swoich córek, zwłaszcza najmłodszej, która nie podnosiła się już z kanapy.
- Idę po dźwig - mówiła na widok mojego wielkiego ciała zlegającego na poduszkach.
Zabierała nas do klubu angielskiego pod pretekstem, że mają tam basen, co było mi głęboko obojętne. Spotkało mnie okropne nieszczęście: na moich oczach jakiś piętnastoletni Anglik, szczupły i delikatny, zanurkował w wodzie i poczułam, jak coś we mnie pęka. Horror: pożądałam chłopca. Tylko tego brakowało. Moje własne ciało okazało się zdrajcą.
Co prawda, Anglik miał długie czarne włosy, jasną skórę, karminowe wargi i delikatne nadgarstki, ale był chłopcem. Absolutna hańba. Zaczęłam za nim łazić, chcąc, żeby mnie dostrzegł. Nie dostrzegł mnie. Rozumiałam go: kto miałby ochotę mnie oglądać. Jedynym lekarstwem na tę odrażającą sytuację były książki. Przeczytałam Fedrę w bezgranicznym uniesieniu: ja byłam Fedrą, a on Hipolitem. Racinow-ski wers pasował do mojego transu. Co nie zmienia faktu, że taki stan ducha uważałam za mało zaszczytny.
Postanowiłam się tym nie chwalić.
W otchłani mojego hormonalnego niebytu panował absolutny chaos. Nocą wstawałam i szłam do kuchni toczyć boje z ananasem: zauważyłam, że nadmiar tego owocu wywołuje u mnie krwawienie z dziąseł i takie frontalne starcie było mi potrzebne. Brałam wielki nóż, chwytałam ananasa za czuprynę, kilkoma ruchami ostrza okrawałam łupinę, po czym do ostatniego kęsa go pożerałam. Jeśli krew się nie pojawiła, kroiłam drugi; w końcu nadchodził ten ekscytujący moment, kiedy żółty miąższ spływał moją hemoglobiną.
Na ten widok aż mnie skręcało z rozkoszy. Jadłam czerwień w samym sercu złota. Smak własnej krwi w ananasie był czymś przerażająco rozkosznym. Pochłaniałam coraz większe kęsy i coraz bardziej krwawiłam. To był pojedynek między mną i owocem.
Byłam skazana na przegraną, chyba że zdecydowałabym się wykrwawić do ostatniej kropli. Przerywałam tę dziwną walkę dopiero wtedy, gdy poczułam, że jeszcze chwila i wypadną mi zęby. Kuchenny stół zamieniał się w ring zasłany tajemniczymi szczątkami.
Ta owocowa Iliada nieco wyciszała moją furię.