Na temat rodowodu bielinki nic konkretnego stwierdzić nie można. Jest natomiast dość prawdopodobne, iż wyobrażenie to jest odległym echem dawnego demona stanowiącego uosobienie soli, lub — co już jest mniej prawdopodobne — stanowi ona rezultat asymilacji w środowisku górniczym popularnego w XVIII i XIX wieku wątku wierzeń o duchach zamkowych pojawiających się bardzo często właśnie pod postacią białej pani.
Do rzędu demonów podziemnych zaliczyć jeszcze należy bliżej nieokreślone złe duchy o postaciach teratologicznych oraz duchy bezpostaciowe (niewidzialne), o których stosunkowo drobne wzmianki występują w wielu opowieściach ludowych. Zapewne są one jedynie drobnym śladem nieznanych nam już współcześnie dawnych wierzeń demonicznych pokrytych cieniem niepamięci.
# #
Naszkicowane powyżej różne wątki ludowej wizji demonicznej personifikacji świata zjawisk przyrody nie wyczerpują wszystkich aspektów omawianej problematyki. Stąd też istotnym uzupełnieniem tych refleksji jest poniższy wybór opowieści ludowych dotyczących danego kręgu wyobrażeń demonicznych.
Opowieści
o demonach przyrodniczych
Demony wodne
„Na początku świata Pan Bóg stworzył dużo aniołów. Część z nich była bardzo pyszna i zła. Nie chcieli się już Panbóckowi kłaniać, myśleli, że są dużo ważniejsi łod samego Pana Boga. Wtedy Panbócek nie wytrzymali. Wzieni se taki kij do ręki, poruszali nim i powiedzieli. — Wszystko, co złe, fora z raju! Naroz wszyscy pyszni aniołowie zaczynali spadać i zlatywać. Jedni wpadli do samego piekła — no to som diobli. Drudzy wpadli do lasu — to tam są takie różne złe duchy z nich. Trzeci wpadli do morza, a z morza do stawów i rozmaitych rzek — a to są utopce. Oni muszą dusze łapać i ludziom szkodzić, boby inaczej żyć nie mogli. Ale moja starka padali, że są dobre utopce i złe. Te dobre to ludziom pomagają, siano im zwożą, przestrzegają przed niebezpieczeństwem, burzą, gradem, a ponoć umją nawet po wodzie po wiyr-chu łazić. Te złe zaś, to ino ludziom szkodzą, a największo radość mają jak dusze do wody wciągną. Najwięcej radości mają zaś, jak pijaków wciągną i takie dziołchy, co są latawice („Gadka za gadką", s. 57—58).
116