sobie ot tak, dla rozrywki, co mu przyjdzie do głowy-—zauważa trafnie Tadeusz Żeleński — bez ładu, bez porządku, troskę o interpunkcję nawet zostawiając kopiście”44.
Jesteśmy zatem świadkami, jak rys obyczajowości, cecha umysłowośd jednej grupy społecznej staje się normą estetyczną. Nakaz unikania piętna fachowości, ujawniania wysiłku czy zbytniego zaangażowania podjęli teoretycy sztuki. Baldassarre Castiglione w II Cortegiano przeciwstawia wdzięk afektacji i wprowadza kategorię niewymuszoności (wł. sprezzatura): „ta sztuka jest sztuką prawdziwą—pisze Castiglione—która zdaje się sztuką nie być i o nic tak starać się nie należy, jak o to, żeby ją ukryć“45. Dla określenia swojej postawy Montaigne posługuje się słowem nonchalance (co jest w zasadzie ścisłym odpowiednikiem włoskiej sprezzatura). Staje się ona nie tylko sposobem osiągania cenionego efektu niewymuszoności, wdzięku, lecz i strategią narracyjną. Nonchalance pozwala eseiście na daleko idącą swobodę w doborze tematów, snucie dygresyj i odbieganie od głównego wątku. Dzięki nonchalance odrzuca autor Prób wszelkie zastane zasady kompozycji i reguły głoszone przez liczne w renesansie poetyki normatywne. Dzieło Michela de Montaigne nie mieści się w żadnej z nich. Wreszcie — jak zauważa John C. Lapp — to właśnie owej nonchalance zawdzięcza Montaigne osiągnięcie wrażenia, że pisarz i jego dzieło stanowią jedność; „książka powstaje okazjonalnie i dla rozrywki”, a zatem nie można jej oddzielić od autora46.
Montaigne zobowiązał zatem swoich następców do respektowania zasady bezinteresowności. Eseista nie zamierza nikogo agitować (nie należy bowiem do żadnej partii, sekty religijnej czy kościoła); gdy tematem eseju czyni dzieło pisarza lub myśliciela, nie chce konkurować z krytykami czy historykami literatury bądź filozofii. On czyta i pisze dla przyjemności, walory poznawcze podporządkowane zostają zaletom estetycznym, te zaś konsekwencji stylu domagającej się spójni między słowem a myślą, dziełem a osobą. Na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych Jerzy Stempowski pisze esej o krajobrazie i wsi berneńskiej — oto zajęcie godne gentlemana. Myliłby się jednak ten, kto. by w La terre bernoise widział tylko zapis rozmyślań erudyty i amatora dalekich spacerów.
Antyczny postulat wszechstronności wykształcenia (polymatii) połączył się w okresie renesansu z obyczajowym wzorcem stroniącego od specjalizacji szlachcica i dworzanina. Ukształtowała się w ten sposób pewna forma polihistoryzmu związana z humanizmem epoki. Tendencja ta oddziałała na koncepcje estetyczne Odrodzenia. Montaigne był pierwszym autorem piszącym dla dość licznej już warstwy ludzi oświeconych, którzy przyjęli ów obyczajowy i psychologiczny wzór człowieka niezależnego i we wszystkim swobodnego, wzdragającego się przed wszelką fachowością oznaczającą zawężenie horyzontów.
Nie chodzi zatem tu tylko o to, aby określić genezę postawy Montaigne‘a oraz wskazać jeszcze jedną cechę jego dzieła, lecz raczej zależy mi na tym, aby wykazać, że pewne związane z epoką rysy jego utworów stały się cechami gatunkowymi obowiązującymi i respektowanymi do dzisiaj. Skłonny jestem zgodzić się z Georgiem Negwerem, który pisze, że gatunek nie rozwijał się: „brak ewolucji (Entwickłung) odróżnia zasadniczo esej od wszystkich innych gatunków**47.
Swoisty arystokratyzm eseju zobowiązuje również eseistę. Aby nim zostać, nie wystarczy odznaczać się literackim talentem; trzeba dbać o wielostronny rozwój swej osobowości, gdyż — jak powiada Erich Auerbach — „każda specjalizacja fałszuje obraz moralny, prezentuje nas tylko w jednej z naszych ról, świadomie pozostawiając w cieniu rozległe obszary naszego życia i losu**48.
Kompozycja esejów Montaigne’a
Scharakteryzowana wyżej postawa eseisty miała również wpływ na stylistyczny i kompozycyjny kształt jego utworów. Niezależność i dążenie do uzyskania efektu niewymuszoności sprawiają, że Montaigne z równą łatwością i swadą mówi o codziennych zajęciach, jak o doktrynach moralnych. Autor Prób nie tyle spisuje swoje refleksje, co — w dosłownym znaczeniu tego wyrazu — opowiada je. Czytelnik ma wrażenie, jakby uczestniczył w żywej rozmowie, prowadzonej bez ekscytacji, i niezwykle przy tym bogatej w odcienie (...). Prawie zawsze można wyczuć tu odrobinę ironii (...), nigdy jednakże nie podważa (ona — przyp. A.St.K.) szczerości przebłyskującej żywiołowo z każdego wiersza tekstu. Montaigne — stwierdza Auerbach — nie bywa nigdy nadęły i patetyczny49.
Własną tonację eseista określa jakd „styl żartobliwy i swobodny” (140) czy jako „krok poetycki, skoczny i posuwisty” (III 9). W kilkaset lat później podobne spostrzeżenia zostaną powtórzone już jako reguła gatunkowa: fstyl eseju winien się sytuować pomiędzy mową a stylem wypowiedzi pisemnej50. Tę cechę eseju nazwano metaforycznie dialogiem z przedmiotami (Dialog, mif den Dingen)51. Eseista zwraca się ku rzeczywistości, aby odnaleźć w niej własny wizerunek. Każdy temat służy mu do autoprezentacji, ale sam przedmiot tylko na tym zyskuje. Eseista — podobnie jak krytyk u Oscara Wilde’a — może „interpretować indywidualność i dzieło innego człowieka przez silniejsze podkreślenie własnej indywidualności; a im silniejsze piętno indywidualność wywrze na jego krytyce, tym realniejsza będzie jego interpretacja, tym pełniejsza, bardziej przekonywająca i prawdziwa”52.
Elly Wittkower, która bardzo skrupulatnie przebadała pod względem kompozycji kilkadziesiąt esejów Montaigne’a, stwierdziła, że można je podzielić na trzy grupy. W esejach należących do pierwszej (zajmują one prawie całą
19