stylizacji w -ogóle. Termin ten oznacza często odrębne sprawy. Stylizacja odbywać się może w różnych warstwach dzieła literackiego. Najczęściej ogranicza się do powierzchni językowej. Poprzez specjalną składnię i słownictwo pisarz stara się ująć właściwości rozpatrywanej epoki. Mamy takie stylizacje u młodego Iwaszkiewicza. Posługiwał się nimi chętnie Berent. Ale też Berent, czujemy to doskonale, był ostatnim, co tak poloneza wodził wśród ozdobnych zawijasów zdań. Czujemy również, że taka stylizacja na powierzchni utworu jest sposobem artystycznym dosyć w swojej zasadzie banalnym i łatwym. Czegóż więcej wymaga prócz pewnej erudycji i pewnej cierpliwości gimnastyczno-gramatycznej? Dlatego też nadziewanie tekstu imitowanymi zdaniami i imitowanymi słowy jest- czymś artystycznie przegranym, bodajże już raz na zawsze. W każdym razie żaden szanujący się pisarz, nawet historyczny, na szerszą skalę tym procederem dzisiaj się nie posłuży.
Nietrudno też okręślić pochodzenie tego sposobu artystycznego. Oto romantycy, odkrywając koloryt lokalny epok, ich obyczajów i stroju, sięgnęli również po couleur locale słownika i składni. Stylizatorem był Mickiewicz w Sonetach krymskich, ale później tego sposobu nie powtarzał. Kto bowiem z romantyków posiadał wyczuloną wrażliwość, ten koloryt lokalny słów i składni traktował na pół serio, na pół ironicznie. Słowackiego Preliminaria peregrynacji księcia Radziwiłła Sierotki do Ziemi Świętej są takim świadectwem stylizacji czynionej z uśmiechem, gdy inni, szczególnie w powieści historycznej, będą się nią posługiwać z całą powagą. Przed Słowackim, również z uśmiechem potrafi dobrze stylizować mało znany pisarz krakowski Konstanty Majeranowski w Przygodach pana Czerwonki. Ale sto lat temu takie postępowanie było jeszcze nowością i nikt dzisiaj Rzewuskiemu ani Kraszewskiemu mieć go nie będzie za złe.
Wszystkie te odcienie stylizacji znajdujemy u Iwaszkiewicza ustawione w porządku ewolucyjnym, który świadczy o je-' go niezawodnym smaku artystycznym. Po młodzieńczych próbach stylizacji dokonywanej na powierzchni słownej, u dojrzałego pisarza stylizacja przesuwa się w głąb utworu. Doskonałym tego przykładem jest właśnie Matka Joanna od Anio~ łów, podobnie jak w jego powieściach równie doskonałym tego przykładem były Czerwone tarcze.
Pisarz nie próbuje powierzchownym doborem słów odtworzyć właściwości przedstawianej przez siebie epoki. Wprost przeciwnie. Kiedy dla określenia psychologicznego odcienia trzeba się uciec do inteligenckiego języka współczesności, Iwaszkiewicz przed tym się- nie cofa. Mimo to w przeżyciach księdza Suryna ledwie że zauważamy pónadrzeczywistą rzeczywistość czy niepodobne do prawdy urzeczywistnienie.
Matka Joanna to istne kłębowisko zupełnie nowych perspektyw pisarskich. Tutaj, bodajże po raz pierwszy w prozie Iwaszkiewicza, pełne urzekającej prawdy tło jest czynne nie tylko w jakiś sposób jednolity i liryczny, nie tylko w służbie subiektywnego narratora. Czynne jest w sposób wieloraki, właściwy każdej wielkiej prozie. Czynne w funkcji poetyckiej, funkcji groteski, realizmu obyczajowego, ramy dla wspomnień i przeżyć. W każdej ze scen Matki Joanny od Aniołów tło lśni odmiennym blaskiem. Dopiero tutaj długą i mozolną pracę pisarza wieńczy zupełny tryumf. Matka Joanna to jakiś biegunowy odpowiednik powieści Księżyc wschodzi. Tam najdalej posunięta tożsamość liryczna, zbudowana na subiektywnym pretekście zmysłowym. Tutaj tożsamość przedmiotowa, chociaż tak wieloznaczna, zbudowana na prawdzie widzenia.
Bogactwo tła rozłożonego wiernie pomiędzy poszczególne wątki opowiadania posiada specjalną wymowę w zestawieniu z tematem Matki Joanny od Aniołów. Ważyk wskazywał słusznie — jakie elementy, całkiem inne aniżeli główny wątek de-moniczno-mistyczny, pojawiają się na peryferiach opowiadania: sprawy finansowe i państwowe, sprawy polityczne i do tego świata przynależne. Równie ważne wydają mi się modulacje artystyczne, w jakich doznawany zmysłami świat pojawia się w Matce Joannie. Od spokojnego notowania rzeczywistości, przez ledwo pochwytne odcienie ironii czy poetyczności, sięga
185