cenzując w 1934 r. inscenizację Leona Schillera 1 Ateneum, dostrzegł w nowym świetle sens fabular-nego rozwiązania:
Co prawda ten finał wydaje się nam mniej złowrogi niż dawniej. Przecież to niemal happy end! ...Cóż mogłoby się zdarzyć szczęśliwszego dla obojga? Zośka opuszcza tego utrapieńca, który by ją zamęczył kolejnymi atakami poświęceń i rozpaczy, brutalności i współczucia, przywiódłby ją chyba do samobójstwa. Dziewczyna wróci do matki, do swojej sfery, gdzie bieirze Się te sprawy prościej, pewnie się wyda za mąż i[...] A on, pożali się Boże, poeta zostanie sam, uwolniony od dławiącego ciężaru, a załamany w miłośći — najlepsze, ćo się może wydarzyć poecie. Nowy tom wierszy murowany2.
Interpretacja proponowana przez Boya była wynikiem oddalenia i tych przemian obyczajowych, których przewidzieć nie mogła publiczność teatralna roku 1899. Gust fin de siecle’u nie odpowiadał się zresztą po stronie rozwiązań ironicznych lub kompromisowych. Był to czas zbyt długo trwającej stabilizacji, by nie poszukiwał i nie pragnął smaku krwi, smaku cierpienia. Adam Grzymała-Siedlecki, podobnie jak Boy znający epokę z własnego doświadczenia, pisał w szkicu o J. A. Kisielewskim, że wszystko, co autor Karykatur tworzył dla sceny, było z ducha komedii, podczas gdy moda modernistyczna poszukiwała dramatu: „Trumna była rekwizytem w obiegu, a samobójca spełniał taką
Yf/J
Wi
fJP..
<51
|VB W
0m
s (Mtó
w I 10
T. Żeleński (Boy), Pisma, t. XXiV, Reflektorem w serce. Romanse cieniów, Warszawa 1968, s. 371 372.