154 Harold Pinter
GOLDBERG
Wiesz, masz obiecujące oczy.
LULU Ty również.
GOLDBERG Tak myślisz?
LULU (chichoce)
Mów do mnie jeszcze!
McCANN Skąd pani go ma?
MEG
Dostałam go od ojca.
LULU
Nie wiedziałam, że cię tu spotkam dziś wieczór. Jak z nieba mi spadłeś.
GOLDBERG (na jej gwałtowny ruch)
Uważaj, bo mi żebra połamiesz.
MEG (wstaje)
Ja chcę tańczyć!
Lulu i Goldberg patrzą sobie w oczy. Meg podchodzi do Stanleya. Stanley. Zatańczymy.
Stanley siedzi bez ruchu. Meg sama tańczy dookoła pokoju, wraca do McCanna, który nalewa jej whisky. Meg siada.
LULU (do Goldberga)
Powiedzieć ci coś?
GOLDBERG
Co?
LULU
iy wzbudzasz zaufanie.
GOLDBERG (wznosząc swój kieliszek)
Żebyśmy tylko zdrowi byli.
LULU
Żonaty jesteś?
GOLDBERG
Byłem żonaty. Ach, jaką miałem żonę! Wiesz, w piątek popołudniu szedłem zwykle się przejść — tak trochę dla zdrowa — do parku. Bądź dobra, usiądź na stole na chwilę.
Lulu siada na stole i Goldberg wyprostowuje nogi.
Dla zdrowia. Witałem się z chłopaczkami, witałem się z dziewczynkami — nigdy nie robiłem żadnej różnicy — i z powrotem do chałupy. Wchodziłem, otwierałem drzwi. „Szymek!” — wołała moja żona — pośpiesz się, bo wystygnie”! I co, myślisz, było na stole? Najwspanialszy kawałek rolmopsa z marynowanym ogórkiem, o jakim człowiek może zamarzyć.
LULU
Jak to? Przecież na imię masz Natan.
GOLDBERG Nazywała mnie Szymek.
LULU
Na pewno byłeś dobrym mężem.
GOLDBERG
Gdybyś widziała, jaki miała pogrzeb!
LULU Bo co?
GOLDBERG To był pogrzeb!
MEG (do McCanna)
Mój ojciec kiedyś chciał mnie wziąć z sobą do Irlandii. A potem wyjechał sam.
LULU (do Goldberga)
Myślisz, że mnie znałeś, kiedy byłam małą dziewczynką? GOLDBERG
Grzeczna byłaś, kiedy byłaś małą dziewczynką?
LULU
Bardzo.
MEG
Nie wiem, czy pojechał do Irlandii.
GOLDBERG
Może bawiłem się z tobą w koci-koci-łapci.
LULU
Może.
MEG
Ale nie wziął mnie z sobą.
GOLDBERG Albo w berka.
LULU To taka gra?