„Dobra Pani" z Bobolic
Groźnie i ponuro wyglądają dziś ruiny starego zamczyska na bobolickim wzgórzu wapiennym. To potężne niegdyś „orle gniazdo" — warowny zamek gotycki — wzniesione tu zostało w XIV w. przez Kazimierza Wielkiego. Przez pewien czas stanowił on własność Władysława Opolczyka, a następnie rodów rycerskich Krezów i Męcińskich. Opuszczony przez właścicieli w drugiej połowie XVII w., popadać zaczął stopniowo w ruinę. Z zamkiem tym związane jest lokalne podanie o „Dobrej Pani", której zjawa zamieszkuje jego ruiny. Przypuszczalnie osnową dla tego podania było następujące wydarzenie. Ostatni starosta bobolicki z rodu Męcińskich w podeszłym już wieku zawarł małżeństwo z młodą hrabianką. Był on wielkim dziwakiem, odludkiem i człowiekiem zgryźliwym, z którym pożycie młodej dziewczyny nie układało się szczęśliwie. Ponadto nie była ona łubiana przez rodzinę męża. Z małżeństwa tego zrodzonych zostało trzech synów. Po śmierci starosty wdowa wszystkie swoje wysiłki skierowała na wychowanie dzieci. W niedługim czasie okolicę nawiedziła zaraza, w wyniku której zmarło dwóch jej synów. Pocieszeniem dla matki pozostał już tylko najukochańszy syn pierworodny — Ludwik. Jednakże rodzina jej męża wystąpiła z oskarżeniem matki o umyślne spowodowanie śmierci dwojga dzieci i domagała się odebrania jej praw wychowywania pozostałego przy życiu Ludwika. Na zebraniu rady familijnej hrabina stwierdziła, iż nie ma zamiaru bronić się przed oszczerstwami. Wobec czego Ludwika zabrano z Bobolic i oddano na nauki do Krakowa. Młoda matka bardzo ciężko przeżywała swoje rozstanie z ostatnim dzieckiem. W pełnej samotności gospodarzyła nadal w zamku i troskliwie opiekowała się poddanymi z okolicznych wsi. Jedynym jej powiernikiem był spowiednik, z którym w ogrodzie parkowym wiodła długie rozmowy o swoim Ludwiku. Dnia pewnego upadła w alejce parkowej i umarła z okrzykiem „Ludwiku!" na ustach. Jak okazało się później, w tym samym czasie jej Ludwik utonął podczas kąpieli. W ten sposób wymarł ród starostów bobolickich Męcińskich i przestał być zamieszkany zamek. Natomiast w pustych jego komnatach słychać było niekiedy jakieś jęki i szlochy niewieście, a w jego murach i na dziedzińcu' pojawiać się zaczęła postać młodej kobiety w długiej białej sukni. W lokalnej tradycji ludowej zachowało się przekonanie, iż zjawa „Dobrej Pani" z bobo-lickiego zamku przynosi szczęście tym, którzy ją zobaczą.
„Czarny pies" z Ogrodzieńca
Nad niewielkim miasteczkiem Ogrodzieniec w pobliżu Zawiercia na wyniosłej Górze Zamkowej wznoszą się ruiny jednego z najwspanialszych zamków polskich z okresu Odrodzenia. Zamek ten zbudowany był w XVI w. przez
223