60129 PA100602

60129 PA100602



ale Ajataka cisnęła mnie za rękę, aż doszliśmy do kont a, gilzie usłyszałem:

- To już tu.

I wspięła się na palce, i pocałowała innie w policzek (miała lepkie usta, jakby jadła landrynkę), i znikła, i już jej nie było. Postałem chwilę, ale korytarz był zbyt pusty, żeby tak trwać. A może próbowałem dostukać się jej za zamkniętymi drzwiami? A może pukałem też do innych drzwi? Rozmawiałem z kimś? Kłóciłem się? Roznosiłem mleko? Tak, najpewniej roznosiłem mleko, bo kiedy wyszedłem, świtało. Chłopiec czekał na brzegu piaskownicy. Miętosił w ręku jakąś kartkę.

- Wie piiii, napisałem wiersz. Chce pan posłuchać?

Skąd Litwini wracali do ciemnego kresu?

Jak namioty ruchome z nocnej wracali wycieczki.

Po złote runo nicości, ręce złamawszy na pancerz,

Idą panny żałobne - w śmierć nie odejdę bez sławy.

Podoba się panu?

Wybacz, pomyślałem z niechęcią.

- Okropne.

i ruszyłem, byle dalej od niego, i to była ucieczka, wiedziałem, ucieczka do siebie, do domu, więc żeby było jeszcze szybciej, skróciłem sobie drogę przez trawnik, śladem tamtego psa, zupełnie nie biorąc pod uwagę, że może tu być aż tak grząsko. Zapadając się coraz głębiej, odwróciłem się jeszcze do chłopca, chciałem go o coś zapytać, ale już go nie było, byłem sam, coraz głębiej pod powierzchnią zielonego kożucha, który z nieprzyjemnym chlapnięciem zamknął się nad moją głową. Poczułem, jak butwieje moja marynarka, jak mięknie i rozpada się na mnie. daremnie zszywana ze skórą oślizgłą (astrygą robaków. Liniałem pod nią, boleśnie oblazilem z ciaia - trwało lo przez chwilę - kostki palców oddaliły się ode mnie jak małe podziemne okręciki, straciłem łydki, zaprzepaściłem gdzieś uda; głowa zmieniła się w ślepą i głuchą skorupę, w której telepał się wysychający mózg, niby orzech. Litościwie otuliło go ciepłe błoto, błoto wdarło się między szczęki, odepchnęło pokruszone żebra, więc odpłynęły w gęstniejącej mazi, pozostawiając za sobą kręgosłup, osamotniony maszt Ja już nie było. Stało się ziemią. Odciskiem w skale. Jak dobrze (zawoła kiedyś archeolog).

I wszystko ntoglo się zacząć od nowa.

lipiec 1999 - grudzień 2001


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
czas1 Chwyć mnie za rękę i przytul do siebie. że komuś nie szkoda czasu.
dziekuje aby Ktoś dzieliłmną radość, lub aby ktoś potrzymał mnie za rękę, "    
Przytul mnie Przytul mnie bardzo mocno burza emocji chce mnie porwać Złap mnie za reke musze w
IMGp46 (3) mnie czy próbował wymusić na mnie lub przekonać mnie za pomocą nielegalnych działań do ko
DSC?96 (2) przychodzą do mnie za rozumowym pośted- nictwem mojej kultury morainej i politycznej. &n
45338 SNC03562 za ponad połowę dostarczanego do atmosfery azotu ze źródeł naturalnych. W atmosferze
SNC03562 za ponad połowę dostarczanego do atmosfery azotu ze źródeł naturalnych. W atmosferze znajdu
45338 SNC03562 za ponad połowę dostarczanego do atmosfery azotu ze źródeł naturalnych. W atmosferze
przez co przechodziłam zeszłej nocy... — Próbowała chwycić mnie za zdrowa dłoń, ale nic mogła jej
przez co przechodziłam zeszłej nocy... — Próbowała chwycić mnie za zdrowa dłoń, ale nie mogła jej
przez co przechodziłam zeszłej nocy... — Próbowała chwycić mnie za zdrową dłoń; ale nie mogła jej
125 na konia; lecz ten z pośpiechu, zamiast za rękę, schwycił za cugle, i tym sposobem odwrócił koni
KI9 łapał mnie za ramię, zmuszając do odwrócenia się w swoją stronę tak, żebyśmy mogli patrzeć sobi
skanuj0075 z nim związany uczuciowo, „bo ojciec od dziecka mnie nie lubili często bił mnie za wszyst

więcej podobnych podstron