niezależne, Ws się I musi się łu jego woli. C on wrócić do si trza i w akcie Towiaóski częe tak postawione lenników, aby ,
w Słę q
r niezaU •j sytuac fbie, do kierowa^ dpowiadal
kona. w t< *go si łoś ci
dokonuje od udzia-P<
w
PpWBBBMwoich zwo«
... -j—^--—-^^^^^■pustel niczym żyli na
święcie . Domagał się pracy nad doskonaleniem duszy, przygotowania się do wyboru dobra wtedy, gdy Bóg otworzy taką szansę. Do tego czasu należało stać i czekać, niczym stary grenadier rozkazu, nie wikłać się w batalie ziemskie. W ten sposób pochwała działania w święcie złączyła się z nawoływaniem do izolacji od świata i żądaniem ,,zamknięcia się w klasztorze własnego wnętrza"; akceptacja czynu — z u-sprawiedliwieniem kwietyzmu, z programem oczekiwania na „zlew łaski** i gotowaniem się do jej przyjęcia. Nawoływanie do czynu zostało więc uzupełnione postulatem zawartym w nauce Ewangelisty „Wnijdź do komory swojej, a zawarłszy drzwi swoje, módl się Ojcu twemu, który jest w sfkrytości** {Mat. VI, 6).
Myśl TowiaĄskiego poruszała się zatem pomiędzy dwoma biegunami: akceptacją świata oraz jego totalną negacją. Uznaniu obecności człowieka w świecie towarzyszył rys heroiczny — poczucie moralnego obowiązku względem świata i żądanie jego naprawy w nieustającym wysiłku następujących po sobie czynów, a więc wymaganie ziemskiej aktywności. Ale zarazem owemu poczuciu obecności w świecie towarzyszyła wyrazista świadomość jego radykalnej obcości, a nawet przekonanie o zasadniczej deprawacji świata, sprawiającej, iż naczelne wartości ludzkiej egzystencji, jej eschatologiczne cele mogą -być afirmowane i utwierdzane jedynie w izolacji i w opozycji do istniejącej rzeczywistości jako siedliska zła. W antynomii tej -— rzecz tylko skrótowo zaznaczamy, a
nych wartości, wygnanych ze świata, lecz znajdujących swój azyl w ich duszach.
wymagałaby ona głębszych analiz -- dochodziła do głosu autentyczna sytuacja ludzi, których Towiańsld stał się wyrazicielem. Ludzi więc, którzy poszukiwali swojego miejsca w świecie, pragnęli w nim uczestniczyć i służyć jego przemianie. Zarazem ludzi zabłąkanych przecież w obcej i wrogiej im rzeczywistości, w której nie było dla nich miejsca, a którym jako jedyna szansa schronienia jawiła się ucieczka w „świat pozaziemski", sferę autentycz
Oba te przeciwne wątki — obecność w świecie i izolacja od świata — współgrały z sytuacją i uczuciami zwolenników Towiańskiego. Ale też przeciwstawność ta stawała się niekiedy źródłem bolesnego niepokoju oraz prób jednoznacznego rozstrzygnięcia alternatywy, a więc zarzewiem niepokoju. Sam Towiański usiłował niekiedy przeciwstawne człony alternatywy syntetyzować i w ten sposób przezwyciężać Ich sprzeczność. Częściej jednak pozostawiał je w spokoju, korzystając z nich na przemian, choć — dodajmy — w miarę upływu czasu coraz większą rolę w jego zaleceniach począł odgrywać postulat /izolacji od świata.
Tak więc obok żarliwego wołania o czyn rozlegało się coraz mocniej wołanie o pracę wewnętrzną i postulat „zamknięcia się w klasztorze własnego wnętrza". W tym drugim wypadku nastąpiła ucieczka od świata. Ucieczka ta okazywała się ruchem ku sobie samemu, ku własnemu wnętrzu, a tym samym ku Bogu. Relację: człowiek—świat, przedmiot jego działania i moralnego obowiązku, zastępowała teraz relacja inna: człowiek—Bóg, która zawiązuje się i umacnia w pracy nad doskonaleniem we
wnętrznym.