56967 RZYM 102

56967 RZYM 102



Mikrofalówka zapiszczała. Wyjęłam z niej moją kolacji;, sięgnęłam po widelec i usiadłam przy stole.

Bones zajął miejsce naprzeciwko i obserwował mnie czujnie.

-    Nie proponuję, że się z tobą podzielę - rzuciłam niedbałym tonem. - Moja szyja i ja doskonale wiemy, że ju/ jadłeś.

Bones lekko skrzywił usta.

-    Już ci mówiłem, że nie chodzi o pożywienie.

-    Nie, chodziło ci o udowodnienie swojej racji. - Wło żyłam do ust kęs i powoli go przeżułam. - Następnym razem użyj może czegoś innego niż moja tętnica.

-    To nie była tętnica. Zbyt szybko straciłabyś przyton) ność, a chciałem, żebyś miała czas na decyzję, czy chcesz mnie zabić, czy nie - odparł Bones, nie spuszczając ze mnii wzroku. - Ugryzłem cię obok tętnicy. Dlatego trwało to dłużej... i mogłem bardziej delektować się twoją krwi;|, zamiast po prostu przełykać tryskający strumień.

Zawahałam się przed połknięciem następnego kęsa W oczach Bonesa pojawiły się zielone błyski, a ja, jeśli miałam być szczera, musiałam przyznać, że na to wspo mnienie mnie również ogarnęła fala przyjemności. Uką szenie Bonesa można by uznać za grę wstępną.

Musieliśmy jednak zająć się ważniejszymi sprawami, choć moje libido było innego zdania.

-    Więc jesteś zdecydowany tu zostać, aż minie zagrożenie ze strony lana, a ty zlikwidujesz tego, kto oferował nagrodę za moje zwłoki, tak? - spytałam.

Bones kiwnął głową.

Zgadza się.

I kiedy pojechałam do pracy, śledziłeś mnie, żeby się I H /.ekonać, czy nie spróbuję prysnąć?

bones wzruszył ramionami.

Powiedzmy, że żaden samolot dzisiaj by nie wystar-i < >wał.

/mierzyłam go twardym wzrokiem.

Przypuszczam więc, że później pojechałeś za mną do loaha i podsłuchiwałeś?

bones nachylił się ku mnie z zimnym wyrazem twarzy.

Normalnie nigdy nie skrzywdziłbym niewinnej osoby, ale przyznaję się do pewnego braku rozsądku, jeśli . I lodzi o ciebie. Uratowałaś facetowi życie dzięki temu,

< z nim zerwałaś, bo gdybym usłyszał wtedy coś innego, Lunąłbym go na pół.

-    Pewnie byś spróbował - mruknęłam. - Noah nie wie-i / y w wampiry, ghule czy inne nadnaturalne istoty oprócz '.więtego Mikołaja. Lepiej nie rób mu krzywdy.

-    Kitten, gdybym chciał go zabić, zrobiłbym to, zanim .u; dowiedziałaś, że jestem w mieście. Ale nie mogłaś oczekiwać, że będę kręcił młynka palcami, kiedy ty się z nim bzykasz. Pamiętasz swoją reakcję, kiedy wczoraj pocałowałem Felicity?

O tak, miałam wtedy ochotę wyrwać jej wszystkie koń-. y.yny po kolei. Zaborczość wampirów. Nie liczyło się to, i /,y ktoś jest winny, czy nie.

-    W porządku - powiedziałam. — Wciąż coś do siebie ■ /.ujemy. Ty uważasz, że nam się uda, pomimo mojej pra-. y i matki, która nienawidzi wampirów. Ponieważ i tale

150


151



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
RZYM 102 wyczułam. Mimo to, kiedy wyciągnęłam przed siebie rę$
RZYM 102 wargach też poczułam mrowienie. Zaraz jednak pomyśl;i łam, że musi chodzić o coś innego, s
RZYM 102 W środku znajdowały się suknia, komórka, komplet kluczyków z opisem samochodu i bardzo wys
RZYM 102 wargach też poczułam mrowienie. Zaraz jednak pomyśl;i łam, że musi chodzić o coś innego, s
RZYM 102 —    Lepszą niż tłumiony gniew - odparowałam. -    Nie mówił

więcej podobnych podstron