32031 margul (66) []

32031 margul (66) []



Ujechał już podróżny kawał drogi, gdy nagle dał się słyszeć nad głowami stukot tkackiego czółenka. Zaciekawiony spojrzał w górę i zastygł w zachwycie: na tuku tęczy siedziała cud-dziewczyna w mieniącej się złotem i srebrem szacie. Zapragnę! gorąco Wejno uwieźć uroczę nieznajomą jako żonę do Kalewali, ale córze Louhi. podob* nie jak przedtem Aino, nie przypadł do gustu białobrody starzec. Zwodziła go więc i wystawiała na coraz cięższe próby. Musiał rozszczepić włos tępym nożem, wygięć pręt z żelaza, aby nie odpadł ani jeden odłamek, wreszcie wydąć czółno z odłamka wrzeciona i puścić je na fale nie dotknąwszy ni rękę, ni kolanem. Przy ostatniej próbie ostrze siekiery ześlizgnęło się za sprawę złośliwego Hiisi po skale i trafiło bohatera w kolano. Brocząc krwią ledwie dobrnął do sań i dojechał do domostwa znachora.

Znów ujrzał sędziwy podróżnik rodzinne niwy. Ale radość psuła mu myśl o przyrzeczeniu złożonym podstępnej Louhi w sprawie Sunpo. Namówił więc kowala Dmarincna do drogi w polarne strony. Wychwalał wdzięki północnej królewny. Kowal dał mu odpowiedź typową dla kowala:

Póki żyję, lam nie pójdę.

Póki świeci księżyc w górze,

Nie wybiorę się na północ Ku siedliskom na Pohioli.

Pożerają tam przybyszów i do morza ich ciskają.

(Kalewda, rana 10. ww. 107-112)

Przezorny Wcjnemejnen przewidział opór i przygotował zasadzkę. Zaprowadził llmarinena na równinę, gdzie rósł wyczarowany uprzednio przez śpiewaka świerk o złocistych gałęziach, o wierzchołku ginącym w chmurach z księżycem na szczycie. Zaproponował mu zdjęcie księżyca i gwiazd i uczynny, ale prostoduszny kowal zaczął wspinać się ku niebu. „O jakżeś głupi, jak dziecko, by sięgać po fałszywe gwiazdy i sztuczny księżyc" — wyśmiewał się pieśniarz i rozpoczął nową potężną pieśń. Zahuczał zaczarowany huragan, chwycił kowala I swój napowietrzny statek, porwał ku wiecznie mrocznej Pohioli i postawił u samych drzwi dworzyszcza Louhi, gdzie czekała już piękna dziewica w przepychu stroju i blasku klejnotów. Nie oparł się jej urokowi i przybysz z Kalewali, zapomniał o poprzednich zapewnie* mach i zgodził się wykuć cudowny młynek Sampo jako zapłatę za rękę uroczej panny.

Zbudował nową kuźnię i przyszykował narzędzia. Rzucił w ogień pióro łabędzic, kroplę mleka, ziarno jęczmienia. kłaczek wełny i patrzył. czekając na rezultaty. Wychodziły kolejno z fńomiemn luk,

Mdź. piękna krowa, pług, ale niezadowolony kowal ciskał je z powrotem w ogień. Wszystko było niedobre, gdyż luk strzelał zloiliwie. łódź rwała się bez powodu do bitwy, krowa nic dawała się doić. pług niszczył zasiewy. Teraz llmarinen nakazał pomocnikom dą6 w miechy z całej siły i wezwał do pomocy najpotężniejsze wichry z czterech stron świata. Wichry wiały trzy dni. Oknami kuźni buchał ogień, drzwiami leciały iskry, dym mieszał się na niebie z chmurami. I oto 1 ogniska wyłonił się wreszcie młynek Sampo z barwnym daszkiem. Z. jednej strony ma się sypać mąka. z drugiej sól, z trzeciej najszczersze x)oto. Jeszcze nic wystygł Sampo, a już zabrał się raźno do roboty.

Pierwszego dnia młynek namełł tyle mąki. by nakarmić wszystkich do syta, drugiego, by dostarczyć mąki na sprzedaż, trzeciego by zapewnić zapasy. Zachwycona Louhi chwyciła bezcenną zdobycz i ukryła ją w głębi miedzianej skały za siedmioma zamkami. Cudowny samoczynny młynek zapuścił korzenie na dziewięć sążni głęboko, jeden korzeń w ziemię, drugi w morski brzeg i jeden w skałę.

Chociaż llmarinen wywiązał się z zadania, obiecana panna nie chciała z nim jechać, jej matka więc wyprawiła zalotnika samego do rodzinnych stron. Smutno mu było wracać, choć łódź aż uginała się od sutych zapasów żywności, a północne wiatry raźno popychały go na rozkaz swej pani ku Kalewali.

Tymczasem nowy konkurent zamierzał popróbować szczęścia tam. kędy nic poszczęściło się kowalowi. Był nim młody, zapalczywy Ahti. Wyrósł u boku mądrej matki w wysokim domu nad brzegiem szerokiej zatoki. Niespokojna natura ciągnęła go do coraz nowych miłostek, pijatyk i zwad. Uprowadził i pojął za żonę uroczą Kyłlikki, najpiękniejszą dziewczynę z sąsiedniej wyspy. Obiecał żonie, że nie wyruszy więcej na wojnę, jeżeli ona wyrzeknie się udziału w wiejskich zabawach. Ucieszyła się stara matka, że u boku młodej małżonki syn nareszcie się ustatkuje.

Daremna nadzieja! Lekkomyślna synowa dała się raz skusić do tańca. Małżonek poczuł się zwolniony ze złożonej przysięgi. Postanowił wypędzić kłamliwą Kyłlikki i przywieźć sobie z północy jeszcze piękniejszą towarzyszkę. Daremnie patrząc na czeszącego się syna odradzała matka taką lekkomyślność i opisywała mu niebezpieczeństwa. „Jeżeli spotka nieszczęście Ahtiego, jeżeli z piersi wyśnię mu krew, niech ta szczotka uroni purpurowe krople!” — zawołał wesoło


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
44504 IMGC41 (2) 5. Miotacz jest już gotowy do rzutu, gdy boisko pogrąża się w cieniu. 6. Chmury prz
skanuj0007 (301) Co za łakomczuch z tej Myszki, zjadła już taki kawał seraf Pokoloruj ten rysun
1 (78) 156 Proza podróżniczo-przygodowu W początkach XX wieku pojawiły się już utwory świadomie twor
54727 skanuj0025 Jak to leci Pierwszy neuron, drugi... trzeci ... I już kora mózguRdzeń - drogi
FizykaII10801 103 i • Fig. 49. « kawał drogi dalej, dajmy na to, na cząsteczkę wody, liczebnym znak
41808 margul (98) [] lo już zapuścić korzenie i ożyć. Z ziemi wyrósł pierwszy krzew, kół krzewu i za

więcej podobnych podstron