Gerardo Di Flumeri OFMCap
Gennaro Preziuso
tłum. Tomasz Duszyc OFMCap
Oto Ja posyłam anioła przed tobą, aby cię strzegł w czasie twej drogi.
(Wj 23, 20)
Ojciec Pio żywił bardzo szczególne, subtelne, pełne szacunku nabożeństwo do Anioła Stróża. Jego „Mały Towarzysz dzieciństwa", „Dobry Aniołek" zawsze służył mu pomocą. Był przyjacielem słuchającym, dokładnym, punktualnym, który, jako wielki nauczyciel świętości, stale pobudzał go do robienia postępów na drodze ćwiczenia się we wszelkich cnotach. Jego pilne, ciągłe i dyskretne działanie było przewodnictwem, radą, oparciem i pomocą.
Kiedy z powodu złośliwości demona listy od spowiednika przychodziły całkowicie za-plamione atramentem, Ojciec Pio był w stanie je odczytać, ponieważ Anioł poradzi1 mu, aby gdy przyjdzie list, przed otwarciem pokropić go święconą wodą.
Kiedy Ojciec Pio otrzymał list napisany po francusku, to Anioł Stróż pomógł mu go odczytać: Jeśli zadanie naszego Anioła Stróża jest wielkie, to zadanie mojego Anioła Stróża jest na pewno większe od czasu, gdy ma wobec mnie także obowiązek nauczyciela - tłumacza z obcych języków.
Anioł Stróż był zażyłym, bliskim przyjacielem, który rano, po przebudzeniu Ojca Pio, razem z nim wychwalał Pana: Również w nocy, gdy zamykam oczy, widzę, ze zasłona opada, a przede mną otwiera się niebo. Uradowany tą wizją, śpię z uśmiechem błogiego szczęścia na ustach i z zupełnie spokojnym obliczem, oczekując Małego Towarzysza mego dzieciństwa, aby przyszedł i obudził mnie, byśmy mogli razem śpiewać poranne uwielbienia dla Ukochanego naszych serc.
W atakach piekielnych Anioł Stróż był niewidzialnym przyjacielem, który łagodził udręczenie Ojca Pio: Towarzysz mojego dzieciństwa, usypiając mojego ducha w znaku nadziei, próbuje zmniejszyć bóle, które mi sprawiają ci nieczyści apostaci. A kiedy Anioł nie był gorliwy w swojej interwencji, Ojciec Pio wiedział, jak go po przyjacielsku poruszyć, także surowym i braterskim upomnieniem: Nie mówię Ci, w jaki sposób ci łajdacy mnie bili. Czasami czuję, że jestem bliski śmierci. W sobotę wydawało mi się, że chcieli po prostu mnie wykończyć. Nie wiedziałem, któremu świętemu się oddać. Zwróciłem się do mojego Anioła Stróża i po długim czasie, w którym kazał na siebie czekać, oto w końcu unosił się nade mną, śpiewając swoim anielskim głosem hymny na cześć Boskiego Majestatu. Nastąpiła jedna z tych zwykłych scen; surowo go skrzyczałem, że tak długo kazał na siebie czekać kiedy ja nie zapomniałem wzywać go na pomoc. Aby go ukarać, nie chciałem spojrzeć mu w twarz, chciałem odejść, chciałem go uniknąć. Lecz on, biedaczek, podszedł do mnie prawie płacząc i trzymał mnie, abym podniósł wzrok. Popatrzyłem na jego twarz i zobaczyłem, że jest bardzo zasmucony. I oto: „Jestem zawsze blisko ciebie, mój ukochany młodzieńcze - powiedział - zawsze ci towarzyszę z tym uczuciem, które wzbudza twoja wdzięczność wobec Ukochanego twego serca. To moje uczucie wobec ciebie nigdy nie wygaśnie".
Ojciec Pio zawsze dążył do tego, aby w dusze swoich duchowych dzieci wpoić miłość i nabożeństwo do Anioła Stróża. Mawiał: Przestrzegajcie tego pięknego zwyczaju, by zawsze o nim myśleć. On od kołyski do grobu nie zostawia nas ani na chwilę, prowadzi nas i strzeze jak przyjaciel i brat.
Czcigodny Ojciec rozpoznał i zawsze cenił sobie funkcję „posłańca" niewidzialnego przyjaciela. Jeśli będziesz w potrzebie - powtarzał swoim duchowym dzieciom - poślij mi swojego Anioła Stróża. I miał przez to tak wiele do zrobienia, zarówno w ciągu dnia, jak i w nocy, wysłuchując „posłań" swoich dzieci, jakich posłusznie mu dostarczały liczne anielskie stworzenia.