156 Proza podróżniczo-przygodowu
W początkach XX wieku pojawiły się już utwory świadomie tworzone dla młodzieży. Eksponowano w nich bohatera z rówieśniczego kręgu młodych czytelników, który mimo młodego wieku posiadał przymioty dorosłych — był mądry, niezwykle sprawny fizycznie, zaradny, dzielny, odważny, życzliwy dla otoczenia. Uwikłany w przygodową sytuację fabularną fascynował swymi przygodami i przeżyciami, szlachetną postaw;ą oraz trafnym wyborem aprobowanych w sensie społecznym wartości moralnych (por. np. bohatera H. Sienkiewicza z W pustyni i w puszczy).
Zasygnalizowana tu tendencja do dominacji bohatera młodzieżowego w prozie podróżniczo-przygodowej, znamienna zwłaszcza dla czasów powojennych, to nie jedyny symptom ewolucji gatunku. Po roku 1945 dojdą do głosu W' beletrystyce podróżniczo-przygodowej z adresem młodzieżowym nowe idee społeczno-polityczne i inne tendencje wychowawcze, pojawią się w niej wreszcie nowe realia społeczno-polityczne oraz odmienne zjawiska obyczajowe i kulturowe. Przyczynią się one do wyeliminowania z tego piśmiennictwa egzotyki w starym wydaniu i anachronicznej już dziś rzeczywistości prezentowanej w klasycznych powieściach podróżniczo-przygodo-wyćh.
Bezpośrednio po wyzwoleniu temat podróży i wędrówek w nieznane kraje stanowił w zasadzie margines w twórczych zainteresowaniach autorów. Lista lektur osnutych na motywach podróżniczo-przygodowych, które oddawano wówczas do rąk młodych czytelników, była więcej niż skromna. Wśród nielicznych pozycji o tym charakterze przeważały książki krajoznawczo--przygodowe, tworzone z myślą o młodszym czytelniku. Były to teksty o miernych na ogół wartościach literackich, w których podróż i wątpliwego rodzaju przygoda stanowiły w zasadzie dodatek do nużących opisów przyrody. Nie wzbudziły więc większego zainteresowania czytelniczego i nie weszły na trwałe do literatury młodzieżowej.
Utwory drugiego nurtu tematycznego, jaki pojawił się w tej odmianie prozy, nawiązywały wyraźnie do dawnej tradycji literackiej, do niezwykle popularnej wśród młodzieży egzotyki trapersko-indiańskiej.
Proza podróżniczo-przygodowa pierwszych lat powojennych była uboga nie tylko w sensie ilościowym, ale i tematycznym.1 Powielano w niej stare
! Z utworów o tematyce podróżniczo-przygodowej na uwagę zasługują jedynie: powieść korsarska Jerzego Bohdana Rychlińskiego pt. Czarna Feluka (1948), książka Alfreda Szklarskiego pt. Tomek vr tarapatach (1948) i opowieść Czesława i Aliny Centkiewiczów pt. Odarpi, syn Egigwy (1949).
wątki treściowe oraz dawne wzory formalne. Nie mogła więc w pełni zaspokoić ówczesnych potrzeb czytelniczych młodzieży.
W drugim pięcioleciu powojennym zaczęto poszukiwać nowych sposobów zaspokajania upodobań czytelniczych młodzieży, odmiennie oświetlać problematykę podejmowaną w klasycznej prozie podróżniczo-przygodowej i uwypuklać prawdziwe realia społeczno-polityczne z życia ludów kolorowych, zamieszkujących inne kontynenty. Typowa dla prozy obyczajowej w latach pięćdziesiątych ekspansja tematu współczesnego znalazła także swój wyraz w beletrystyce podróżniczo-przygodowej w postaci nowego spojrzenia na stare sprawy, m. in. na problem indiański. Nie chodziło o to, by —jak podkreśla Halina Skrobiszewska — „[...] z doświadczenia kulturalnego wykreślić [...] Indian, lecz by ich sprawy przekazać w sposób zgodny z historią, zgodny ze współczesnym poczuciem sprawiedliwości, a nie w kategoriach krwawej, egzotycznej przygody”.1
Podobne postulaty wysuwano pod adresem tej części beletrystyki, w której ukazywano życie mieszkańców Czarnego Lądu oraz obyczaje i egzystencję innych społeczeństw o niższym szczeblu rozwoju cywilizacyjnego. Przeciwstawiano się zwłaszcza wznowieniom powieści, które eksponowały prymitywizm kultury czarnych czy czerwonoskórych i straszyły obyczajami ludożerstwa. Nie kwestionowano oczywiście samego egzotycznego tematu, lecz przede wszystkim sposób jego ujęcia, fałszywe i często stronnicze oświetlenie.
Zgodnie z nowymi tendencjami wychowawczymi okresu literatura podróżniczo-przygodowa miała —jak konstatuje cytowana wyżej H. Skrobiszewska — „[...] unikać wszystkiego, co mogłoby prowadzić do deprecjacji człowieka tylko dlatego, że należy do innej rasy”. Ważne natomiast było, by literatura ta mogła „[...] uczyć szacunku dla każdego [...] bez względu na kolor jego skóry, uznania dla humanistycznych pierwiastków rozmaitych cywilizacji rozwijających się w najdalszych zakątkach ziemi. Po ostatniej wojnie zaostrzenie wrażliwości na hasło «rasizm» było najzupełniej oczywiste, tak samo jak — po ogromnych stratach — wzrost ceny życia jednostki. Nie do przyjęcia wydawała się w kategoriach największej nawet literackiej umowności marionetkowa śmierć «dzikich», którzy zbrojni tylko w łuki i oszczepy padali od kul białych zdobywców, nie do przyjęcia usankcjonowanie teorią niższości kulturalnej — poddaństwa i niewolnictwa.”2
H. Skrobiszewska: Książki naszych dzieci... Op. cit., s. 318.
Ibidem, s. 319.