■ubatanr.w. iwflbowolcl lip. Odpvw~.— . -—^ ^
taj**"
*«t>hy mocne ramy. jnmyknjncc 1">ł|; na (o. .by moiiin on. Je pnobrowyf. nie «k«*ując »lq n« Mmooftadt, gdyż '»<* wydnjc się, byimy mogli mytieć o pncdmiotach, które nie byłyby w czasie i pmtRrni. których mc dawałoby się liczyć itd. Inne pojęcia są przypadkowe 1 ruchliwe; zauważamy, U może się bez nich obchodzić człowiek, społeczeństwo, epoka, te natomiast wydają się niemal nieodłączne od normalnego funkcjonowania umysłu. Kategorie są jak gdyby kośćcem inteligencji Otóż, kiedy analizuje się metodycznie prymitywne wierzenia religijne, w naturalny sposób natrafia się na najważniejsze spośród tych kategorii Narodziły się one w religU i z religii* są wytworem myśli religijnej. Jest to spostrzeżenie’, które w toku tej pracy będziemy niejednokrotnie czynili
Już tamo przez się jest ono do pewnego stopnia Interesujące, ale zobaczymy, co nadaje mu jego prawdziwą wagę.
[Ogólnym wnioskiem niniejszej książki jest to, że re-ltgia jest rzeczą wybitnie społeczną. Wyobrażenia religijne to wyobrażenia zbiorowe, które wyrażają zbiorowe rzeczywistości; obrzędy są sposobami działania, jakie powstają tylko w łonie grup, mając za udanie wywoływać, podtrzymywać lub odnawiać pewne stany umysłowe tych zgromadzeńj Skoro kategorie są pochodzenia religijnego, jakie tedy ma być ich uczestnictwo we wspólnej naturze wszystkich faktów religijnych? Również one są rzeczami społecznymi, wytworami myślenia zbiorowego. W każdym razie (gdyż w aktualnym stanie wiedzy na ten temat trzeba się wystrzegać wszelkich tez radykalnych i wyłączających inne możliwości) uzasadnione jest przypuszczenie,że kategorie są bogate w elementy społeczne. Tego zresztą można się Już teraz domyślać w przypadku niektórych z nich. [spróbujmy sobie, na przy-poux de lo representatłon, s. 63, 76, Paris, Alcan, a następnie P.U.F.).
kład. praediUwić, czym byłoby pojęcie czasu, abstrahując od sposobów, przy których pomocy dzielimy go. mierzymy, wyrażamy za pośrednictwem obiektywnych znaków; przedstawmy sobie czas. który nic byłby następstwem miesięcy, tygodni, dni, godzin! Jest to czymś nieomal nie do pomyślenia. Możemy uchwycić myślą czas jedynie pod warunkiem wyróżnienia w nim odrębnych momentów. Otóż jakie jest źródło tego wyodrębnienia ? Niewątpliwie stany świadomości, których już żeśmy doświadczyli, mogą się w nas odtwarzać w tym samym porządku, w jakim pierwotnie następowały po sobie. W ten sposób poszczególne odcinki przeszłości stają się dla nas znowu obecne, żywiołowo odróżniając się jednak od teraźniejszości. Ale, jakkolwiek ważne byłoby to odróżnienie dla naszego prywatnego doświadczenia, jest ono daleko niewystarczające do utworzenia pojęcia czy kategorii czasu. Kategorie ta nie polega bowiem po prostu na przypominaniu sobie we fragmentach albo całości naszego minionego życia. Jest to rama abstrakcyjna 1 bezosobowa, obejmująca nie tylko naszą egzystencję indywidualną, ale egzystencję całej ludzkości. Jest to jak gdyby nie mająca granic panorama, na której wszelkie trwanie rozpościera się przed oczami ducha, wszelkie zaś możliwe wydarzenia mogą zostać umiejscowione poprzez ich odniesienie do utrwalonych i określonych punktów kluczowych. To nie mój czas jest w ten sposób zorganizowany, ale czas obiektywnie myślany przez wszystkich ludzi tej samej cywilizacji. Już to samo wystarcza, aby zauważyć, iż taka organizacja musi mieć charakter zbiorowy. I w istocie obserwacja ustaliła, że owe niezbędne punkty odniesienia, w stosunku do których wszystkie rzeczy są umieszczane w czasie, zostały zapożyczone z życia społecznego. Podziały na dni, tygodnie, miesiące, lata itp. odpowiadają okresowości obrzędów, świąt, ceremonii publicznychx. ] Kalendarz jednocześnie wyraża 2 1
Maussa: Mólanges d'histoire religleuse (Travaux de „VAnnŚe soclologiąue" rozdział o La rćpresentation du temp* dans la religlon (Paris, Alcan).
1 Zob. na poparcie tego twierdzenia pracę Huberta