polegający na ignorowaniu osoby i wolności drilgiego człowieka, braku tolerancji dla odmienności, na dehumanizacji.
Swoją terapię nazywa'Franki logopedią, to jest le- i rżeniem duchowym, wskazywaniem na sens życia, bu- ! dzeniem odwagi i przezwyciężaniem lęku przed samym sobą. Od wychowania zaś wymaga, aby było wychowa, niem do radości, do umiłowania wolności, najgłębszej czci tego, co w człowieku jest duchowe, aby uczyło dą. żeń do tego, żeby coś przysporzyć, wziąć na siebie za coś odpowiedzialność, dokonywać właściwych wyborów.
Nie można zgodzić się z Frankiem, że pustka egzystencjalna pochodzi z utraty instynktów i utraty tradycji i stąd wynika fakt, że człowiek nie wie ani co i musi, ani co powinien robić. Nie instynkty „przymuszają”, a tradycja nakazuje „powinności”. Źródło wol- I ności i przymusu jest zawsze społecznie uwarunkowane, jak to starałam się wykazać na przykładach życia w społeczeństwie pierwotnym. Franki odrywa życie ludzkie od jego materiałno-epołecznego podłoża i od ! wychowania wymaga tego, co trzeba by wskazać jako cele społeczne, ale cele społeczne narodów i państw, międzynarodowych zrzeszeń.
Pojęcie „pustki egzystencjalnej” należałoby zróżnicować, powiązać z charakterem cywilizacji, stopniem industrializacji i urbanizacji, ze zmianą warunków pracy w przedsiębiorstwach zmechanizowanych lub zautomatyzowanych, wreszcie z nowym charakterem zawodów i ich prestiżu, z rozwojem kultury w poszczególnych środowiskach oraz położeniem warstw i klas społecznych.' Na takiej podstawie można «by dopiero próbować wyjaśniać, jakie narody, grupy społeczne i jakie jednostki mają trudności w poszukiwaniu sensu życia.
O ile głębsze jest stanowisko Suchodolskiego (1972), który pisze o człowieku jako istocie stojącej na roz-droftu, uwikłanej w labiryntach świata. Charakteryzując świat współczesny, autor podkreśla, jakie cechują cywilizacją współczesną sprzeczności, grożące rozwojowi osobowości, niebezpieczeństwa „rozchwiania osobowości".
Pojawiają się one zarówno w kształtowaniu się stosunku do środowiska naturalnego, jak też w stosunku do środowiska społecznego. Alienacja, czyli wyobcowanie człowieka, wywłaszczanie go z jego człowieczeństwa ciągle mu zagraża. Egzystencji nie można zawężać do produkcji i konsumpcji. Rozwiązania trzeba szukać na drodze przemian społecznych w kierunku zwiększania wspólnoty i równości ludzi oraz w umożliwianiu pełnej samorealizacji osobowości. Suchodolski powtarza za Marksem: epoka, w której życie samo było tylko środkiem do życia, musi przejść w epokę umożliwiającą pełnię przejawów życia ludzkiego, w której potrzeba samorealizacji stanie się powszechna.
Bliśki marksowskiej koncepcji człowieka jest również K. Jankowski (1975), dla którego poczucie sensu życia jest podstawą zdrowia psychicznego. Psychoterapia jest dla niego leczeniem za pomocą słowa. Podkreśla on jednak, że słowo leczy tylko wtedy, gdy zawiera znaczenie ważne dla ludzi. Człowiek orientuje się w świecie na podstawie znaczeń, przypisywanych przedmiotom, ludziom, ideom, głównym zaś zadaniem psychoterapii jest uczenie komunikowania się. Spaczone kontakty społeczne są podstawą zaburzeń w komunikacji międzyludzfkiej, toteż psychoterapeuta powinien raczej pomagać pacjentowi w rozwoju, ucząc go porozumiewania się z innymi, aniżeli ułatwiać mu przystosowanie się do środowiska. Autor uzasadnia i wykazuje, jak niezaspokojenie potrzeb psychicznych dziecka powoduje rozwój poczucia niższości i zaniżoną samoocenę, które pociągają za sobą wrogi stosunek do ludzi.
173