<6
Ona wesoło do cyrkn pośpiesza Tam gdzie ją skoczek najemny rozśmiesza; jej smutnej pieśni nie trzeba! .
Wiec jako pielgrzym gdy między skałami Zbłąkany spyta o drogę —i słucha,
A głos mu nazad powraca do ucha,
Nikt go nie słyszał! —i znów cisza głucha— Jak on, zalałem się łzami.'
Kilku zostało — na moją pieśń czeka — Śpiewam! —o! jak się im źrenice palą.
I płaczą ze mną, wrazzemną się żalą; — Odeszli —jutro pieśniarza pochwalą Ale potępią człowieka. .
Bo śpiewak, jeśli cbce ujść od potwarzy Niechaj przed ludźmi stoi niewidomie,
A pieśń niech swoję zwiastuje im w gromie. Niech ją jak morze rozleje w ogromie,
Niech ją jak wulkan rozżarzy.
1 niechaj będzie jako Bóg na niebie Świętą tajnicą zakryty dla świata,
Bo człowiek nawet i Bogiem pomiata Jeśli w tym Bogu ujrzy swego brata I podobnego do siebie.
A więc uciekam przed zawiścią braci,
I znów mię cisza grobowa oblega,
Gdy w serc tysiącu mój głos się rozlega Nie mam nikogo! — li po ścianach biega Cień mojej własnej postaci.
Serce, którego uczuciem gorącem Ludzkość jak swoją własnością frymarczy,
Nie może spocząć gdy ból go obarczy,
Niby gladiator skrwawiony na tarczy.
Na drugićm sercu bijącćm.
I wiecznie (tęsknię za jakąś istotą Coby mą glówę do piersi stuliła.
I jako miękki powój się owiła O moją duszę — i równą mi była
Sercem, natchnieniem i cnotą.
A jeśli wieniec cierniowy (ni splotą,
A ból do grobu zepchnie mnie przedwcześnie, To żeby ona, złamana boleśnie,
Przy mojej urnie — świeciła mi we śnie Jak aniół z koroną złotą.
Nieraz się rzucam zaślepiony w wierze,
Gdzie mię zawabi blask jasnego czoła,