jak ciało i krew demonów, ze wspomnianej wyżej materii piekielnego Kingu, z substancji manichejskiej pary demonów Aszaqlun i Namrael (która spłodziła Gehmurda i Murdiyanag, odpowiedników Adama i Ewy) czy też — jak w mitologii orfickiej — z popiołu Tytanów, spalonych piorunem przez £eusa. Zresztą nawet tam, gdzie nie mamy do czynienia z tak dyskwalifikującą materią praludzi, a więc tam, gdzie akt stworzenia człowieka jest oceniany pozytywnie — nie możemy się uwolnić od uczucia pesymizmu płynącego z wiedzy, że praludzi wyprodukowano z powszechnie używanego materiału, a nie jakiegoś szlachetniejszego tworzywa. Jeśliby nawet tłumaczyć to zjawisko np. niskim szczeblem ewolucji myśli aksjologicznej dawnego człowieka — to i tak powszechny w religiach motyw substancji ludzkiej, składającej się nie tylko z ciała, ale i z duszy, a więc przekonanie, że człowiek jest jednością sprzecznych elementów (ziemskiego i ponadziemskiego, złego i boskiego), musi nas naprowadzić na myśl, iż komponent byle jakiego lub nawet wyraźnie złego tworzywa antropogenetycznego ma służyć wytłumaczeniu genezy „nędz” człowieka, przyczyn jego niedoli i upadków (fizycznych i duchowych), a wreszcie genezy „totalnej grzeszności” całej „natury" ludzkiej.
Niezależnie myślącego człowieka winny uderzyć takie fakty, jak wielokrotność aktów stwarzania praludzi, znana nie tylko w kręgu greckim (Deukalion i Pyrra tworzą nową ludzkość po potopie z kamieni), ale i oceanicznym czy indiańskim 22, a wskazująca na wadliwość lub tajemniczą „grzeszność” aktu stwarzania. Na tę ostatnią wskazuje także straszliwy cha-
s w dawnym Meksyku KacalkoaU I Wlcllopocitlt tworzą nie tylko odpowiedników Adama l Ewy <Oxomoko I Clpaktonal), ale powtarzają akt krepc/1 kllkakro*. Zob. CHItk. U, łU—TM.
raktcr kary za „grzech pierworodny”: wygnanie z raju bezpośrednich Jego sprawców oraz sprowadzenie na nich śmiertelności, jak też „zbiorowa odpowiedzialność” po wsze czasy wszystkich potomków Adama i Ewy za ów grzech.
Wbrew zapewnieniom teologów katolickich o wielkości i wbrew pozytywnej ocenie aktu stworzenia praludzi — zarówno sposób ich stwarzania, jak też tworzywo, naprawianie, a więc i wielokrotność, oraz inne aspekty tego aktu zmuszają nas do wytworzenia sobie mniej pozytywnego, raczej pesymistycznego, obrazu antropogenezy religijnej; pesymizm ten koresponduje zresztą z pesymizmem i antyh umanizmem całej antropologii religijnej.
Dotychczas omawialiśmy problematykę pochodzenia człowieka jako gatunku — pora teraz przejść od zagadnień antropogenezy do kwestii socjogenezy w doktrynie religijnej. Również i ta część religijnej antropologii jest złożona; można w niej wyodrębnić co najmniej trzy zasadnicze komponenty:
— poglądy na genezę i początki społeczeństwa,
— poglądy na genezę poszczególnych grup społecznych,
— poglądy na genezę cywilizacji (kulturogenezę).
Najbardziej ciekawa będzie trzecia grupa zagadnień.
a więc teorio kulturogenczy. Wszelkie doktryny religijne uważają, że zarówno cywilizacja (kultura materialna), jak i kultura duchowa zostały wniesione do społeczeństwa ludzkiego z zewnątrz, nie stanowią więc produktu ewolucji społecznej, zdobyczy ludzkiej. Czynnikiem, który wnosi kulturę między ludzi, jest „heros kulturowy" jest to istota mityczna, antropomor-
» AnglaUkic ciitturo-liaro, niemiecki* Kulturbrłi****. francuski* I* Urw ctMUMisur.
It*