zakresu egzystencji, etyki i stosunku do ojczyzny, jakie w późne dzieła poety zostały wpisane.
Bardziej jednak niż goła treść historiozoficznych przemyśleń Słowackiego fascynujący wydaje się niezwykle mocno do tych koncepcji wpisany pierwiastek podmiotowy, nierozerwalne spojenie mitycznej wizji historii 3 ekstremalnym indywidualizmem, 1 co więcej — patetyczne wprowadzenie prywatnego, odautorskiego „ja” jako siły sprawczej kierującej nie tylko własnym losem, nie tylko losem własnego narodu, lecz świata całego. Indywidualizm doprowadzony — przez wprowadzenie go w obraz historii — do ostatecznego kresu; a zarazem skryty pod pokornym kształtem „ducha globowego”, roztopienia siebie w całości duchów, dziejów, ojczyzny.
Dumny triumfalizm wizji historii, utożsamiającej z Bogiem nas wszystkich, więzionych w podłych kształtach i ziemskich cierpieniach, obiecującej nie miejsce obok Boga, lecz pełną z nim jedność, i obdarzający najwyższą, równą boskiej mocą każdego zbuntowanego, nieugiętego ducha. W tym jest zawarta niezwykłość idei Słowackiego, potęga która może zachwycić i porwać imaginację. Nie sposób nie wspomnieć w tym miejscu osoby Józefa Piłsudskiego i kultu, jakim otaczał Słowackiego i jego utwory. Żywy i znakomity to przykład (acz nie jedyny) jak wspaniała i głęboko inspirująca mogła być moc tych oszalałych poetyckich wizji historii, oszalałych patriotycznych i osobistych namiętności.
Związek myśli o historii, przyszłości, i o sobie samym jako duchu stającym się, który będzie wiódł świat ku przyszłym celom, tak jest istotny w późnej twórczości Słowackiego, że pominięcie tego kontekstu niezwykle interpretację by zubożyło. Dlatego w tym rozdziale mamy do czynienia z innym rodzajem problematyki, niż w partiach poprzednich: będą tu odwołania do faktów biograficznych, dygresja dotycząca chronologii utworów, i przede wszystkim pamięć o dominującym nad wszystkim, triumfującym „Ja” Słowackiego.
Wróćmy do sprawy Towiańskiego. Przybył do Paryża w maju 1841 roku, 30 lipca odwiedził Mickiewicza i odbył z nim długą rozmowę, a „Dnia 7 VIII Mickiewicz był już oddanym rzecznikiem sprawy. W misję Towiańskiego uwierzył więc wcześniej, bądź od pierwszej z nim rozmowy, bądź też pod wpływem spotkań następnych”1. W tym dniu Mickiewicz, Antoni Górecki i Izydor Sobański podpisali pismo Słowianin w ucisku,
co uważano potem za początek prowadzonej przez Towiańskiego „Sprawy Bożej”. Kiedy 27 września Towiański w katedrze Notre Damę przemówił do Polaków, było to wydarzenie szokujące, ale poprzedziła je już przyjmowana z mieszanymi uczuciami wieść o konwersji Mickiewicza, wielu słuchaczy przemówienie Mistrza głęboko poruszyło. Słowacki wtedy, o ile wiadomo, w Notre Damę nie był. W ciągu najbliższych miesięcy Towiański stał się głównym tematem sporów emigrantów; wciągnęły one także Słowackiego, który pisał o proroku w listach do Krasińskiego, i podobno to Towiański w VIII Pieśni poematu Beniowski (jesień 1841) ukazuje się jako zagrażający Rzymowi Perun, który „zdobędzie Błyskawicami to co próchnem świeci” (DW II 93).
Olbrzymia była potęga osobowości Towiańskiego, promieniującego profetyczną żarliwością, wiarą w swe posłannictwo. Szczególnie fascynujące mogło wydać się ujęcie historii w porządku sakralnym jako całości, od początku po osiągnięcie niebios, i to w takim stylu, że wzruszony słuchacz mógł odnaleźć w tym zapowiedź rychłego powrotu do wskrzeszonej ojczyzny.
Pewne myśli Mistrza podejmie potem Słowacki. Towiański ukazał historię jako ciągły pochód duchów ku Bogu, przerywany upadkami i mozolnie podejmowany od nowa. Na drogę tę duchy wstępują uwięzione w ciele człowieka — materialny kształt jest dla nich karą za popełniane grzechy. Zależnie od stopnia osiągniętej już doskonałości, duchy znajdują się na różnych szczeblach drabiny zbawienia, tworzą kolumnę, na której czele znajdują się duchy najwyższe.
Sakralizacja historii i spirytualizacja człowieka narzucała ocenę życia ziemskiego i zadań, jakie każdy ma do spełnienia. Z pogardy dla ciała wynikał postulat ascezy, z idei współdziałania duchów — nakaz pokory i powszechnej miłości. Doskonalenie ducha Towiański rozumiał (i tu będzie zasadnicza różnica z poglądami Słowackiego) jako czyn wewnętrzny, skupienie, pracę nad sobą i pomoc duchom słabszym. Duchem wiodącym na ziemi był oczywiście Towiański: prorok, któremu Bóg objawił prawdę.
Sprawa wyzwolenia ojczyzny w nauce Towiańskiego rysowała się mgliście, kwestie doczesne nie zajmowały w niej w ogóle wiele miejsca. Niedomówienia proroka w tym zakresie emigranci dopowiadali sobie zgodnie z własnymi oczekiwaniami: spodziewali się, że czyn ducha rychło przemieni się w konkretne patriotyczne działania. Stąd początkowy entuzjazm dla idei Towiańskiego, stąd też i bliskie rozczarowania.
345
Z. Makowiecka, Mickiewicz, w College de France, Warszawa 1968, s. 134; w serii: Kronika tycia i twórczośc i Mickiewicza.