co
¥ swoich pochlebstwach rozmówczyni Harpagona nie musi się wysilać. W stosunku do wyglądu zewnętrznego wystarczą same ogólniki - oczy najłatwiej jest oszukać. Świadomość wieku obchodzi przy pomocy pochwal dojrzałości mężczyzny, a wreszcie, by umocnić swoją pozyoję, przepowiada skąpoowi długowieczność z rzeko-myoh jej symptomów na jego oiele. Strategia pochlebstwa nie ma tu nio z możliwego wyrafinowania myślowego, jest odpowiednia dla poziomu schlebiającej i adresata pochlebstw, a dialog w tej scenie funkcjonuje głównie jako komiczny kontrapunkt obserwowanego stanu bohatera. Konwencja komediowa graniczy tu blisko z farsą, tak że o ostatecznym efekcie decyduje dopiero styl gry. W dialogu nie ma momentów kłopotliwyoh dla strony schlebiająoej, Harpa-gon chłonie wszystkie pochwały i nie usiłuje nawet przeszkadzać Frozynie. Dopiero gdy rozmowa zejdzie na pieniądze, stanie się on wzorem przenikliwości i wyrachowania. Tam ogólnikowe zapewnienia o "jakimś majątku" Marianny skwituje krótkim - "trzeba to sprawdzić".
Inną jeszcze strategię realizuje dialog prowadzony ze względu na określoną os o— b ę. W "Lecie" Tadeusza Rittnera zawiązuje się w swobodnej atmosferze sanatoryjnych flirtów węzeł dramatyczny o nieoczekiwanych następstwach. Żyjąoy w ustawicznym lęku przed ryohłą koniecznością samodzielnego stawienia czoła żyoiu młody ozłowiek
— Torup, lękliwie tai swe uczucie do żony dyrektora sanatorium
- Maji. Zazdrosny doktor, gdy przypadkowo odkrywa, ku swojemu, ale i żony zaskoczeniu, jej rękawiczkę w kieszeni surduta Toru— pa, postanawia dać mu nauczkę korzystając ze swej przewagi lekarza nad pacjentem. Na początku aktu II rozgrywa się scena, której najistotniejszemu momentowi towarzyszy następujący dialog (Sytuacja: Torup leżący opodal na trawie, Maja odchodzi nie wysłuchawszy męża, nadchodzi Karolina):
DOKTOR: (z zawziętym uporem)
On śpi.
MAJA: (rozdrażniona, półgłosem)
Wiesz bardzo dobrze, że nie śpi. Mów tak głośno do kogo chcesz... Ja idę. (gwałtownie) Ot, mów do Karoliny.
DOKTOR: (jak wyżej)
On śpi.
KAROLINA: (instynktowo zaniepokojona)
Ach, pan Torup — rzeczywiście. . .
DOKTOR:
KAROLINA:
DOKTOR:
KAROLINA:
DOKTOR:
KAROLINA:
DOKTOR:
KAROLINA:
DOKTOR:
KAROLINA
DOKTOR:
Jest ohory Trochę ner będzie mu Nigdy nie (bardzo pr Co? Ale tc mi się, ż< (prawie tri On śpi 1 (jak wyżej Mój Boże -j żyć bardzo (bezwzględ To serce! (przerażon Ależ on s (jak wyżej Z tym w og (jak wyżej Cioho, Boż (jak wyżej Nie dłużej
W rozmowie tej wiedzenia głośno teg przygotował bowiem replik), zawierający oje i szukał tylko padkową rozmowę. Dla: wy do czasu, gdy głoi jest więc nieistotny oą umotywować fakt przynajmniej do pei partnera bowiem pr; nieoznym dla zaoho' wyreżyserowanej gr Torupa, który powi go słyszeć, zaohow realizuje zamiar okazję obserwować
DOKTOR: (...) Ale go, subte. Wie pani, kąś choro' Jośli mu umrzesz -(...) Kom ry zechce