210
kwentnie podsycaną przez wschodnioeuropejskie rządy niechęć do obcych. Pojęcie „obcego", co pokazuje analizowany poniżej film Olgi Sommerovej, było bardzo szerokie i obejmowało wszystkich, którzy „nie są z nami". Społeczeństwa zamknięte, w których nie można mówić
0 swobodnym obiegu informacji, świadomości prawa a zwłaszcza praw człowieka, stają się ksenofobiczne. Ideologia komunistyczna jest ze swej istoty wyjątkowo ksenofobiczna i zbudowana na stereotypach. Jej główną siłą napędową jest tzw. święta nienawiść klasowa, formalnie skierowana jedynie przeciwko „klasie wyzyskiwaczy", praktycznie jednak dotyczy wszystkich „innych"10.
Relacje międzyludzkie zdominowane przez strach i mniej lub bardziej ujawnianą nienawiść do „obcych" wyjątkowo skomplikowały się w dawnym radzieckim imperium. Stosunki pomiędzy poszczególnymi grupami etnicznymi, zdeformowane kolonializmem totalitaryzm dodatkowo zniekształcił. Nienawiść dosięgała nie tylko „wrogów klasowych", ale i wszelkiej maści „nacjonalistów", czyli jednostki i grupy, które próbowały zachować swoją tożsamość11. Jedną z takich kolonii, przez lata odczuwających dominację metropolii była Ukraina. Kraj podległy moskiewskiemu centrum nie był etnicznie jednolity. W latach 60. i 70. XIX wieku osiedlali się w nim między innymi Czesi.
Czeska „kolonia" na Ukrainie jest tematem filmu wspomnianego już w tym tekście Vladislava Kvasnićki Strach ncchali doma (Strach zostawili w domu, 1991). Rejon zamieszkały przez Czechów znajdował się w tej części Ukrainy, którą najbardziej dotknęła katastrofa spowodowana przez awarię elektrowni atomowej w 1986 roku: Tragedia Czarnobyla przypomniała nam o istnieniu naszych rodaków. Zagrożona jest nie tylko ich tożsamość, ale i życie, mówi się w filmie. Posyłano tam paczki z żywnością, ale dopiero jesienią 1989 roku rząd rozpoczął rozmowy z sowieckimi władzami i urzędami ukraińskimi o możliwości przesiedlenia rodaków ze skażonego obszaru do Czechosłowacji. W dokumencie Strach zostawili w domu widzimy repatriantów, którzy cieszą się z wolności
1 demonstrują tę radość w kraju swych przodków.
Echo tej radości obecne jest jeszcze w pierwszych kadrach dokumentu Olgi Sommerovej Z domova domfi (Z domu do domu, 1991), który śledzi dalsze losy przesiedleńców: Gdy przekraczaliśmy granicę, nie poczuliśmy, że jesteśmy w innym kraju. Czuliśmy, że to jest dom. Autorka znako-
111 Mykola Riabczuk Od „Małrosji" do „Indoeuropy": stereotyp „narodu" w ukraińskiej społecznej świadomości i myśli społecznej. Tl. E Tomanek. W: Narody i stereotypy. Pod red. T. Walas. Kraków: Międzynarodowe Centrum Kultury 1995, s. 113-124.
” Tamże.
I
micie oddaje pierwsze chwile powrotu do DOMU. Bohaterowie jeszcze nie mieli czasu się rozejrzeć, wciąż żyją ciężkimi chwilami pożegnania.
Czarno-białe fotografie ukazują plączących ludzi: wyjeżdżających i tych, którzy zostają - przeważnie starych i właśnie osamotnionych, pozostawionych własnemu losowi. Ci, którzy zostają, należą zapewne do najbardziej tragicznego pokolenia. Nigdy nie widzieli wolnego świata, przeżyli za to wojenny komunizm, kolektywizację i stalinowskie czystki.
Po krótkiej sekwencji wspomnień i martyrologii tym brutalniejsze jest zarówno dla widza jak i dla bohaterów zderzenie z mentalnością niektórych obywateli Starego Kraju. W wypowiedziach dają wyraz swojej wrogości wobec przesiedleńców, których bynajmniej nie uważają już za swych rodaków:
- Sto dwadzieścia lat o nas nie wiedzieli, teraz sobie przypomnieli; to będzie nieszczęście, myśmy tu mieli Ruskich dwadzieścia lat.
- A to kto? Przecież Czesi.
- Co są? Mogli być sto dwadzieścia lat ternu, kiedy szukali pracy. [...]
- Gdyby Sowieci nas nie okupowali... nie jestem przeciw temu, by tu przyszli Czesi, ale przeciw temu, by przyszli do mnie tutaj byli Sowieci.
Czechów niepokoi to, jaką moralność przywieźli z sobą przesiedleńcy spod Czarnobyla. Czy przyszłe pokolenia nie zostaną nią skażone? Wydaje się, iż przybysze w najmniejszym stopniu nie byli przygotowani na takie przyjęcie. Poddają się sentymentalnej fali wspomnień; idealizują w nich kraj, który właśnie opuścili. Teraz wydaje im się, że tam czuli się gospodarzami na własnej ziemi. Jedna z kobiet cytuje przysłowie, które teraz dopiero nabrało dla niej treści, że lepszy jest suchy chleb na własnym. Delegacja przesiedleńców udaje się do Prezydenta. Chcą stać się pełnoprawnymi obywatelami Republiki i pozbyć się ruskich paszportów. Zbudowani są ciepłym przyjęciem przez Vaclava Havla. Poparcie, jakim cieszą się z jego strony nie jest w stanie zmienić nastawienia do nich zwykłych obywateli. Może dziwić demonstrowana przed kamerą wrogość wobec Czechów z Ukrainy, zaliczanych do kategorii „obcych".
Wyjaśnienie tej szczególnej niechęci możemy znaleźć w najnowszej historii.
Reżyserka pozostawiła je niemal na koniec filmu, przytaczając wypowiedź byłego żołnierza sowieckiej armii. Jest to przy okazji niezwykłe świadectwo mentalności człowieka urodzonego i wychowanego w granicach radzieckiego Imperium: Przyjechałem do Czech w 1968 roku jako tłumacz z rosyjską armią. Nie mogłem zrozumieć, że nasi żołnierze zoitani zu czterdziestym piątym jako wyzwoliciele, teraz przyjmowani są jako okupanci. Największym paradoksem było to, że szedłem po śladach mojego taty, który w 1945 wyziuolił Czechosłowację, a ja przybyłem jako okupant.