiduahtym.yGdyż aby przebyć dzieje genezyjskie, już w momencie oderwania od" absolutu musiał, pozostając sobą, stać się jednocześnie zbiorem duchów pojedynczych, przybierających widzialne kształty. Wszystko zależało odtąd od indywidualności. Każdy podąża bowiem drogą genezyjską osobno, ale*jest sprzęgnięty z całością, więc za nim idą inni,
359