się tylko z klienteli12. 40% lekarzy warszawskich zajmowało posady rządowe (co nie wykluczało praktyki prywatnej), a „liczba budowniczych, oddających się wyłącznie pracom prywatnym, była mniejsza niż zatrudnionych w charakterze urzędników władz administracyjnych, instytucji samorządowych i kolei”1*. Dają się we znaki te same co przed powstaniem trudności ze zdobyciem posady lub praktyki, Ł a jeśli brak jeszcze sygnałów trwałego bezrobocia, to zapewne głównie z powodu strat powstańczych, zsyłek i nowej emigracji, i 1*13 Ód dawna już niepewna równowaga między podażą pracy umyslo-I wej a wolnymi miejscami pracy w Królestwie uległa zachwianiu na I przelotnię siódmej i ósmej dekady. Na rynek pracy wchodziły właśnie ostatnie, stosunkowo liczniejsze roczniki wychowanków Szkoły Głównej , a wraz z nimi absolwenci uniwersytetów rosyjskich i zachód- 4 Ś nich, do których dostęp stał się nieco łatwiejszy dla Polaków od końca lat pięćdziesiątych. Prześladowania polskości na Litwie i Rusi i inten- 11 sywna rusyfikacja tych ziem, która wyprzedziła usiłowania rusyfi- \\ kacji „kraju przywiślańskiego", skłaniała część młodej inteligencji ze Ir wschodu do przenoszenia się do Kongresówki. i\
W tym samym czasie rozpoczął się wzmożony napływ do miast w poszukiwaniu pracy tak młodzieży ziemiańskiej, jak dzierżawców i rządców dóbr zwalnianych w wyniku pouwłaszczeniowego kryzysu własności szlacheckiej lub represyjnych konfiskat. Wreszcie powrót do kraju części zesłańców i emigrantów ułaskawionych amnestią 1867 roku, a z reguły pozbawionych środków utrzymania, zwiększył jeszcze bardziej nacisk na rynek pracy.
Naciskowi temu nie odpowiadał przyrost liczby miejsc pracy. Przeciwnie: znoszenie odrębnych instytucji rządowych Królestwa łL i przekształcanie ich w agendy rządu centralnego pociągnęło za sobą zndczne redukcje personelu, zanim jeszcze zaczął się liczniejszy napływ funkcjonariuszy rosyjskich. Proces trwał dwa dziesiątki lat. Po OT j reformie roku 1876 rejiiikeje^pfólslćiej inteligencji objęły sądownictwo;
V równolegle nauczycieli gimnazjów i profesorów uniwersytetu war- '
' szawskiego zastępowano, gdzie się dało, Rosjanami, a przynajmniej * j nie udzielano Polakom nowych nominacji. Rugowano ich z zarządu
** J. Leskiewiczowa, Waniana i jej inteligencja po powitaniu styczniowym 1864-1870, Warszawa 196li s. 137-
11 Ibidem, 1.101,112.
** Zob. liczby słuchaczy IV kursu tudzież magistrów za lata 1865-1870: S. Borowski, Szkolą Glótona fParstmtka 1862-1869. Wydział Prana i Administracji, Warszawa 1937, s. 245, 286 i in.; S. Dobrzyclti, Wydział 232 Matematyctno-Fizyctny Szkoły Głównej Warszawskiej. Sekcja matematyczna, Wrocław 1971, s. 117, 122-125.
dóbr i lasów skarbowych. Na ostatku proces objął — po roku 1886 — Bank Polski, przemianowany w filię Banku Cesarstwa. „Dopuszczają jeszcze żywioł polski do administracji i policji tam, gdzie jest niezbędnym, nie tamują mu lichego burmistrzowania po miasteczkach”19 — pisał Stanisław Krzemiński.
Rusyfikacja Królestwa stała się kolejną, po klęsce powstania., katastrofą narodową. Dla inteligencji polskiej i dla kształcącej się młodzieży oznaczała ponadto zagrożenie materialnej podstawy bytu. Inteligencja, ze swym zawodowym profilem, nie była przygotowana na ciosy dezetatyzacji. Tym mniej była na nie przygotowana paupery-zująca się część szlachty wiejskiej, dążącej do miast w poszukiwaniu urzędniczej najczęściej pracy.
W obliczu zamykania się dróg kariery urzędniczej, nauczycielskiej, wreszcie sądowniczej, aspiracje młodych inteligentów przesuwały się ku wolnym zawodom lub ku poszukiwaniu zatrudnień prywatnych na kolei, w bankach lub przemyśle. Rychło jednak okazać się miało, że gospodarstwo krajowe, w szczególności jego młody sektor kapitalistyczny, nie było zdolne do absorbcji tysięcy osób, dla których nagle zabrakło miejsca w żywiącej ich dotąd sferze nieprodukcyjnej.
„Młoda prasa” już u progu lat siedemdziesiątych uderza na alarm. Aluzyjnie tylko m^)gąc dotykać politycznych przyczyn kryzysu, tym obszerniej rozpisuje się o jego przyczynach i skutkach ekonomicznych i wychowawczych. 23-letni Aleksander Świętochowski dopiero co opublikował był: My i wy, Opinię publiczną, Tradycję i historię wobec postępu — buńczuczne, prowokujące manifesty ideowe młodych. Już w tych artykułach, zwłaszcza wUtfy z wy\które niejedną frazą przypominały ataki romantyków przeciw klasykom sprzed pół wieku, „starzy” dopatrzyli się — i nie bez racji — nie tylko buntu ideowego, ale także żądania miejsca dla młodych. Zaraz potem Świętochowski staje się otwartym rzecznikiem interesów swego pokolenia: „Młodzież opu^ szczająca ławki uniwersytetu częścią rozbiegła się po społeczeństwie*' i czeka na sposobność pracy, mała cząstka zajęła stanowiska, z których wpływ wywierać może, częścią zaś dosyć liczną stanęła na czele duchowych interesów ogółu. Największa więc ilość /czeka... Ciągle bowiem przybywa coraz nowy zastęp jednostek uzdolnionych do pewnej nieraz nawet bardzo pożądanej pracy — a tymczasem pole tej
W
6