ku dwóch pokoleń — w błędnym kole romant 1 V Jd d° ^otil A* Łernpicka’ jL
nego czynu i romantycznej niezdolności do C7f*' ^ tosuje do postaci Wiarusa 1 Wiel-
. _ . i ^ a TX7 n/M /* • /"f !/• /O
/l,cll0<MC’ ;a przełamującej Warszawiankę
^^■rąwrueż podobny jak w.
Uważa bowiem, że motyw
Is -p c2#^—;-1
iVe 0 realizmu.
n zeczouego Marii został przesadnie wyol-
H n£"'d0 wymiarów symbolu
P®Pma nadejść z raportem o zagładzie powstańczego 1 'trunku i utracie przez wojska polskie krytycznej dla r pozycji. Tymczasem dowódców absorbuje niepokój "t0i by żołnierz nie powiedział czegoś, co zdradzi fakt Lierci narzeczonego Marii. Ponieważ Wiarus, spełniając oczekiwania dowódców, nie mówi nic, powstaje sugestia, je temu widmu z piekła rzezi w jego ostatnim tchnieniu każe autor pamiętać również o względach dla siedzącej przy klawikordzie panienkił.
fA^Sńpicka^olemizując z interpretowaniem szawianki jako dramatu historycznego lub historio' zoficznego, szuka dla Wyspiańskiego analogii w S2^' kach Anczyca ze względu na przewagę intenc'* emocjonalnych nad poznawczymi. Jest to sąd ra czej odosobniony i być może celowo przejaskraw^ ny, by tym wyraźniej wyszło na plan pierwszy no. watorstwo teatralne dzieła, rewelacyjne rozszerzę, nie walorów ekspresyjnych poprzez autonomiczne oddziaływanie tła scenicznego, poprzez kreowaną grę antytez, wykorzystanie dysonansów dla budo-Wania nastroju, którego narastanie jest ekwiwalentem akcji w tradycyjnym tego terminu znaczeniu.
Warto skonfrontować dwa skrajne odbicia percep-cyjne postaci Wiarusa. Legenda o Solskim w tej roli jest zbyt powszechnie znana, by ją przywoły. wać. Wojciech Kossak, jak o tym przypomniał Grzy. mała-Siedlecki, wykonał rysunek przedstawiający, jakim powinien być Wiarus, uczestnik bitwy o 01-szynkę Grochowską, zgodnie z realiami wojskowymi miejsca i czasu:
Widzimy tu mężczyznę dobrze odżywionego, ucieleśnioną witalnośó i zdrowie. Wyobraźmy sobie, że takiego byka wypuści reżyser na scenę, by nam nasuwał sobą nastrój śmierci i smutków. BaTdzo szczęśliwym wypadkiem byłoby, gdyby sala widzów nie buchnęła gromkim śmiechem1.
Wiarusem.
i Nawet gdyby Warszawianka nie była dramatem nowego stylu poetyckiego, ale sztuką pisaną w konwencji Adama Staszczyka, sposób wręczenia meldunku przez Wiarusa nie powinien by budzić woj-Iskowo-realistycznych zastrzeżeń.
W dziejach rezonansu nie tylko Warszawianki, ale [całej twórczości Wyspiańskiego, trwa ciągła wymiana kryteriów wartościujących — od dominant lideowych, podsuwających uproszczone, publicysty-
* A. Grzymała-Siedlecki,
\'k Łempicka, Wyspiański — pisarz dramatyczny. Idee hjormy, Kraków 1913, s. ZM.
294