254 Em ile M. Cioran
Nawet jeśli wiele myślimy o wieczności, o śmierci, o życiu,
0 czasie i o cierpieniu, nie możemy mieć ich określonego doznania, jasnej wizji, precyzyjnego przekonania na ich temat. Określone doznanie śmierci występuje jedynie u tych, którzy pomyśleli ją i doznali jej jedynie połowicznie; nie można mieć jasnej wizji cierpienia, nie można mieć precyzyjnego przekonania dotyczącego życia. Kiedy jednak topniejemy w nich, kiedy jesteśmy za jednym zamachem albo kolejno wiecznością, śmiercią, życiem, czasem
1 cierpieniem, nie możemy ich kochać, nie nienawidząc ich zarazem. Szal pełen podziwu, ekstatyczna odraza i rozpraszające znużenie przybliżają nas do nich i oddalają. Wynika to z ostatecznych rzeczywistości bycia ambiwalentnym i dwuznacznym. Być po stronie prawdy przeciwko niej nie jest stwierdzeniem paradoksalnym, ponieważ ktokolwiek rozumie jej niebezpieczeństwa i jej objawienia, nie może nie kochać i nienawidzić prawdy. Ten, kto wierzy w prawdę, jest prostoduszny; ten kto w nią nie wierzy, jest głupcem. Jedyna właściwa droga wiedzie po ostrzu brzytwy.
Czy można nie być niepokojonym przez ostateczne przesłanki niepokojem boskim i diabelskim? Niepokój zastępuje szczery uśmiech uśmiechem kosmicznym, przybliża oczom niewidzialny porządek lub zamyka powieki, by pod nimi go ukryć, otwiera w końcu zmysły na tajemnice, które myśli spowijały pewnikami.
W imię piękna moglibyśmy się obyć bez głębi. Czy to naprawdę konieczne: poświęcać pozory, nie zatrzymując się nad nimi? Pozory częstokroć są dla nas wsparciem, lecz opieramy się na nich rzadko, kiedy jesteśmy od nich daleko. Im bardziej w tyle pozostawiamy pozory, tym bardziej tracimy szansę na wsparcie. Każdy ruch wydaje się tańcem pozorów, a muzyka — ich nawoływaniem. Jedynie głębię można uratować: tę, która wyziera z serca pozorów, na dnie złudzeń. Tylko ta głębia może nam ofiarować upodobanie do pozorów i złudzeń.
Nie można kochać życia, nie znając smaku złudzeń. Kiedy zatem wszystkie rzeczy, które przemijają, uścisną mnie?
Im więcej życia tchnąłeś w myśli, tym więcej jest w tobie śmierci.
Czuć się żywym pod ciężarem halucynacji najmniejszą cząstką siebie i w wewnętrznej zawierusze łez, być kruchym jak złudzenie pod naporem ciemnej siły, dławić się najbardziej niewinnym marzeniem, zostać wywróconym przez intuicję i uderzonym przez to, co niematerialne! Te halucynacyjne drżenia, które w powietrzu rozpraszają smutki, przeskakują ponad porażkami, żalem, materią i formą i przerzucają mosty ponad nie wiadomo jakimi światami, które pragniemy utracić, by zatracić się w innych!
Jaki świat nie jest zbyt ciasny dla nadmiaru serca? Całkowity mogę być jedynie w rozdarciu.
Aby nie popaść w śmieszność w oczach historii, należy być poetą i cynikiem. Jeśli nie można zdeptać przesądów, które się kocha, by później kochać je jeszcze mocniej, historia was zdepcze. Dopiąć celu w czasie to jedyne ocalenie po porażce w wieczności. Człowiek może dążyć jedynie do tego, by stać się albo Bogiem, albo politykiem.
Człowiek niewątpliwie zniósłby z zaciekłą odwagą cierpienie, gdyby nie towarzyszyła mu samotność. To ona