40564 Scan 140410 0068

40564 Scan 140410 0068



Kto ma coś takiego, musi być bogaty. Jemu jest wszystko jedno!”. Takie wyjaśnienie wystarczyło mu, aby uspokoić nieczyste sumienie. Zamierzał w następny wolny dzień sprzedać swoją starą komórkę na pchlim targu i używać znalezionej Nokii. Nie wiedziałem, co o tym sądzić. Na uniwersytecie uczono nas, że znaleziony przedmiot należy zwrócić właścicielowi, ale tutaj takie cnoty nie miały szans przebicia. Tu chodziło o prawdziwą różnicę między biedą a bogactwem.

Tanga poznałem podczas ćwiczeń woj skowych, krótko po tym, j ak zacząłem pracę w Foxconnie. Zostaliśmy przyjaciółmi. Tang urodził się w 1988 r. i ukończył wyższą szkołę zawodową Baiyun w Kantonie. Po szkole pracował w kilku miastach w delcie Rzeki Perłowej i Jangcy. W Toshibie w Hangzhou w prowincji Zhejiang zarabiał względnie dobrze. Pracował również ponad pół roku na Filipinach. Po wielu latach pracy odłożył kilkadziesiąt tysięcy juanów, ale nagle jednemu z członków rodziny trzeba było opłacić pobyt w szpitalu. W ten sposób stracił całe oszczędności i musiał zaczynać od nowa.

Tang był świeżo po ślubie z dziewczyną, z którą znali się od sześciu czy siedmiu lat. Kupili sobie razem dom w rodzinnych stronach o powierzchni ponad 170 m2 i w połowie go spłacili. Dużą część potrzebnej kwoty dostał od teścia, resztę wyłożyli sami. Dlatego pojechali pracować do Chongąing. Tang zatrudnił się w Foxconnie, jego żona w Inventec. Jest to fabryka elektroniczna dostarczająca Foxconnowi części komputerowe HP.

Zaprzyjaźniłem się z Tangiem. Był człowiekiem, który wyznaczał sobie cele w życiu i ciężko pracował w przekonaniu, że ciężką pracą i wysiłkiem zapewni sobie i swojej ukochanej lepsze życie w przyszłości. Troszczył się o swoją rodzinę, do tego nie chciał, żeby żona pracowała tak ciężko, jak on. Martwił się, gdyż długie nocne zmiany ją męczyły, miała ciężką pracę i mało zarabiała. W tamtych dniach zamierzał do niej pojechać, aby pomóc jej złożyć wypowiedzenie, a także zapakować walizki. Pragnął dla niej lżejszego życia, gotów był ją wspierać, nawet jeżeli pozostanie bez pracy. Uzgodnili, że jeżeli zostaną bez innego wyjścia, to żona zatrudni się w Foxconnie, a wtedy będą razem, troszcząc się o siebie.

Zastanawiało mnie, dlaczego Tang pracował w Foxconnie przy produkcji, a nie wykorzystywał swoich licznych koneksji rodzinnych (których inni mu wręcz zazdrościli), aby znaleźć lżejszą i lepiej płatną pracę. Jego starszy kuzyn był sekretarzem powiatowego komitetu partyjnego w Chongąing, a wuj dyrektorem tamtejszego urzędu skarbowego. Tang wyjaśnił mi, że pragnie kierować się rozumem i zachować czyste sumienie. Chciał być oceniany wyłącznie na podstawie własnych dokonań i cieszyć się dobrą opinią u innych. Unikał możliwych konfliktów interesów wśród krewnych, które w ostatecznym rozrachunku mogłyby niekorzystnie wpłynąć na stosunki w rodzinie. Poza tym nienawidził skorumpowanych funkcjonariuszy, którzy defraudowali pieniądze prostych ludzi.

Praca w Foxconnie była dla Tanga rozwiązaniem przejściowym. Życie w fabryce znosił z trudem, ale nie mógł niczego zmienić, dopóki spłacał kredyt za dom. Poza tym był po ślubie i tym samym wziął na siebie dużą odpowiedzialność. Wspólnie z żoną zdecydowali, że w najbliższych latach nie będą mieli dziecka. Nie zdobyliby środków na jego utrzymanie, a dziecko czekałoby równie trudne życie jak ich. Nie miał więc na razie innego wyjścia, jak pozostać w fabryce i dzięki temu zmniejszyć obciążenia finansowe. W przyszłości zamierzali jednak wraz z żoną powrócić w rodzinne strony i założyć tam hodowlę dzikich świń. Z obliczeń wynikało, że koszty takiej inwestycji wynoszą około 1,5 min juanów. To dla Tanga niewyobrażalna suma - musiałby zaciągnąć kredyt w banku. Jeżeli by się nie powiodło, popadłby w ruinę. Sprawa wymaga więc dużej rozwagi.

Lin: Moja własna firma

Lin, rocznik 1986, zarabiał na życie, rozwożąc śniadania na trójkołowym rowerze w pobliżu fabryki Foxconna. Poznałem go, kiedy podeszliśmy do niego, chcąc kupić zupę ze smardzów. Lin jest człowiekiem otwartym, który mówi to, co myśli. Przyjemnie nam się rozmawiało i nawet przyniósł nam kawałek ciasta ryżowego własnej roboty. Sprzedawał smaczne jedzenie. Zaczęliśmy spotykać się częściej i zostaliśmy przyjaciółmi. Codziennie rano szedłem do niego przed pracą, żeby zjeść nadziewane pierożki.

On również bardzo wcześnie wyruszył z domu w poszukiwaniu zarobku, nie poszedł jednak do fabryki. Uzyskał zatrudnienie w restauracji jako praktykant i nauczył się gotować. Od pierwszego dnia, kiedy zaczął tam pracować jako praktykant, wiedział, że w przyszłości założy własną firmę. Nie chciał przez całe życie pracować dla innych. W restauracji awansował na drugiego kucharza i opanował sztukę kulinarną. Jego specjalnością były dania z makaronem. Zarabiał zupełnie przyzwoicie i odłożył ponad 20 tys. juanów. Niemniej potem musiał wrócić do domu, bo zachorował jego ojciec, a pobyt w szpitalu kosztował kilka tysięcy juanów dziennie. Lin wydał na pokrycie kosztów niemal wszystkie zarobione pieniądze. Po śmierci ojca nie chciał już tak bardzo oddalać się od domu, gdyż musiał


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMGY73 (4) mm 548 _KRZYSZTOF BILIŃSKI Tu jest mądrość. Kto ma rozum, niech zrachuje liczbą bestii
zasady mediacji. Nikogo nie osądza, nie decyduje, kto ma rację, spór pozostaje w ręku stron, założen
NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK OSOBISTY SUKCES. ZAWSZE JEST OSOBA, KTÓRA NAM POMAGA, UCZY, POKAZUJE. Niko
Ktoś, kto uwierzył w Jezusa Chrystusa musi być konsekwentny. Wiara, którą nońmy ■w sercu musi
oczywiście nie jest wszystko jedno, kto zasiądzie w ławach poselskich. Dotyczy to także Senatu, choć
Kopia Pawian to Lama brazylijska5 wygląd zewnętrzny ankiety . .    . . , . rozmiar ni
Scan 140410 0041 „Mogę mieszkać z krewnymi i przyjaciółmi”; „W hotelu nie ma prywatności”; oraz: „Pr
06b Pytanie: Odpowiedzi A r nie ma wymagań na coś takiego B r żadna z odpowiedzi nie jest prawdziwa

więcej podobnych podstron