wanego karabinu maszynowego z zamiarem ostrzelania ciekawskiego Niemca. Na szczęście Larsen powstrzymał go od tego w odpowiednim momencie.
Po oddaleniu się samolotu przystąpiono do wodowania i umocowania torped. Była to ciężka praca, gdyż ze względu na kamieniste dno statek nie mógł stanąć na kotwicy. Dopiero rankiem następnego dnia wszystko było gotowe.
Nagle w oddali pokazała się niewielka łódka, w której samotny mężczyzna, zawzięcie wiosłując., płynął w kierunku „Arthura”. Anglicy schowali się pod pokładem. Do przyjęcia nieznajomego przygotował się Larsen i mechanik Bjórnóy.
Przybysz był starszym już człowiekiem, prawdopodobnie rybakiem, zdradzał dużą ciekawość i gadatliwość.
— Skąd się tutaj wzięliście? — zapytał.
— Popsuł się nam motor — odpowiedział Larsen.
— A to są wasze sieci? — pokazał na pokrywy torped.
— Naturalnie — odparł Larsen.
— To co wy łowicie? — zaczął znowu stary i nie czekając odpowiedzi spojrzał na statek, gdzie w promieniach słońca przebijał metaliczny połysk torped.
— A co to jest? — zawołał zdziwiony.
— Tym niszczymy miny — odpowiedział Larsen.
— Wy pewnie łowicie dla Niemców? — podejrzliwie zapytał stary.
— A tak — padła spokojna odpowiedź Larsena.
— Czy macie Niemców na statku? — na wpół ze strachem zagadnął stary.
— Oczywiście, śpią na dole.
Ukrywając rosnące zdenerwowanie Larsen zastanawiał się co dalej robić. Stary był zbyt ciekawy, a poza tym nie wiadomo po co się tutaj znalazł. Jak się go pozbyć? Ale tajemniczy przybysz sam przyszedł z pomocą.
— Wiecie chłopcy, z masłem jest teraz krucho... Larsen o mało nie roześmiał się ze szczęścia.
A więc stary chciał wyżebrać u nich trochę żywności! Skinął na Bjórnóya; ten przyniósł solidną porcję masła.
— Dziękuję, bardzo dziękuję. Nie chciałem tak dużo! — usprawiedliwiał się stary i już chciał odpłynąć od burty „Arthura”.
Ale teraz Larsen miał ochotę na pogawędkę. Zapytał starego o nazwisko, o miejsce zamieszkania,
0 rodzinę. Dowiedział się, że stary ma córkę, mężatkę. Usłyszał również o jej mężu i o ich mieszkaniu. Stary wyraźnie cieszył się mogąc opowiadać o swojej rodzinie. Ale Larsen ostro przerwał mu.
— Dosyć! Teraz słuchaj co powiem! Jeżeli komukolwiek piśniesz chociaż jedno słowo o nas — to długo nie pociągniesz — ani ty, ani twoja córka. Wygadałeś się, wiemy gdzie ciebie szukać i na pewno znajdziemy cię, jeżeli gdziekolwiek wypaplesz co tutaj widziałeś. Pamiętaj o tym! A teraz zmykaj,
1 to czym prędzej!
29