*
A więc — aby wreszcie podsumować i wyciągnąę wnioski -— dzieło sztuki takie, jak je logicznie przedstawiłem, będzie:
( 1. Ideistyczne, ponieważ jego jedynym ideałem będzie wyraz Idei;
^[^Symboliczne, ponieważ będzie wyrażało Ideę poprzez formy;
/ o\Syntetyczne, ponieważ będzie kreśliło formy i znaki, zgo* dnie z powszechnym sposobem rozumienia;
(^^Subiektywne, ponieważ przedmiot nigdy nie będzie w nim traktowany jako przedmiot, ale jako znak idei postrzeżonej ^nrżez podmiot;
(jbJDekoratywne (jest to konsekwencja), ponieważ malarstwo dekoratywne, w ścisłym znaczeniu tego słowa, tak jak je ro* 'zumieli Egipcjanie, a prawdopodobnie Grecy i Prymitywit jest niczym innym jak przejawem sztuki zarazem suł>iektyw*
__nej, syntetycznej, symbolicznej i ideistycznei.l
Otóż — trzeba się nad tym zastanowić — malarstwo dekoratywne jest to, ściśle biorąc, prawdziwe malarstwo. Malarstwo nie mogło powstać w innym celu jak po to, aby a ekorować myślami., marzeniami i ideami banalne ściany ludzkich budowli.\Obraz sztalugowyto tylko nielogiczne wyrafinowanie, wymyślone dla zaspokój ema fanta* zji lub zmysłu handlowego upadających cywilizacji.! W społeczeń* stwach pierwotnych pierwsze próby malarskie musiały być wyłącznie dekoratywne.
Ta sztuka, którą staraliśmy się usprawiedliwić i scharakteryzować za pomocą wszystkich poprzednich wywodów, sztuka, która mogła się wydawać skomplikowaną, i którą pewni kronikarze uznaliby chętnie za sztukę upadającą, zostaje w ostatecznym wyniku sprowfl# dzona do formuły sztuki prostej, spontanicznej i pierwotnej. Jest to kryterium słuszności zastosowanego rozumowania .estetycznego,
H»luk n ideistyczną, którą należało uzasadniać za pomocą abstrakcyjnej I ' Ih implikowanej argumentacji (tak dalece wydaje się paradoksalna iłiiM/.ym dekadenckim cywilizacjom, zapominającym o wszelkich początkowych odkryciach)., jest wiec niezaprzeczalnie sztuka prawił*! w ą i absolutny. bowiemjŁprawniona z teoretyĆznego punktu wi-(llMnia, okazuje się ponadto w gruncie rzeczy identyczna ze sztuką lu ymitywną, ze sztuką taką, jaką przeczuwały instynktowne talenty I nor wszy ch czasów ludzkości. I
*
Ale czy to już wszystko? Czy tak rozumianej sztuce nie brak Jeszcze jakiegoś elementu, aby była naprawdę sztuką?
Czy człowiek, który dzięki wrodzonemu talentowi, dzięki naby-I ym umiejętnościom potrafi w obliczu natury odczytać w każdym przedmiocie jego abstrakcyjne znaczenie, ideę pierwotną, czy ten człowiek, który dzięki swojej inteligencji i zręczności potrafi posługiwać się przedmiotami jak wzniosłym alfabetem w celu wyrażenia Idei, które mu się objawiły, czy rzeczywiście przez to samo jest on polnym artystą? Czyżby był Artystą?
Czy nie 'jest raczej genialnym uczonym, najwyższym twórcą formuł, który potrafi notować Idee na wzór matematyka? Czy nie jest swego rodzaju matematykiem Idei, i czy jego dzieło nie jest cudownym równaniem lub raczej stronicą pisma ideograficznego przypominającego hieroglificzne teksty z obelisków antycznego Egiptu?
Tak, niewątpliwie, jeśli artysta nie posiada jeszcze innych danych psychicznych, nie będzie niczym więcej, będzie bowiem tylko rozumiejącym wyrazicielem, a o ile zrozumienie, uzupełnione mocą wyrażania, wystarczy, by ukształtować uczonego, nie wystarczy ono, by ukształtować artystę.
Aby być rzeczywiście godnym tego pięknego tytułu szlachectwa tak zbrukanego w naszej przemysłowej rzeczywistości -— będzie musiał dodać do swojej umiejętności rozumienia jeszcze bardziej wzniosłą cechę, chcę powiedzieć JS umiejętności wzruszania 4— ale bynajmniej nie o tym wzruszeniu, które odczuwa każdy człowiek wobec złudnych związków uczuciowych istot i przedmiotów, i nie o tej umie-