136 Bóg Bestia
jął święcenia, ta obsesja śmierci nie znikła, ale po prostu „przeniosła się z rejonów psychologii w rejony teologii”. Stąd ciągła obecność motywu śmierci w jego kazaniach i religijnych wierszach, a także makabryczny dramatyzm ostatnich tygodni jego życia, które tak wielkie wywarły wrażenie na jego współczesnych, kiedy to Donnę wstał z łoża Śmierci, by wygłosić swoje ostatnie, największe kazanie — Pojedynek ze śmiercią:
Gdy ku zdumieniu niektórych widzów pojawił się na ambonie, wielu myślało, że nie zamierza głosem żywego człowieka nauczać o pobożności, lecz rozkładającym się ciałem i twarzą konającego o śmiertelności [ Kiedy następnie ujrzeli jego łzy i usłyszeli jego osłabły, głuchy głos. niejeden sądził, że są to słowa proroczo mu objawione i że dr Donnę wygłosił swoją własną mowę pogrzebową.81
Wydaje się, że sam Donnę też tak myślał. Zamówił swój portret i kazał namalować siebie przykrytego całunem, z zamkniętymi oczami i skrzyżowanymi dłońmi. Następnie ów portret Donne’a jako trupa powieszono przy jego łóżku, gdzie mógł go kontemplować przez pozostałych piętnaście dni swego życia. Na samym końcu ułożył się w tej pozycji, w której miano go pochować, jak gdyby chciał już wcześniej wiedzieć, jak to jest być martwym. „Gdy uchodziła zeń dusza i wydawał już ostatnie tchnienie, zamknął oczy, a dłonie i całe ciało ułożył tak, że ci, co przyszli nakryć go całunem, nie musieli już niczego zmieniać.”82
Profesor Roberts twierdzi, że było to coś wyjątkowego, co znacznie przekraczało ówczesne obyczaje, i świadczy o nie opuszczającej Donnę’a obsesji śmierci. Zarazem był to jednak gest konserwatywny, związany ze średniowiecznym stosunkiem do śmierci i z towarzyszącymi jej gorzkimi rozmyślaniami nad Czterema Rzeczami Ostatecznymi: Śmiercią, Sądem Ostatecznym, Niebem i Piekłem. Rzec można, iż Donnę w ostatnich dniach życia uświęcił własną obsesję, nadając jej tradycyjną postać. Być może dlatego tak łatwo wzbudziło to podziw osoby tak pobożnej i posłusznej konwenansom jak Walton. Posępna, udręczona, raczej dwudziestowieczna postać Donnę'a z okresu poprzedzającego przyjęcie święceń stopniowo przemieniła się w tradycyjnie pobożnego duchownego, złaknionego życia po śmierci.
W Biathanatos widać ten sam konflikt między tradycją a nowością. Broniąc samobójstwa i przyznając się do własnych samobójczych pokus, Donnę postępuje w sposób nader nowoczesny. Zarazem jednak przedstawia wszystkie wymęczone argumenty średniowieczne przeciwko niemu. W ten sposób dzieło staje się polem walki między dwoma przeciwstawnymi dążeniami w kulturze: ogromna uczoność i zastosowanie logiki formalnej sugerują istotną bliskość świata scholastyki, lecz argumenty odrzucają ten świat za pomocą jego własnych pojęć i for-
81 l. Walion. The Life of John Donnę. w. Walton s Lives. London - New York 1951, str. 56.
82 Ibidem, sir. 62.
muł. Mówiąc krótko, Donnę napisał dzieło quasiśredniowieczne po to, by wykazać fałszywość średniowiecznego poglądu, jakoby samobójstwo było czymś nie do pomyślenia.
Gdyby nie przedmowa, to formalny, kolczasty i zniechęcający Biathanatoi zdawałby się dziełem dość odległym od intymnych spraw Donnę’a. Jednakże w tym samym roku (1608) napisał on również list do swego btiskiego przyjaciela. sir Henry’ego Goodyera, będący wyraźnym potwierdzeniem przygnębiające* go kontekstu książki:
Pragnienie i żądza życia przyszłego oraz częste modlitwy i rozmyślania w rej intencji. dwie najcenniejsze rzeczy, jakimi Bóg nas obdarował na tym świecie, aby poruszyć i wypróbować nasze zmysły i dusze, często ulegają zatruciu i zepsuciu, by pobłądziwszy, stać się chorobami [...). Wielokroć podejrzewałem, że i mnie ogarnęła pierwsza z nich. to jest pragnienie życia przyszłego, choć wiem, że nie bierze się ono jedynie ze znużenia życiem obecnym, albowiem tego samego pragnąłem w czasach, gdy jeszcze czułem wiatr w żaglach i lepsze miałem nadzieje na przyszłość niż dziś, to jednak wątpię, by ziemskie burze mogły je wzmocnić. Nie chciałbym, żeby śmierć przyszła do mnie jak sen. Nie chciałbym, żeby zwyczajnie wzięła mnie w posiadanie i ogłosiła, że umarłem, lecz pragnę, aby musiała mnie pokonać i złamać. Jeśli mam tonąć. 10 walę w morzu, gdzie dałoby się usprawiedliwić moją słabość, niż w jakimś ponurym i zarośniętym jeziorku, w którym me sposób nawet popływać. Chciałbym zatem coś zrobić, ale nie wiem. co — i nie ma w tym nic dziwnego. Albowiem wybrać id ryle. co zrobić; lecz nigdzie nie przynależeć to tyle, co być niczym. Wielcy ludzie to w większości wielkie wrzody i narośle; ludzie inteligentni i mili w rozmowie to ledwie pieprzy-ki dla ozdoby, o ile nie są oni częścią ciała całego świata, by w jakiś sposób przyczyniać się do jego istnienia. To, jak pamiętam, zacząłem czynić wcześnie, gdy tylko przyswoiłem sobie wiedzę o naszych prawach. Lecz zwiodła mnie z tej drogi najgorszego rodzaju lubieżność. nieposkromione jak przy wodnej puchlinie pragnienie nauk hurna-nistycznych i znajomości języków, tego. co jest ozdobą wielkich majątków Moim żądzom jednak potrzebne było zajęcie, toteż oddałem się takiemu, w którym spodziewałem się zrobić użytek z mych niewielkich talentów — i sądziłem, że powodzi mi się dobrze. Tam również się potknąłem, lecz nie dawałem za wygraną: albowiem jestem niczym. albo czymś tak małym, że niezbyt się czuję wart tego. by pisać o sobie list: lękam się jednak, że i to moje uczucie nie pochodzi z dobrego źródła, toteż pragnąłbym, aby mnie było jeszcze mniej, to jest abym w ogóle nie żył®.
Pierwsze lata XVII wieku były okresem najgłębszego kryzysu w życiu Doa-ne’a. Potajemne brawurowe małżeństwo z Ann Morę w Boże Narodzenie 1601 roku gwałtownie przerwało jego wspaniale się dotychczas rozwijającą karierę. Rozwścieczony ojciec jego młodej małżonki, którego wielkie nadzieje zwiazane
83 Ch. M. Coffin. op. cit.. sir. 375-376.