658 1 BOHDAN ZA DURĄ
jak zapach gorzkich jałowców i tarnin gdziekolwiek jesteś — wiatry wieją stamtąd
krysztale ciszy — w bursztynie milczenia słowo jest pustą szczeliną powietrza śladem po słońcu jakby sól słoneczna trawiła bursztyn “ i w sól się przemienia
najodleglejsi są najbardziej wierni długie za nami rzucają spojrzenia i tak poważni jak kobiety w czerni
patrzą za nami po kres horyzontu — kochanko burzy i matko milczenia latarnio morska pływających portów
(II7 ktajobtatn I amfor, 1968)
ma
Ć
Witkowi
patrz z jaką tkliwością ćma się w świecy spala jak jej doświadcza swym okrężnym lotem czy ćma jedynie wszak palą się obie płomieniem jesteś patrz jak gaśnie płomień spójrz na suficie jasność chybotliwa nożyce świerszczy tną noc za firanką świeca ćma płomień są płomienia strawą ciemnym jego wnętrzem jak rzadko się bywa
(W ktajobraile z amfor, 1968)
-
Anno twe imię jest jak kolor wiśni nieodgadniony — wiśniowy i biały
niech mi się biała pośród nocy przyśni Anna o piersiach jak oliwki małych
Anno twe imię w akrostych niedbały niby w objęciu zamknę i porzucę
niechaj cię strzeże nim ze snu powrócę albo zatracę się w kolorze białym
{W kni)oln.uir / amfor, l%H|
gdy chłód znajdziemy w upalne południe tośmy szczęśliwi i słońcem i chłodem
zło zamieszkuje w każdym z naszych światów więc przyjdzie nam się zgodzić równocześnie
gdy wyobraźnia przegra z intelektem że jest najlepszym najgorszy ze światów
(U' krcijobt,t/M' t Iriłf/or. 1968)