Najcudowniejsza ekonomia udzielania wzajemnego polega na mowie. Podobne do układu czcionek, który, oszczędzając powtarzanie pisma, do różnych celów służy; podobne do niewielu dźwięków, z których najrozmaitsze tworzą się wyrazy, są też i wyrazy same. Jakby mozaikę, układa mowa zakrzepłe obrazy świata płynącego, utrwalając rzeczy najważniejsze, a pomijając obojętne, z poświęceniem wprawdzie ścisłości i wierności, natomiast wszakże z oszczędnością środków i pracy” (podkr. - R.N.)1.
W uwagach o języku, jakie padają w pierwszej zwłaszcza fazie przemian świadomości językowej, powracają natrętnie te same sformułowania. Matuszewski pisze o Liczmanach myśli i mowy, Kelles-Krauz o Liczmanach nauki i polityki, Irzykowski - o szablonach i etykietkach; inni o „szematach”, frazesach, komunałach, itp. Można by odnieść wrażenie, iż cały ów zakrzepły w niezmiennych formach język poznania i praktycznego komunikowania zaczynał rozpadać się wówczas na „kawałki”; tzn. na poszczególne klisze (oraz związane z nimi stereotypy pojęciowe), jakimi okazały się w efekcie owe „jednostki podstawowe”: „konstrukcje i zwroty” mowy.
Wędruję pochłonięty dziwacznym ćwiczeniem:
Za rymem uganiając się jak za zbawieniem.
Na słowach potykając się jak na kamieniach,
Czasem na wers trafiając przeczuty w marzeniach.
- Pisał Baudelaire, którego zdaniem - wedle Miriama - „w sztuce nadeszła chwila, gdy wszystkie wielkie uczucia ogólne, to wszystko, co można by nazwać podniosłymi komunałami ludzkości, okazało się już poprzednio wyrażonym, jak tylko można było najlepiej”. To zaś właśnie tłumaczyło główne cechy i tendencje nowej sztuki, w tym zwłaszcza jedną jej nieprzepartą skłonność: do „posuwania namieiności_vy.poszukiwaniu czegoś nowego do ostateczności”2.
''s \„Z a w a 1 ayą~lTa~m~~d-T-o-g-ę—s-ł~cTw a]^> ostrzegał Frie-
^drich £Iietzsche i podejmując z kolei Baudelaire’owską metaforykę,
zauważał: „Obecnie przy każdym poznaniu potykamy się o skamie- '\ niałe, przedawnione słowa, i łacniej przy tym złamać nogę niż sło- \ wo”3. Nowa filozofia i nowa sztuka kwestionując obiektywność poznania pojęciowego - jako utrwalonej dzięki mowie abstrakcji, fikcji czy konwencji użytecznej w sferze „rzeczywistości” praktycznej za cenę przesłonięcia i zdeformowania istotnej rzeczywistości - doprowadziły do generalnego kryzysu kategorii reprezentacji, która nie odnosiła się już do form niezmiennego bytu, lecz do historycznie zmiennych form organizacji doświadczenia.
Perspektywa ta pozwalała dostrzec, iż to, co uznawano niegdyś za obiektywne przedstawienie prawdziwego świata, okazywało się z czasem konwencjonalnym obrazem uwarunkowanym przez określone filozoficzne założenia, wpisane w na pozór tylko neutralne medium języka. „Język nasz jest ustawicznym rzecznikiem błędu” - sądził Nietzsche i dodawał - „obawiam się, ŻS nuy-nlrząsniemy—się z pojęcia bóstwa, gdyż wierzym jeszcze w gramatykę...”4. Inny zaś autorytet sceptycyzmu poznawczego epoki, Emile Du Bois Rey-mond, rozpatrujący ten problem pod kątem wartości naukowego poznania, zauważał: „myśl nie może się nigdy aż tak bardzo, oddalić od rzeczywistości, jak z biegiem czasu rzeczywistość oddala się sama od siebie”5. A wówczas - gdy to się dzieje - odsłania swe martwe, spetryfikowane, wyobcowane oblicze „następczy świat zjawisk” (Irzykowski), „gotowy świat” (Brzozowski), „wtóra rzeczywistość” (Leśmian).
| Moderniści odkryli więc język najpierw w postaci „skorupy no- / menklatury”r~wedle~celnegó określenia Irzykowskiego, tzn. wów-{ czas, gdy stal się źródłem problemów w sferze^óźnania,“komunikacji, ekspresji; przeszkodą oddzielającą podmiot od rzeczywistego świata, narzędziem wyobcowania i urzeczowienia. „Poza granicami
63
E. M a c h, Charakter ekonomiczny badań przyrodniczych, [w:] idem, Odczyty popularno-naukowe. Z niem. przeł. S. Kramsztyk, Łódź 1899, s. 12.
Cytat z wiersza Baudelaire’a za: K. B a u d e 1 a i r e, LXXXVII: Słońce, przeł. M. Leśniewska, [w:] idem, Kwiaty zła, wybór M. Leśniewska i J. Brzozowski, red. i posłowie J. Brzozowski, Kraków 1990, s. 223; Z. Przesmycki (Miriam), Profile
poetów francuskich, (w:] i d e m, Wybór pism krytycznych, opr. E. Korzeniewska, 1.1, Kraków 1967, s. 98-99.
F. N i e t z s c h e, Jutrzenka. Myśli o przesądach moralnych, przeł. S. Wyrzykowski, Warszawa 1912, s. 53.
N i e t zsche,Zmierzch bożyszcz, s. 26,27.
Cyt za: G o 1 dTCerrnrop. cit.^s..62,^