30 Fotochemigi atla
Orh bardzo przepraszam, ale w pośpiechu opowiadania zapomniałam o ważnej rzeczy, mianowicie o*ozdohach i obrazkach. Olóż moja autorka chciała, żebym wyglądała bardzo ładnie, żeby mnie dzieci niehlko z ciekawością czytały, ale i z upodobaniem oglądały. Kierownik drukarni porozumiał się w tej sprawie z p Roguskim. malarzem i ten narysował dla mnie szereg kolorowych obrazków, dużo inicjałów, bardzo ozdobnych, kilka obrazów rysunkowych, przedstawiających różne scenv z mych opowiadań, oraz szereg mnicjszĄch ozdobników, czyli v mięt, przeznaczonych na zakończenie poszczególnych ustępów i rozdziałów
Gdy rysunki były golowe, kierownik drukarni ponaznaczal na nich różne wymiary i odniósł je do oddziału drukarni, mieszczącego sit; w podwórzu, na którego drzwiach widniał napis. F o t o c li e m i g r a f j a.
Bardzo dziwnie tam wyglądało. W środku pierwszej sali stal na sz\nach ogromny aparat fotograficzny, praw ie metrowej wysokości / jednego boku sali był pokoik, w którym było zupełnie ciemno. W trzecim pokoju gryzły nieznośnie w oczy i gardło jakieś kwasy. W całej tej chemigrafji wyglądało jak w laboratorjum chemicznem; pełno tam było słoików, szklanych płyt, kilka wodociągów z wielkiemi jak korvto zlewami kilka lamp tak jasno świecących, że aż w oczy raziło, wreszcie kilka lamp kolorowych, czerwonych i zielonych.