w grupie akceptowany, po przerwie opowiedział tragiczną historię osobistą, (której nie chciał ujawnić, a która tłumaczyła jego sztywny sposób bycia.
Koch uważa, że ta sztywność nie była fasadą i nie wolno było oceniać w taki sposób jego zachowania. Powściągliwość w mówieniu o sobie, używanie form nie dopowiadania, „otwartość”, która nie jest przejrzysta, selekcjonująca to, co chce się innym powiedzieć, uważa autor za cenną zaletę, 'którą należy szanować.
Koch przesadnie interpretuje nacisk grupy, która nie wymaga zwierzania się w przebiegu całego życia. I Otwartość i szczerość dotyczy stosunków „tu i te- j raz” i ów mężczyzna, który dobrowolnie uczestniczył w spotkaniu mógł powiedzieć, że przeżył coś, o czym . nie chce mówić, i powiedzieć tylko to, co sam sądzi ;
0 sobie. Koch ma rację, że człowiek nie może być całkowicie „przejrzysty”, ale grupa terapeutyczna nie jest grupą osób, które stykają się ze sobą w życiu zawodowym czy towarzyskim. To grupa, która rozpad- ; nie się .po wypełnieniu swoich zadań. Być może, że gdyby nie ona, ów krytykowany mężczyzna mógłby sobie nie uświadomić, w jaki sposób inni oceniają je- ; go zachowanie i dlaczego jest mu trudno nawiązywać kontakty.
Współczesna cywilizacja tak przytłacza nas liczbą rzeczowych stosunków, konwencji organizacyjnych, które należy zachowywać, że budzi potrzebę zwierzeń
1 szczerości w stosunkach z ludźmi, z którymi nie łączą nas żadne oficjalne więzi lub .potrzebę swobody w grupie ludzi, którzy w tym składzie się nie spotykają, podobnie jak przypadkowa grupa na wczasach czy w przedziale kolejowym.
WJprowadzenie treningu wrażliwości do programu szkolenia dyrektorów wyraźnie świadczy o tym, że pełnienie funkcji kierowniczych wymaga większej zna-
ju&ofci siebie i innych, te próby tworzenia sztucznych dystansów, całkowitej nieprzejrzygtości mogą być prze. jfyd^one i te jest to droga, która prowadzi do tego, ażeby pracownicy chcieli razem realizować cele instytucji.
Koch (1979), który wyolbrzymia siłę grupy, pisał: „Zdolność tworzenia wartości poza grupą, to mole najcenniejszy dar człowieka**. Wygłoszona tu teza jest bardzo dyskusyjna, gdyż wszystkie wartości związane są ze światem ludzkim i tworząc indywidualnie — tworzymy pod wpływem grup społecznych i dla nich. Oburzenie Kocha na terapię, która posługuje się wpływem grupy na jednostkę, jest niesłuszne, bo w tyciu, tak samo jak w wychowaniu ta prawidłowość się powtarza 1. Była też mowa o tym, jak teoria rozwoju organizacji i psychologia społeczna analizują i celowo organizują wpływy grup na jednostkę doceniając ich pozytywne znaczenie.
E. Aronson (1978), znany psycholog społeczny, odpowiadając Kochowi, zarzuca mu, że błędnie interpretuje termin „otwartość** (opennes) i niesłusznie swoje uogólnienia rozciąga na wszystkie grupy T. (Aronson obejmuje nazwą T zarówno grupy treningu wrażliwości czy treningu w zakresie stosunków międzyludzkich jak i grupy spotkaniowe). Przyznaje jednak, że w stosunku do grup spotkaniowych, prowadzonych niekompetentnie, sygnał ostrzegawczy spełnia swoją rolę.
Grupy T nie są to, jego zdaniem, grupy terapeutyczne, tylko grupy ludzi, którzy chcą się nauczyć, jak .postępować z innymi i uczą się tego przez „wypróbo-wywanie”, przez komunikowanie się ze sobą wzajero-
209
Reykowski (1979, a. 413) zwraca uwagę na typowo amerykańską wizję istoty ludzkiej, jako urodzonego indywidualistę i potrzebę krytyki tego stanowiska.
14 MUler — 9oc jatfczacja . . .