skuto- 1 Durk-
ekonomiczne nie stanowią same przez aiJ pomiędzy ludźmi.
Tu chyba najwyraźniej występuje dyskutowana od dawna sprawa stosunku koncepcji Ełurk-! heima do teorii materializmu historycz nego. otóż wydaje się, iż najgłębsza, rozbieżność pomiędzy nimi polega nie na przyznaniu prymatu takiemu lub innemu „czynnikowi" życia społecznego, relł-gii lub ekonomice; nie na przyjęciu takiej lub innej oceny natury ludzkiej, „pesymistycznej” lub „optymistycznej"; lecz przede wszystkim na zasadniczej przeciwstawności durkhcimówskiego dualizmu i marksowskiego momżniu w antropologii. U Marksa człowiek jest istotą społeczną gaśnie Jako człowiek „z krwi i ciało". „Ludzi — pi*ai on — można odróżniać ód zwierząt ze względu na świadomość, religię albo na cokolwiek się zresztą zechce. Sami oni poczynają się od zwierząt odróżniać, gdy tylko zaczynają wytwarzać sobie środki do życia — krok, uwarunkowany ich organizacją cielesną”.1 W Stoi*tej rodzinie mówi się żartobliwie o żołądku, przypominającym jednostce* że „świat poza nią nie Jest’ pusty", oraz o tym. że właśnie ..zmysłowa rzeczywistość" zmusza do wiary w istnienie innych ludzi. * U Marksa zmysłowa jednostka jest spontanicznie społeczna, natomiast, wytwarzające się w pewnych warunkach historycznych, poczucie, iż zasada jej uspołecznienia znajduje się poza nią samą, na zewnątrz niej w postaci religii czy państwa, niazczy właśnie autentyczne związki międzyludzkie, a samą jednostkę dehumanizuje. Co więcej, źródeł tych procesów nalciy szukać w sferze ekonomicznej organizacji społeczeństwa. U Durkheima Jest wprost przeciwnie. Istnienie społeczeństwa jako „systemu działających sil", odczuwanych przez jednostkę jako coś „zewnętrznego" wobec niej, jest podsta-
' M*rk* i F. Engels: Ideologia niemiecka. Dzielą y jll, Warszawa 1961, s. 21.
■Ł^Afarks i F. Engels: Święta rodzina czyli kru-tyka krytycznej krytyki. Warszawa 1957, s. 149,
* wowym warunkiem jej uczłowieczenia, itan ekonomiki natomiast odbija tylko ogólny stan społeczeństwa. Im bardziej jot ono prawdziwym „ogni-fflem żyda moralnego", tym bardziej przezwyciężany być może chaos życia gospodarczego, a jednostka jest w stanie żyć po ludzku. Człowiek musi być zmuszany do człowieczeństwa, jjTUfi bardziej posuwa "się naprzód historia, im bardziej ludzka cywilizacja staje się rzeczą wielką i złożoną, tym bardziej w rezultacie przerasta ona świadomości jednostkowe, tym bardziej jednostka odczuwa społeczeństwo jako coś transcendentnego wobec niej"jJ
Społeczeństwo jest dla jednostki szkołą porządku, ofiarności i dyscypliny. W niej samej nie ma niczego, co czyniłoby możliwym okiełzanie na-turalnydz popędów i pożądań, a tym samym współ- ■ rycie z innymi ludżmi./Gdyby jednostki zostały pozostawione samym sobie, rychło powrócilibyśmy do owego legendarnego „stanu natury", który llobbcs opisywał jako helium ommum contro omnoeiZwicric posiada niewiele potrzeb i równo-waga pomiądzy nimi a możliwościami Ich zaspokojenia ustala się niejako automatycznie. Ale „przebudzenie świadomości naruszyło stan równowagi, w którym drzemało zwierzę... Jeżeli popędów nie powściągają automatycznie mechanizmy fizjologiczno, to może je tylko zatrzymaó granica, uznana przez serca za słuszną. Ludzie nic zgodziliby ale ograniczać swych pragnień, gdyby czuli ale uprawnieni do przekraczania wyznaczonej im granicy. Z wyżej wskazanych przyczyn takiego sprawiedliwego prawi nie potrafiliby oni sami dli siebie ustanowić. Musieli je otrzymać od autorytetu, który szanują i którego spontanicznie słuchają. Tylkojpoleczeństwo, czy to bezpośrednio i w swoim całokształcie, czy też za pośrednictwem jednego ze swoich organów, jest w stanie odegrać tą regulującą rolą, ponieważ jest ono je-
I1 E. Durkheim: Socjologie et philoiophie, cyt wyd., i 78.