temu. Dzisiaj młodzi są słuchacze moich wykładów, debiutujące roczniki osiemdziesiąte, coraz głośniejsi przedstawiciele kolejnego „pokolenia bez właściwości”, które już na pewno „nie ma historii”. Poważnie zaś mówiąc, ma przytłaczającą statystykę bezrobocia, która zapewne stanie się doświadczeniem pokoleniowym, o czym coraz dobitniej i ciekawiej pisuje przy okazji recenzowania książek autorów w różnym wieku Przemysław Czapliński1, pomijając jednak konsekwentnie perspektywę płci owego doświadczenia. Ja należę do pokolenia otwarcia, jestem dzieckiem nieograniczonych perspektyw, uwolnionych z polityki i polityczności, podróżujących po świecie, swobodnych, bezpruderyjnych, aż w końcu podkupionych przez kulturę masową, naiwnych liberałów, różnych neo- i post-, w tym konserwatystów. Należę do tego pokolenia, nie będąc właściwie jego przedstawicielką, bo bardziej jestem kry tyczką niż pisarką; nauczycielką niż showmenką: na drugi składnik tych par zwracają się oczy konsumentów kultury i jej teoretyków. Nie przyszłoby mi do głowy, że może być inaczej. Co mnie, problematycznie, awansowało (w oczach konferencyjnych krytyków zdegradowało) do miana postmodernistki?
Autorem z Polski byl w Greifswaldzie Adam Wiedemann, kandydat o wiele ode mnie lepszy na młodego i post. Zewnętrznie i w tekście. Wspólnota zaetykietowania cieszy mnie podwójnie, nie majak dobre towarzystwo w ciasnej szufladzie, ale cieszy mnie też przez kontekst szerszych dyskusji literackich. Kinga Dunin w Karocy z dyni12 poświęciła Wiedemannowi sporo uwagi, widząc w jego pisarstwie symptom przynajmniej łagodnego zwrotu (skoro nie może być mowy o przewrocie) całej polskiej kultury. Zmiany wrażliwości, przejścia z pozycji rzekomo przezroczystego „machoiz-mu” do indywidualnego opisu współczesnego świata. Wszędobylstwo porządku1*, pierwszy zbiór znany szerszej publiczności za sprawą nominacji do Literackiej Nagrody Nike, zawiera przewrotne przesłanie. Z jednej strony porządek to coś, w co bohater (wyraźnie autobiograficzny) zdaje się wierzyć, za czym może nawet tęskni. Z drugiej jednak strony, ten porządek sam nam wciska, przede wszystkim w pełnione przez nas role. Tak więc mamy nań nadzieję i jesteśmy nim ograniczeni.
Co to znaczy dla bycia dziś pisarzem? Dla wielu to, co znaczyło niegdyś, a więc narcyzm i uniwersalne przesłanie w sprawie najlepszego porządku. Dla Wiedemanna - drobiazgi i obserwacje świata obok, które każą Kindze Dunin porównywać go z Mironem Białoszewskim. Nie wiem, kogo zobaczyli w nim goście Jungę Literatur, kiedy mówili o postmodernizmie. Ponieważ nie wiem, powiem, co ja zobaczyłam w tekstach innych autorów.
Być może jest to generalizacja nieco pospieszna, ale wydaje się, że w niemieckiej literaturze panuje duch Tomasza Manna i wiara w logikę historii. Niemieccy młodzi piszą obszerne, epickie, posteksperymentalne, realistyczne powieści, poświęcone najważniejszym problemom jednoczącej się Europy. Myślą intensywnie nad konsekwencjami migracji w drugim i trzecim pokoleniu, nie zapominają o prawdopodobieństwie nawet baśniowych wizji, nie spuszczają swoich bohaterów z oka. Robią to, za czym tęskni krytyka w Polsce: współczesną powieść. Mozolnie i warsztatowo celnie spisują swoje Niemcy, swoją Europę. Mają swoje miejsca na potężnym niemieckim rynku i dobrze wiedzą, że wolność wymaga dyscypliny.
Na de tej zawodowej powagi ktoś taki jak Wiedemann, jak ja - wydaje się dzieckiem, prawdziwym „młodym”, bez względu na swój wiek i staż. I postmodernistą, czyli przedstawicielem przezwyciężonego dziwactwa, mody, eksperymentu niepopartego autorytetem. Nawet jeśli ten ktoś wierzy w powagę literatury, tylko realizuje ją inaczej, w formach zmodyfikowanych przez własny wybór. Bo nasz „postmodernizm” to nie choroba okresu dojrzewania, którą
45
W tygodniu, gdy to piszę, ukazuje się kolejny szkic Czaplińskiego, bardzo wyraźnie składający się w antologijną całość, spojony myślą o ucieczkowej alienacji prozy, która udaje empatyczną. Por. P. Czapliński, Frustrejszyn, „Gazeta Wyborcza” 9-11 XI 2002, s. 18-19.
12 K. Dunin, Karoca z dyni, Warszawa 2001.
13 A. Wiedemann, Wszędobylstwo porządku, Kraków 1998.