38 Rozdział I. Epifania Bohatera PołaŁót
Gromada szykuje się do wyjścia z kaplicy, aby zacząć drugą, dzienną czę« obrzędu: rozpamiętywanie dziejów przodków. Tak podobno bywało kiedyś, podczas archaicznych uczt kozła.
Taki podział obrzędu ma bardzo głęboki sens. Podczas części nocnej zmarli przodkowie przekazywali żywym prawdy Boże pochodzące z bezczasowej wieczności, z istniejącej poza czasem przestrzeni duchowej. Natomiast podczas, części dziennej gromada przyswajała sobie czas historyczny umarłych antenatów. uobecniała przeszłość i brała w posiadanie dzieje. W kaplicy Guślaiz występował jako ma|j Teraz powinien wystąpić jajccrpóeta epicki, wajdelota. sługa pamięcT historycznej i tożsamości plemiennej. Dopiero obie*części, nadprzyrodzona i — jak by to powiedzieć — artystyczna, pozwalały wspólnocie ogarnąć sens egzystencji, objawiony zarówno przez wieczną prawdę Bożą, jak i przez skroploną w poezji bohaterskiej prawdę historii. Gdyby cały obrzęd doszedł do skutku, wspólnota, która skontaktowała się z wiecznością poza czasem, wzięłaby również w posiadanie wieczność w czasie/
Dwudzielną strukturę obrzędu Guślarz ujawnia uroczyście akurat w momencie, kiedy wykonanie części dziennej stanęło pod znakiem zapytania. W zasadzie, gdyby niedoszło do zakłócenia ustalonego porządku, gromada opuściłaby kaplicę, wyszła gdzieś niedaleko, poza wieś, obsiadła znany sobie pagórek, aby — jak dawni Hellenowie w swym pierwotnym teatrze — pogrążyć się w upajającej muzycesłów wajdeloty, który — nawiasem mówiąc — mógłby jej z powodzeniem wyrecytować zamieszczoną w tym samym drugim tomiku Poezyj — Grażynę.1 Guślarz wszelako nie doczekał się przemiany w rapsoda. Zanim bowiem przegnano z magicznej przestrzeni nadprzyrodzone moce, wbrew woli mistagoga zjawił się w kaplicy nieprzewidziany gość, nowa mara, tym razem „mara milcząca” (V, 277).
LBohater Polaków ma to do_siebie, że w pewnych przeistoczeniach lubi pojawiać się w sposób nadzwyczajny. Jest dość bezczelny. Przychodzi często do ludzi, którzy go nie oczekująjOsobiste sprawy uważa za nadzwyczajne i nie liczy się z ogólnie przyjętymi formami. Tym razem wdziera się w krąg rytualny. Czyni niezwykłe wrażenie, ponieważ narusza skończoną i zamkniętą strukturę obrzędu. Wszystko bowiem, vco działo się w kaplicy, przebiegało zgodnie z ustalonym sakralnym porządkiem i rytmem, którym, podobnie zresztą jak muzyką, rządziła liczba. Czas między rozpoczęciem a zakończeniem inicjacji w tajemnice został podzielony na trzy człony, w których objawione zostały i wyjaśnione trzy”prawdy Boże. Trójka jest znakiem świętości, boskości i pełni.' Wtargnięcie WiTmaT^r^ yóęc sakralną trójdzielność nocnej części obrzędu.
Zdarzyło się tedy niebywałe świętokradztwo./ Takie zakończenie nadprzyrodzonej katechezy można przyrównać do wtargnięcia nowej planety w system słoneczny. Rzecz zrozumiała, że wydarzenie to przekształciło II.część Dziadów z kompozycji zamkniętej — w otwartą. Możemy teraz oczekiwać dalszej akcji. Chaotyczne zakuńĆźenieTźęśt^ II staje się początkiem nowej nieznanej całości.
* Zaskoczony Chór reaguje na tę niezwykłość we właściwy dla siebie sposób. Powtarza formułę oczekiwania na objawienie jakiejś prawdy. Dlatego pierwsze zjawienie się Bohatera Polaków możemy potraktować jako epifanie, jako uobecnienie sakralnej tajemnic^ Widmo nie przyszło, co prawda, z tej samej '“przestrzeni, coduęhy- umarłych, ale jest w równym stopniu zjawiskiem nadprzyrodzonyny Nie interesuje go obrzęd. Z części III Dziadów możemy się dowiedzieć, że jest to dqsza człowieka żywego, którego"dało, właśriwie „trup", zgodnie ze sformułowaniem z liryków lozańskich, zasiada może teraz przy biesiadzie, a może pogrążone jest we śnie. Umyka ona władzy magicznej Guślarza, która rozdąga się tylko nad duszami nieboszczyków'.
On żył może. gdym go badał.
Dlatego nie odpowiadał
(111,254)
— wyjaśni później Guślarz uporczywe milczenie tej mary. Zgodnie bowiem z wierzeniami ludowymi, duch przebywający poza żywym jeszcze dałem nie może mówić.3 Jest skazany ni niemotę.
Toteż gromadę przenika niepokój. Duchy, które przywoływał Guślarz. były bardzo rozmowne. Mowa była ich obowiązkiem. Chcąc nie chcąc, musiały zwerbalizować tajemnicę swego żywota na ziemi, swego grzechu i swej kary. Duch niemy, który nie chce czy też nie może uczestniczyć w nadprzyrodzonej rozmowie, zjawił się więc przed Guślarzem i wspólnotą jako niezrozumiała zagadka.
Chąrąktęrjtęgo milczenia jest niezwykle interesujący,. Z całą pewnośdąoie jest to milczenie mistyczne. „Im wyżej wznosimy się w górę — czytamy w traktacie O teologii mistycznej Dionizego Pseudo-Areopagity — tym uboższy staje się nasz słownik z zakresu pojęć zrozumiałych, ale z chwilą, kiedy już wstępujemy w,demnos<S która daleko pozostawia za sobą wszelkie pojęcia, stajemy nie tylkSTwobeforaku słów, lecz także wobec całkowitego zamilkntęda wszelkiej mowy oraz braku wszelkiej myśli.”4 Nie mamy tu tedy do czynienia ze śmiercią mistyczną, która niweczy wszystkie, dosłownie wszystkie, ziemskie