Nomadologia mówi jednak coś więcej: oto podmiot i los uległy „decentralizacji”. Są płynne, stające się, ruchome. Ta filozoficzna perspektywa „podmiotu w zmianie”, która odnosi się także (waham się przed napisaniem: przede wszystkim, bowiem równoważne wydają się odniesienia polityczne i otwarcie na pożądanie jako faktyczny probierz podmiotowości) do kategorii pożądania, ma widoczne związki z „doświadczeniem podmiotu”, także politycznym, właściwym konkretnym jednostkom. Teoretyczna kon-ceptualizacja, jak nigdy, ma wymiar pragmatyczno-empiryczny: doświadczamy „ruchomych piasków ja”. Kobieta doświadcza ich tym bardziej, że nigdy nie była „korzeniem”. Błąkała się w jakiejś po Lacanowsku zaprojektowanej przestrzeni, nie mając w niej udziału.
Koncepcja decentralizacji podmiotu i wysłania wielu cząstek w drogę na peryferie, poza „korzeń”, ma wiele wspólnego z Derri-diańskim dyskursem i jego „różnią” - ruchliwym, nigdy nieosiągnię-tym przejściem. Aby wejść w przestrzeń gramatologii, trzeba uplasować się poza regułami heteropatriarchatu. Trzeba być poboczem tego porządku, który nakreślił Lacan, absolutyzując założenia Freuda, tak aby stały się poręczniejsze dla pokolenia surrealistycznych „władców wyobraźni” i ich następców: mężczyzn czerpiących pełną garścią z życia. Tak więc trzeba być kobietą lub innym Innym: kimś bytującym na marginesie.
Wątek nomadyzmu podejmują, co naturalne, także feministki. Dla Luce Irigaray, jak dla Deleuze’a, podmiot nie jest substancją, lecz „procesem negocjacji” między materialną i semiotyczną kondycją. „Podmiot w procesie” to także termin używany przez Julię Kristevę. Ten proces - powołajmy się na Irigaray w omówieniu Rosi Braidotti - jest szczególnie zintensyfikowany, gdy mówimy o kobiecości, która z zasady plasuje się w rejonie płynnym, poza „korzeniem”, jakim jest tekst fallogocentryzmu. Feministki dyskutują z Deleuze’em - także z Derridą i jego gramatologią, w której .jeśli tekst jest mężczyzną, pismo jest kobietą”, co potraktować można krytycznie jako konsekwencję dekonstrukcji założeń metafizycznych, które pozostają wewnątrz dyskursu metafizycznego: zniesienie opozycji skutkuje ich przywróceniem. Jednym z ważnych punktów krytycznej lektury feministek jest pytanie o to, czy becoming women to kategoria uniwersalna, metafora zuniformizo-wanej inności, opisująca doświadczenie podmiotu dzisiaj, czy też „doświadczenie kobiecości” jest procesem osobnym, którego nie można wydzierżawić lub po prostu dać sobie odebrać13. „Stajemy się” - to nasza szansa, żyjemy poza przemocą fabuł skonstruowanych w głównym nurcie kultur)', albowiem ten nigdy nie zajmował się nami, miał na uwadze fantomowe byty „normy”. „Kobieta” i „mężczyzna” potrzebują czegoś więcej niż zapis tradygi, szukają siebie w swoich przestrzeniach i czasach.
Warto zwrócić uwagę, że początkowo dyskurs feministyczny traktował mężczyzn jako klasę pojęciową, niewymagającą indywidualizacji, dominującą, skończoną, zdefiniowaną. Alians feminizmu z innymi koncepcjami tożsamościowymi każe zredefiniować także kategorię męskości.
Dzieje płci, zaznaczające swą obecność (przynajmniejjako aspiracja) od połowy łat osiemdziesiątych XX wieku, różnią się od klasycznej historii kobiet podejściem bardziej kompleksowym i mocniej osadzonym w teorii. Przyjmując za punkt wyjścia zamiar ukazania kobiet w dziejach, badania historii kobiet zajmowały się dotychczas głównie wypełnianiem oczywistych luk w „ogólnym" dziejopisarstwie. Jakkolioiek spóźnione i nieodzowne są owe studia, ostatecznie uzupełniają one tylko tradycyjny „ogólny" obraz dziejów o „formę szczególną: kobiety ”. Dopełniają obrazu, czynią go migot-liwszym, wzbogacają o szczegóły, niewiele jednak zmieniając jego kontury i perspektywy.
Natomiast dzieje płci stawiają sobie za cel gruntowną rewizję obrazu całości. Nie chodzi w nich przede wszystkim o napisanie zapomnianej historii kobiet jako szczególnej formy czegoś, co „ogólne”; raczej o dekon-
13 Por. R. Braidotti, Zigzagging through Deleuze and Feminism, w: Metamorphoses. Towards a materialist theory of becoming, Cambridge 2002, s. 65-117.
69