wanymi relacjami społecznymi. Są rzeczy pod powierzchnią, obszary marzeń, magiczne punkty, żywa wyobraźnia, ale o wiele więcej znajdziemy w przeszłości cierpienia, rozpaczy, beznadziei. Chociaż może nie mam racji, bo balans między pięknem a nieszczęściem w świecie Wylinki podlega zapomnianym prawom dojrzewania. Do samotności i nieszczęścia dziewczynka czasem dąży, kiedy indziej pragnie wyłącznie zabawy. Być może ciemna tonacja przeważa, przyjaźnie, pierwsze miłości, maniackie lektury, magiczne gry i zabawy, hierarchie, spory, sny - chętniej grają na nucie tragicznej. Dziecko Popescu dopiero wymyśla społeczne regulacje dla swych działań. Przykładem może być opowieść o młodszym braciszku, z którym Simona odgrywa coś, co nazwać by można relacją sadomaso-chistyczną, gdyby wypadało tak mówić o zachowaniach dzieci. Czy dzieci wiedzą, że nie wypada? Wiele z tego, co znajdziemy w powieści, wynika z tej pierwotnej niewiedzy i próby jej odtwarzania, bez moralizatorskich zapędów dorosłego narratora. Popescu nie wykorzystuje dzieciństwa dla zrealizowaniajakichś dorosłych, literackich celów. Dzieciństwo jest fabułą do odzyskiwania, w gruncie rzeczy niedostępną, nie do okiełznania, ale i najbogatszą. Zamykając książkę, miałam wrażenie, że ta przebogata przeszłość, archeologia dorosłości, jest nieodwołalnie innym lądem.
Simona Popescu robi coś, do czego nawołuje dziś bezustannie humanistyka - oddaje głos milczącym. Co mogą opowiedzieć nam małe dziewczynki, dojrzewające dziewczynki? Ich głos może być najwyżej kiczem, grafomanią (tak określa pisarka własny dziennik z przeszłości). Tylko dorosłe kobiety mogą udzielać głosu swoim wewnętrznym dziewczynkom. Popescu nie ma naiwnej wiary w au-tonomiczność i skończoność takiej relacji z wcieleń siebie samej. Jej proza jest za mądra, żeby więzić bohaterkę w jednoznacznym przesłaniu. Jedno jest pewne: dziewczynce nie jest łatwo, ale jej życie warto przywoływać.
Popescu mówi coś jeszcze ważnego dla naszych pytań o autobiografię. Oto relacja jest zwrotna. Co dostaniesz od tekstu - zwrócisz życiu. Co od życia - tekstowi. A także na krzyż i odwrotnie.
Pisanie jest ocalające dla życia - życie dla pisania. Wątpliwości zaś mogą tylko dać nowy impuls starym konwencjom.
W takiej perspektywie autobiografia kobiety ma same przywileje. Więcej w niej niepewności i hipotez niż gdzie indziej. Pod warunkiem, że zaczyna właśnie od nich.