całusa”. I zauważam, jak adekwatno jest moje podziękowanie Doświadczenie miłości jest niezmierzone i pochłania wszystko, jakim sposobem zwyczajne podziękowanie mogłoby wystarczyć? A jednak wystarcza. Nawet jeśli miłość pochłonęła cię całkowicie. „dziękuję” wystarczy.
Jak opuszczę miłość mojego życia? Słyszę siebie, jak mówię „Do widzenia, Bob. Kocham cię”. I zauważam, jak wstępuje we mnie życie, gdy się oddalam - ludzie, ściany, drzwi. Życic wpływa we mnie tak, jak wpłynął we mnie ten kochany człowiek. Każdy krok jest tam, gdzie jestem, mimo iż wydaje się. że to ja się poruszam. Jak cudownie jest r.ic potrzebować świata, nic wychodzić ku niemu, lecz zawsze pozwalać, by to ono wychodziło mi naprzeciw i wpływało we mnie. Przekonuję się, że jest we mnie miejsce na wszystko, wszystkich, każdą sytuację, każdy smak istnienia. Kocham otwartość, którą jestem.
ZWYCZAJNI LUDZIE NIENAWIDZĄ SAMOTNOŚCI.
i ECZ MISTRZYNI CZYNI Z NIEJ POŻYTEK, OBEJMUJE SWOIĄ SAMOTNOŚĆ, POJMUJĄC, ŻE STANOWI JEDNOŚĆ Z CAŁYM WSZECHŚWIATEM.
Rodzimy się samotni, umieramy samotni i żyjemy samotni, każdy z nas r.a własnej planecie percepcji. Żaden człowiek nigdy nic spotkał się z innym człowiekiem. Nawet ci, których znasz najlepiej i kochasz z całego serca, to tylko twoje projekcje- Wcześniej czy później zostaniesz tylko ty. Rozumiesz, jakie to wspaniale? Przecież kładziesz się spać sam ze sobą i budzisz się przy sobie, to ty zamawiasz swoje ulubione jedzenie i kochasz swoją ulubioną muzykę. Zawsze byłeś swoim ulubionym tematem swoim jedynym tematem. Wszystko kręci się wokół ciebie.
Nic ma nic słodszego niż bycie z samym sobą, samemu. Jakaż to zabawa, jakież wspaniałe myśli'. Wydają się takie rzeczywiste w swoim przepychu, tworzą cały świat, jego majestat i rozrywkę, życic uczuć, radości, które umysł sam sobie podaje jak nektar. Myśli zdają się pojawiać znikąd, przesuwają się jak chmury, zmieniają się. rozpraszają, przemijają- Eto nadal niebu imięr Skąd znał to imię?
Siedzę z zamkniętymi oczami. Upływają dwie godziny i uświadamiam sobie, że nie pojawiła się ani jedna mysi. Odkrywam. że po policzkach spływają mi łzy radości. Nie powstrzymuję ich. choć radość wydaje się większa, niż mogę w sobie pomieścić. Wszystko, czym jest, czym była i kiedykolwiek mogła być, otrzymuje zaproszenie, by istnieć teraz w swym największym natężeniu. Jeśli mnie to zabije, nie mam nic przeciwko temu; to nie
147