Scenariusz przedstawienia pt. „Czarodziejska woda”
Opracowała Iwona Hausner
Osoby:
Król:
Królewna Małgorzata:
Ochmistrzyni:
Ogrodnik:
Wróżka I:
Wróżka II:
Józka:
Anielka:
Dorota:
Zośka:
Kucharz Felicjan:
Kuchcik Antoś:
Stróż Maciej
Pozostali służący:
Straszydło I:
Straszydło II:
Straszydło III:
Akt I
scena I
Zegar wybija godzinę szóstą. Na scenę wbiega ochmistrzyni. Poprawia sobie czepek. Gromkim głosem woła:
Ochmistrzyni: - Hej, Józiu, Anielko, Dorotko, Zosiu, Felicjanie, Antosiu, Macieju! Słońce już wzeszło, czas do pracy, śpiochy!
Na scenę wbiegają służące, kucharz z kuchcikiem. Poprawiają na sobie ubrania. Przeciągają się, przecierają zaspane oczy, ziewają. Powoli skupiają się wokół ochmistrzyni.
Ochmistrzyni: Zjedzcie teraz śniadanie, a potem zabierajcie się do pracy!
Dorota: A co dzisiaj będziemy robić?
Ochmistrzyni: Jóźka wyczyści srebra. Anielka zrobi porządek w spiżarni. Dorota i Zośka wytrzepią gobeliny z sali tronowej. Tylko dokładnie, żebym odrobiny kurzu nie znalazła!
Dorota i Zośka: Dobrze, pani ochmistrzyni!
Ochmistrzyni: - Felicjan z Antosiem ugotują kaszkę mannę dla króla, bo mu ostatnio dolega żołądek, a dla królewny…
Jóźka i Anielka: - Zamorskie frykasy! (śmieją się)
Ochmistrzyni: - Cicho, niecnoty, bo ściągniecie na siebie gniew najjaśniejszej panienki!
Zośka: - A to nowina! Albo to pierwszy raz?! Królewna jest ciągle z nas niezadowolona.
(Rozlegają się dźwięki muzyki. Wszyscy służący śpiewają piosenkę w rytm hip-hopu)
Józia, Anielka, Dorota, Zośka, Felicjan, Antoś, Maciej:
- Ona nas ciągle łaje, pogania i krzyczy tak:
„Wy wałkonie! Wy mazgaje! Wam zapału do pracy brak!
Próżniaki i nieroby, odpoczywać tylko chcą!
Ja ze wstydu wciąż się palę, że mam taką służbę złą.”
Od świtu, aż do nocy harujemy z całych sił,
Nie ma wśród nas nikogo, kto by dziś szczęśliwym był.”
(Muzyka cichnie. Zza sceny dobiega rozzłoszczony głos królewny:)
Królewna: - Kto śmiał mnie obudzić tak wcześnie rano?! (wbiega na scenę) Ja nie znoszę hałasu! (spostrzega zgromadzoną służbę; krzyczy) - A tu co się dzieje? Pogawędkę sobie ucinacie? A kto będzie pracował? Może ja? Do roboty lenie, darmozjady, bo jak nie, to możecie poszukać sobie służby u kogoś innego!
(Oburzona tupie nogą i wybiega ze sceny. Wystraszeni służący chwytają za szmatki i w popłochu opuszczają scenę)
Akt I
scena II
(Na scenę wchodzi król, za nim drepcze ochmistrzyni)
Król: - Nie do wiary, nie do wiary… Mówicie ochmistrzyni, że moja córka znowu was łajała?
Ochmistrzyni: - Prawdę rzekę, jaśnie panie. Królewna jest piękna jak anioł, ale serce ma zimne jak lód. Nie ceni naszej pracy, naszego poświęcenia, dbałości o pałac i wasze królewskie mości. Jest kapryśna i złośliwa. Wczoraj obiła rózgą psa stróża Macieja, onegdaj stłukła dwa dzbanki z mlekiem i wlała kwasu do beczek z najlepszym winem, a jakie szkody poczyniła w królewskich ogrodach…
(ochmistrzyni zanosi się płaczem)
Król: - Nie płaczcie, jejmość, nie płaczcie. Znajdziemy radę na królewnę. Poleciłem, aby sprowadzono do mnie wróżki z Krainy Tańczących Elfów. Czy już przybyły?
Ochmistrzyni: - Tak, najjaśniejszy panie. Czekają, aż je wezwiesz.
Król: - Wobec tego niech wejdą!
(Rozlega się kilka taktów muzyki, wróżki wchodzą tanecznym krokiem. Witają się z królem głębokim ukłonem)
Wróżka I: - Witaj, królu! Jesteśmy na twe rozkazy.
Wróżka II: - W czym możemy ci pomóc?
Król: - Mam wielki kłopot. Moja córka Małgorzata…
Wróżka I: - Ach, wiemy, wiemy…
Wróżka II: - Wszystkie elfy, trolle i krasnoludki o niczym innym nie mówią, jak o twojej nieznośnej córce, królu…
(Do komnaty wchodzi ogrodnik, trzymając wazon z kwiatami)
Król: - Ogrodniku, nie przeszkadzaj nam!
Ogrodnik: - (kłania się nisko) Wybacz, królu. Ochmistrzyni kazała mi przynieść róże dla miłych gości…
Król: - No, dobrze, już dobrze. (Zniecierpliwiony macha ręką)
(Ogrodnik podaje wróżkom po 1 róży, resztę kwiatów układa w wazonie)
Król: - A więc wróżki, cóż mam począć z córką?
Wróżka I: - Jest na to rada. Za siódmą górą i siódmą rzeką znajduje się Zaklęty Las. W głębi lasu bije cudowne źródełko. Kto przejrzy się w jego wodzie, ujrzy swoje życie, jak w zwierciadle.
Wróżka II: Dobry człowiek utwierdzi się w przekonaniu, że kroczy właściwą drogą zaś zły - pojmie, jak ogromną krzywdę wyrządzał ludziom i postanowi zmienić się na lepsze.
Król: - No dobrze, ale jak zmusimy kapryśną królewnę, aby poszła do Zaklętego Lasu?
Wróżka I: - Królewna wcale nie musi tam iść. Może ją zastąpić śmiałek, któremu niestraszne są poczwary mieszkające w Zaklętym Lesie.
Wróżka II: - Wystarczy, że przyniesie w dzbanie wody z czarodziejskiego źródełka i ofiaruje ją królewnie.
(Przysłuchujący się rozmowie ogrodnik, podbiega do króla i przyklęka przed nim)
Ogrodnik: - Jaśnie panie, pozwól mi pójść za królewnę do Zaklętego Lasu. Nie boję się strachów ani potworów! Jestem młody i silny. Na pewno sobie poradzę.
Król: - Naprawdę chcesz to zrobić?
Ogrodnik: - Tak, królu!
Król: - Jeśli przyniesiesz mi dzban cudownej wody, sowicie cię wynagrodzę.
Ogrodnik: - Najjaśniejszy panie! Nie oczekuję żadnej innej nagrody nad tą, że królewna stanie się dobrą i miłą panną.
Król: - A więc dobrze. Trzeba się spieszyć. Wyruszysz jutro skoro świt.
Wróżka I: - Ale pamiętaj! W Zaklętym Lesie nie wolno ci ulec strachowi.
Wróżka II: - Bo inaczej zginiesz!
Ogrodnik: - Nie ma obawy. Wierzę, że mi się uda!
(Ogrodnik kłania się i wybiega za scenę. Król i wróżki powoli schodzą ze sceny)
Akt II
(Zaklęty Las tonie w lekkim półmroku. Na scenie pojawiają się straszydła. Rozpoczynają taniec w rytm muzyki. Gdy muzyka cichnie, jeden z potworów podbiega do brzegu sceny i zaczyna węszyć.)
Straszydło I: - Czuję woń człowieka!
Straszydło II: - Kto śmiał wejść do naszego lasu?
Straszydło III: - (podnosi dłoń do oczu, wypatrując przybysza) - To jakiś młodzieniec. Pewnie szuka czarodziejskiego źródła.
Straszydło I: - (z oburzeniem) - Bracia, pozwolimy na to, aby jakiś chłystek zakłócał nam spokój i kradł nasza wodę?!
Straszydło II: - O nie, tak go nastraszymy, że będzie zmykał, gdzie pieprz rośnie. (Stwory chichoczą i podskakują z uciechy, następnie przykucają i nieruchomieją.)
Straszydło III: - Uwaga, już nadchodzi. Bracia, do roboty!
(Na scenę wchodzi ogrodnik, podśpiewuje sobie jakąś skoczną piosenkę. Potwory obstępują go, wydaja głuche jęki i zawodzenia. Ogrodnik udaje, że ich nie dostrzega. Stwory straszą młodzieńca:)
Straszydło I: - Zaraz zginiesz, śmiałku!
Straszydło II: - Jeszcze krok, a zamienisz się w kamień!
Straszydło III: - Wrośniesz na wieki w ziemię i pokryjesz się cuchnącym mchem!
Ogrodnik: Co tak brzęczy? A to muchy utrapione… A sio…, A sio… (opędza się od niewidocznych owadów)
Straszydło I: - Jakie muchy? Co on kpiny z nas robi? (Oburzony zwraca się do pozostałych)
Straszydło II: - Ej, człowieczku, strach ci rozum pomieszał? Nie widzisz, z kim masz do czynienia?
(Potwory okrążają ogrodnika, robią groźne miny, ten nadal nie zwraca na nie uwagi)
Ogrodnik: A ile tu komarów… (Uderza się po rękach, głowie…)
Straszydło III: - Bracia, on nas obraża! I wcale się nie boi!
Straszydło I: - Oj, to nie jest zabawne, oj nie…
Ogrodnik: (Jakby nagle dostrzegł straszydła - zwraca się do nich) - Hej, chrabąszcze, daleko jeszcze do cudownego źródła?
Straszydło II: - Jakie chrabąszcze!!! (Zdenerwowany krzyczy) Jesteśmy potworami, a ten las, to nasze królestwo!
Straszydło III: - Uciekaj stąd czym prędzej, bo jak nie…
Ogrodnik: - To co?
Straszydło I: - To zginiesz marnie!!!
Ogrodnik: - E tam, strachy na Lachy, Zamiast wrzeszczeć na mnie powiedzcie lepiej, gdzie bije czarodziejskie źródełko, bo mi spieszno do domu.
Straszydło II: - Jest tam (wskazuje), bije spod korzeni starej sosny,
Ogrodnik: - Dobry chrabąszcz… (głaszcze potwora po głowie) Trzeba było tak od razu… (Ogrodnik kieruje się w stronę sosny, czerpie wodę)
Straszydło I: - Ech, ty niedorajdo. Czemuś mu powiedział? (atakuje go)
Straszydło II: - Niechby sobie sam poszukał!
Straszydło III: - No, co? (Mówi płaczliwym głosem. Zasłania się rękami przed kolegami) Przecież on wcale się nie boi! I jeszcze się z nas wyśmiewa! A tak weźmie wodę i sobie wreszcie pójdzie. (Zrezygnowane potwory przysiadają na brzegu sceny. Ze złością przypatrują się ogrodnikowi nabierającemu wody)
Ogrodnik: - Gotowe! No, komu w drogę, temu czas! Żegnajcie robaczki!
(Straszydła odburkują coś niepochlebnego pod adresem ogrodnika, jeden z nich wygraża za nim pięścią. Młodzieniec kieruje się do pałacu. Następuje zmiana dekoracji)
Akt III
(Król z zasępioną miną i założonymi do tyłu rękami przemierza scenę. Czeka na powrót ogrodnika.)
Ochmistrzyni (wybiega na scenę): - Jaśnie panie, ogrodnik wrócił!
(Słychać pogwizdywanie, na scenę wchodzi ogrodnik, zatrzymuje się przed królem, kłania się. Ochmistrzyni opuszcza scenę.)
Król: - Gdzieżeś ty się podziewał? Ja już tu od zmysłów odchodzę! Nie było cię pięć dni! Myślałem, że wylądowałeś w żołądku jakiegoś leśnego potwora!
Ogrodnik: - Królu, przecież mówiłem, że nic mi się nie stanie. Jestem cały i zdrów!
Król: - A,a,a … wodę przyniosłeś?
Ogrodnik: - No jakżeby nie? Pełniuteńki dzbanek…
(Podchodzi do króla i pokazuje, król nachyla się nad dzbanem)
Król: (patrząc w wodę) - To ja? (cieszy i dziwi się) O o o… Ho, ho, ho!!! To moi poddani tak dobrze o mnie mówią? To miłe, to bardzo miłe… Dobry, sprawiedliwy, mądry…
Ogrodnik: (Widząc, że król nie może oderwać wzroku od czarodziejskiej wody próbuje przywołać go do rzeczywistości) - Królu…! Najjaśniejszy panie…!
Król: - Co? Co się stało? A tak, tak! Ale przyjemnie było popatrzeć!
Ogrodnik: - Może czas wypróbować moc czarodziejskiej wody na królewnie?
Król: - Masz racje, mój ty zuchu. Wobec tego przystępujmy do kuracji. Ochmistrzyni! (woła)
Ochmistrzyni: - Słucham, jaśnie panie!
Król: - Poproś tu do mnie królewnę Małgorzatę, a chyżo!
Ochmistrzyni: - Już biegnę, biegnę…
(Na scenę wchodzi królewna z wielce znudzoną miną. Zbliża się do ojca.)
Król: - Moja córeczka dzisiaj jakaś markotna… (próbuje ją przytulić)
Królewna: (wyrywa się) - Zostaw! Pognieciesz mi sukienkę!
Król: - A jadłaś już, dziecko, śniadanie?
Królewna: - Nie! I nie będę jadła!
Król: - A może byś wyszła do ogrodów na spacer?
Królewna: - Nie! Nienawidzę spacerów!
Król: - A może…
Królewna: (Wpada w furię, tupie i krzyczy) - Nie! Nie! Nie! Nie!… (Ogrodnik widząc zachowanie królewny, wybucha śmiechem)
Królewna: (zwracając się do ogrodnika) A ty bęcwale, jakim prawem wyśmiewasz się z królewny, co? Ojcze, jak możesz na to pozwalać?
Król: - Spokojnie, córeczko, spokojnie. Ogrodnik ma dla ciebie niespodziankę. (Ogrodnik podchodzi do króla, wręcza mu dzban z wodą) - Podejdź i zobacz, co jest w środku… (Z prawej kulisy wychodzą służący wraz z ochmistrzyni. Przysiadując z boku, przypatrując się scenie, pokazują sobie rękami królewnę, coś szepcą)
Królewna: (wzruszając ramionami) - Niespodzianka? Pewnie żab nałapał… (Podchodzi i zagląda do dzbana. Przez dłuższą chwilę stoi nieruchomo, po czym gwałtownie oddala się w głąb sceny. Staje odwrócona tyłem do widowni.)
Królewna: - Tato…
Król: - Tak, Małgosiu?
Królewna: - Czy to, co zobaczyłam w wodzie, to prawda?
Król: - Prawda, córeczko… (Kiwa głową ze współczuciem)
Królewna: - Nasi poddani nienawidzą mnie… (w jej głosie słychać rozgoryczenie.) Ale mają rację. Gardziłam nimi, byłam krnąbrna, kapryśna i uparta. Na każdym kroku płatałam im złośliwe psikusy… Ale od dziś to się zmieni, ojcze. Będę taka dobra i sprawiedliwa dla ludzi jak ty, przyrzekam!
Król: - Dziecko kochane! Niczego innego bardziej nie pragnę! (biorą się za ręce) - A twoją przemianę, Małgosiu, zawdzięczamy temu młodzieńcowi.
Ogrodnik: - Królu, nie zawstydzaj mnie!
Król: - No dobrze, już dobrze… Ale na cześć mojej wspaniałej córki zarządzam święto w królestwie. A w pałacu - wielki bal - dla wszystkich, bez wyjątku. (Służący i ochmistrzyni wstają i krzyczą)
Służba: Wiwat król! Wiwat królewna Małgorzata! (Aktorzy ustawiają się w pary, tańczą walca w rytm muzyki)
Opracowała Iwona Hausner